facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2012 - styczeń
WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Ewangelia dzieciństwa Jezusa

ks. Ryszard Kempiak SDB

strona: 20



Wśród czterech kanonicznych Ewangelii dwie zawierają tzw. Ewangelię dzieciństwa. Chodzi oczywiście o Ewangelię według św. Mateusza (Mt 1,1 – 2,23) oraz o Ewangelię według św. Łukasza (Łk 1,5 – 2,52). Teksty Ewangelii dzieciństwa należą do najbardziej dyskutowanych i problemowych w całym Nowym Testamencie.

Główne problemy Ewangelii dzieciństwa można sprowadzić do trzech podstawowych: wartość historyczna, problematyka literacka, teologia.

Emmanuel (Mt 1,1-2,23)

Ewangelista Mateusz rozpoczyna swoją opowieść o dzieciństwie Jezusa od przedstawienia drzewa genealogicznego głównego bohatera opowieści: „Oto rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama” (Mt 1,1). Ewangelię Mateusza rozpoczyna więc długa sekwencja imion. Niektóre z nich są nam znane, inne brzmią zupełnie obco. Zdecydowana większość to imiona męskie, choć w spisie przodków Jezusa u Mateusza pojawiają się także kobiety: Tamar, Rachab, Rut i Betszeba, żona Uriasza Chetyty. Nie mamy wątpliwości, że zaprezentowane drzewo genealogiczne, które jest uwierzytelnieniem dawidowego pochodzenia Jezusa, Syna Maryi, a zarazem potwierdzeniem, że właśnie w Jezusie cała historia znajduje swoje dopełnienie. Warto zauważyć, że łańcuch splatający dzieje prowadzi nas od Abrahama do syna Maryi i jednocześnie dzieli całą historię na trzy etapy. Każdy etap to czternaście kolejnych pokoleń.
Po genealogii, która wraz z tytułem Ewangelii stanowi jedną całość, następuje pięć opowieści o pochodzeniu Jezusa: narodzenie Jezusa (Mt 1,18-25); pokłon mędrców ze Wschodu (Mt 2,1-10); ucieczka do Egiptu (Mt 2,13-15); rzeź niemowląt (Mt 2,16-18); powrót do Nazaretu: (Mt 2,19-23). Niektórzy nazywają tę część małym Pięcioksięgiem. Ewangelista, łącząc materiały pochodzące z różnych źródeł, akcentuje swój własny punkt widzenia. Według niego ani Józef, ani Mędrcy, ani nawet Herod nie są najważniejszymi postaciami w opowiadaniu. Najważniejszą postacią dla Mateusza zdecydowanie jest Jezus – jedyny bohater, który występuje we wszystkich tych opowiadaniach. Wszystkie opowieści, są interpretacją różnych tradycji, mówiących o pochodzeniu Jezusa w świetle idei wypełnienia Pisma, stąd każda kończy się cytatem biblijnym, który zawiera tę samą formułę: „A stało się to, aby się wypełniło Pismo”.
Wśród przodków Jezusa na pierwszy plan wysuwa się postać sprawiedliwego Józefa. W odróżnieniu od Łukasza, Mateusz skupia się na Józefie, synu Jakuba i mężu Maryi, który podobnie jak Józef z historii patriarchów zapowiada zaskakujący początek nowej historii ludu Bożego. Józef jest posłuszny Bogu. Nie mówi ani jednego słowa. Nie żąda wyjaśnień, choć targały nim wątpliwości – czy odejść od Maryi w sekrecie? (zob. Mt 1,19). Zawierzył Bogu i wybrał „większą sprawiedliwość” (zob. Mt 5,20): miłość do Maryi. Gdy anioł powiedział mu: „Nie bój się przyjąć twej żony, Maryi” (Mt 1,20), „Józef uczynił tak, jak mu nakazał anioł Pański, i przyjął swoją żonę” (Mt 1,24).
W cykl opowiadań o Józefie wplecione zostały przez Mateusza dwie inne historie, których głównymi bohaterami są mędrcy i Herod. „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski?” (Mt 2,12) – pytali mędrcy Heroda. Pytając „gdzie?”, ogłosili, że On już się narodził. Dobrą Nowinę przynieśli ludzie przybywający z daleka. Smutny paradoks, który polega na tym, że nie wystarczy znać Pisma i wiedzieć, co w nich jest napisane. One winny być dla Żydów szlakiem prowadzącym do Betlejem.
Chciałbym jeszcze podkreślić, że Mateusz informuje nas, że „Nazwą [Go] Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami” (Mt 1,23).

Opowiadanie Łukasza

Dwa pierwsze rozdziały Ewangelii łukaszowej składają się z kilku różnych treściowo scen. Są to: zapowiedź narodzenia Jana Chrzciciela (Łk 1,5-25); zapowiedź narodzenia Jezusa (Łk 1,26-38); nawiedzenie Elżbiety przedłużone przez Magnificat Maryi (Łk 1,39-56); narodzenie i obrzezanie Jana przedłużone przez Benedictus Zachariasza (Łk 1,57-80); narodzenie Jezusa (Łk 2,1-20); obrzezanie i ofiarowanie Jezusa w świątyni, przedłużone przez proroctwo Symeona i słowa prorokini Anny (Łk 2,21-40); znalezienie 12-letniego Jezusa w świątyni (Łk 2,41-52).
W każdym epizodzie Ewangelii dzieciństwa rozróżnić można trzy płaszczyzny: płaszczyznę faktu, wydarzenia historycznego; płaszczyznę rozpracowania teologiczno-literackiego; płaszczyznę dotyczącą pracy autora-teologa. Te trzy płaszczyzny opierają się na schematach zaczerpniętych ze Starego Testamentu. Korzystanie z pewnych utartych, wypracowanych formuł literackich było zjawiskiem powszechnym w starożytności. Ewangelista nie mógł znać zbyt wielu szczegółów związanych z narodzinami Jana. Pisał blisko 80 lat po tych wydarzeniach, chętnie więc i umiejętnie, jako teolog historii zbawienia, skorzystał ze Starego Testamentu. Pokazał w ten sposób ciągłość i jedność działania Boga. Stąd w tej części Ewangelii niezwykle mocno obecna jest tradycja judeo-chrześcijańska, którą przejął i włączył w całość dzieła jego autor. Za wskazanym wpływem przemawia ponad czterysta paralel i aluzji do niemal wszystkich Ksiąg Starego Testamentu obecnych w tej części Ewangelii.
Niezwykle starannie opracowana struktura tworzy rzucającą się w oczy paralelę. Podkreślając to, co jest podobne, paralelizmy przyczyniają się do wykazania różnic. Wszystko zmierza do tego, by uczynić z Jezusa centrum opowiadania i wykazać różnicę pomiędzy tym, który zapowiada przyjście Mesjasza i samym Mesjaszem. Zastosowana w owym dyptyku symetria posłużyła do skontrastowania Jana Chrzciciela i Jezusa, a w konsekwencji do podkreślenia wyższości Jezusa. Na tle postaci syna Zachariasza, przedstawionego jako wysłannika Boga, przeznaczonego do spełnienia wielkich zadań, a nawet jako proroka końca czasów, syn Maryi jawi się jako oczekiwany i wytęskniony Mesjasz. Samo zestawienie paralelnych opowiadań o Janie i Jezusie ukazuje różnicę pomiędzy rolą jednego i drugiego (narodzenie Jana Chrzciciela – tylko dwa wiersze, a po nim następuje obrzezanie – aż dwadzieścia jeden wierszy; narodzenie Jezusa – aż dwadzieścia wierszy, następujące po nich obrzezanie Jezusa – tylko jeden wiersz).
Łk 1-2 jest ożywiony ruchem, który przebiega całą kompozycję. Ten ruch jest skierowany ku świątyni Jerozolimskiej, gdzie wszystko się rozpoczęło i kończy. Ten ruch w Ewangelii dzieciństwa Jezusa odpowiada wielkim ruchom w całej Ewangelii. Według opisu Łukasza (Łk 24), w Jerozolimie kończy się życie ziemskie Jezusa. W Jerozolimie rozpoczyna się historia Kościoła (Dz 1), który rozszerzy się aż po krańce ziemi. „Święte miasto” jest więc miastem objawienia planu Bożego, miejscem, w którym plan Boży bierze początek, osiąga pełnię i z którego rozprzestrzenia się.

Jak było z narodzeniem Jezusa?

Zamieszczony opis narodzenia Jezusa jest niezwykle prosty, zrozumiały, bez żadnych nadzwyczajności. Aby ukazać nam to najbardziej niezwykłe wydarzenie w dziejach świata, które zmieniło bieg historii, przełom, który spowodował, że historia ludzkości przeszła ze starego porządku do nowego, Łukaszowi wystarcza kilkanaście wierszy. Zapewne jego pióro musiało się zmagać z pokusą powiedzenia więcej, a mimo to uniknął przegadania największego i zarazem najcichszego wydarzenia. Łukasz pisze tylko, że stało się tak, jak często w historii bywało, „wyszedł dekret cesarza Augusta, zaś Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii”. August i Kwiryniusz występują tu jako władcy świata, wpływający na bieg wydarzeń; to oni ściągają podatki i gromadzą pieniądze.
Józef i Maryja pokornie stosują się do tego rozkazu i wędrują z Galilei, z miasta Nazaret, do Betlejem, czyli do miasta Dawida. Postępują jak zwykli ludzie, bez przywilejów i powiązań z wielkimi tego świata. Po przybyciu do Betlejem Maryja, która była brzemienna, wydaje na świat swego pierworodnego Syna. Nie dzieje się przy tym nic nadzwyczajnego. Jezus, jak każde dziecko, zostaje owinięty w pieluszki i złożony w żłobie z braku innego, bardziej odpowiedniego miejsca. Wszystko jest tu bardzo zwyczajne: spis ludności, podróż, urodzenie, pieluszki. Są to rzeczy codzienne, zwykłe w życiu ludzkim. Warto zwrócić uwagę na troskę i delikatność Matki. Maryja „urodziła swego pierworodnego i owinęła Go w pieluszki”. Tak, Łukasz konkretyzuje macierzyńską troskę Maryi o Nowonarodzonego. Dalej zaznaczył ewangelista: „i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie (Łk 2,7). Maryja nie zatrzymuje Syna dla siebie, lecz składa Go w darze światu, który nie ma dla Niego odpowiedniego miejsca. Przez ten gest Matki Jezus rozpoczyna w sposób ukryty swoją misję, która pozbawia Go nawet miejsca, gdzie mógłby złożyć głowę. Przychodząc na świat nie miał nawet kołyski, dlatego Matka musiała Go złożyć w żłobie. Przyszedł do ludzi jako Zbawiciel, a ludzie Go nie przyjęli. Rodzi się w stajni wśród zwierząt. Zapewne pukali, prosili, a może nawet błagali bezradni, ale nigdzie ich nie przyjęto. Dziecko, zanim się jeszcze narodziło, już przez mieszkańców Betlejem zostało potraktowane jako niechciane.
Narodzenie Syna Bożego zostało najpierw zwiastowane pasterzom i to jest kolejny paradoks nocy betlejemskiej. Pasterze w tamtych czasach byli to ludzie mało znaczący, ludzie prości. Tym zwykłym pasterzom, przy ich szarej codziennej pracy na pastwisku, dał się słyszeć głos Boży; zostali nagle zaskoczeni; interwencja Boża napełniła ich lękiem, bo nigdy nie spodziewali się jej. Wyraźnie dostrzegamy tu, że inicjatywa w tym wydarzeniu należy do Boga. Człowiek może jedynie przyjąć to radosne orędzie. W tę świętą noc dokonało się dowartościowanie zwykłego szarego człowieka, dokonało się dowartościowanie zwykłej codziennej pracy. Orędzie: „Nie bójcie się. Oto bowiem ogłaszam wam wielką radość”, odnosi się nie tylko do pasterzy, ale również do całego ludu Bożego.
To zobowiązuje, aby przekazać radosną nowinę o Bożym narodzeniu. Nie można pozostać tylko wspominając, bo wszędzie, gdzie jest głoszona Ewangelia, realizuje się Boże zbawienie, będące powodem do radości. „Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, który jest Mesjaszem Panem” – oto orędzie. Pasterze, po otrzymaniu radosnej nowiny, postanowili udać się w drogę i odszukać znak, który objawił im Bóg. Usłyszeli oni bowiem pełne wspaniałości Boże słowo, które pobudziło ich aktywność. Wiadomość, którą otrzymali, była dla nich w danej chwili sprawą najważniejszą, tak drogocenną jak ewangeliczna perła. Do Betlejem poszli z pośpiechem. Tak właśnie powinno się odpowiadać Bogu: natychmiast i wspaniałomyślnie. A potem to, czego sami doświadczyli, to, co zobaczyli oczami wiary przekazali innym (Łk 2, 18). Stali się głosicielami nowiny, którą otrzymali. Prości pasterze, zaangażowani apostolsko.