facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2012 - styczeń
ROZMOWA Z... Nie wolno załamywać rąk

Małgorzata Tadrzak-Mazurek, ks. Andrzej Godyń SDB

strona: 10



Rozmowa z RAFAŁEM PORZEZIŃSKIM – członkiem zarządu Stowarzyszenia Twoja Sprawa, które zajmuje się m.in. przeciwdziałaniem przekazom w przestrzeni publicznej, które godzą w dobre obyczaje, rodzinę i godność człowieka lub które są szkodliwe dla dzieci i młodzieży

Czy w przestrzeni publicznej są jeszcze tematy tabu, o których nie wypada mówić?

Naturalnie, że są. Takim tematem jest na przykład religia i mówienie o niej uważa się za coś niewłaściwego. Natomiast mówienie na tematy związane z seksualnością, nawet tą najdziwniejszą, przestało być takim tematem. Oczywiście jest to postawienie spraw na głowie. Żyjemy w dziwnym świecie.

Dlaczego tak się dzieje? Upadek obyczajów?

Ja nie wierzę w psucie świata dla samego psucia, chodzi raczej o generowanie zysków koncernom, które na tym finansowo korzystają. Wiemy, że w grę wchodzą ogromne pieniądze.

Można się temu skutecznie przeciwstawiać, jeśli po drugiej stronie są potentaci finansowi?

Można i nawet trzeba. Jednemu z potentatów prasowych ogromne zyski przynosiły reklamy pornograficznych ofert na telefon komórkowy, które umieszczał w wydawanych przez siebie gazetach z programem TV. Nie dość, że były to reklamy ostrej pornografii, którą można było kupić za 1,23 zł przez telefon komórkowy bez rzeczywistej weryfikacji wieku kupującego, na dodatek reklamy owe zamieszczano w najbliższym sąsiedztwie ofert dla dzieci: gier, tapet, dzwonków. Kiedy przygotowując się bardzo solidnie do tej akcji przez miesiące, szukając podstaw prawnych i medialnych, żeby przeciwdziałać temu szkodliwemu procederowi, w końcu ruszyliśmy z masową akcją informacyjną, już w trzeciej godzinie jej trwania rzecznik prasowy tego wydawnictwa, wiedząc, że właśnie rujnowany jest jego wizerunek przez skojarzenie z pornografią, wycofał się z tych publikacji. I od 1 czerwca 2011 r. magazyny te są wolne od tego rodzaju reklam. Zatem często ci wielcy i bogaci szybciej reagują, bo mają więcej do stracenia. Ale z małymi też sobie radzimy. Całkiem niedawno udało nam się skutecznie zawstydzić właściciela tablicy świetlnej (miejsca na reklamę), do skorzystania z której zachęcała grafika z tańczącą sylwetką kobiecą i napis: „Wykorzystaj mnie za 30 złotych dziennie”. Tak głupi i chamski sposób reklamowania został nazwany po imieniu przez wiele osób, które wysłały sms-y i zadzwoniły do właściciela. Po dwóch godzinach akcji reklamę zmieniono. Do takich działań zachęcam, nie wymagają wielkich przygotowań i mobilizacji ogromnych sił.

To niewątpliwie sukces, ale i tak rodzice bywają sfrustrowani, nie wiedząc, w którą stronę odwracać dzieciom wzrok chociażby przed witrynami kiosków. Wtedy naprawdę można czuć się bezradnie.

Zawsze warto próbować zwracać uwagę sprzedawcom, że wystawianie takich treści jest złem. Bywa, że to pomaga. Warto w takiej rozmowie stać się rzecznikiem praw dzieci, czyli tych, którzy najbardziej cierpią na psuciu przestrzeni publicznej przez komunikaty pornograficzne.

Nie zawsze to jednak skutkuje...

Można też zapytać, czy mieliby ochotę, aby ich dzieci lub dzieci znajomych to oglądały. Czy pokazaliby to 6-letnim bratankom, siostrzenicom, kuzynom? Z tego co wiem w dużych sieciach nie ma polityki promowania tego typu tytułów, przeciwnie, są nawet przepisy wyraźnie ustalające zasady sprzedaży prasy erotycznej i pornograficznej, która ma być np. zafoliowana i umieszczana poza zasięgiem dzieci. Na stronie internetowej naszego Stowarzyszenia są też gotowe formularze, które można wypełnić i zanieść do straży miejskiej. Najpierw taki kiosk trzeba sfotografować w trzech ujęciach, ogólny plan z kioskiem, witryna z konkretnym tytułem, a potem zbliżenie tytułu, żeby było jasne dla straży miejskiej, że znajdują się tam treści obraźliwe. Mało kto wie, że pokazywanie takich nieprzyzwoitych – jak mówi przepis – treści jest naruszeniem prawa i wykroczeniem. Strażnicy mają prawo wystawić mandat, nawet kilkaset złotych, a wielokrotnie nakładany może odnieść skutek.

Dużo jest osób, które mają odwagę interweniować?

Z tym bywa różnie. Nie sądzę jednak, żeby była w nas już taka gotowość, jak w dojrzałych społeczeństwach demokratycznych. Myślę że jeszcze nie jesteśmy na to gotowi. Dlatego powstało nasze Stowarzyszenie. Od kiedy istnieje, a więc od trzech lat, ilość skarg do Komisji Etyki Reklamy rośnie w postępie geometrycznym.

Jaki wpływ na dzieci ma stykanie się z treściami pornograficznymi?

Komisja do spraw Kobiet w Psychologii (Committee on Women in Psychology – CWP) Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (APA), opublikowała raport o seksualizacji dziewcząt. Wynika z niego na przykład to, że już kilkukrotne obejrzenie przez młodzież szkolną teledysku, który jest rozseksualizowany może powodować, że ich stosunek do siebie nawzajem zmienia się. Zaczynają traktować się przedmiotowo i jest to ewidentnie związane z obejrzanym seksualnym komunikatem. Warto zresztą propagować raport APA o seksualizacji dziewcząt, bo choć trudno zarzucić tej organizacji konserwatyzm, to bardzo jasno mówi o tym, do czego prowadzi w życiu społecznym epatowanie dzieci komunikatami seksualnymi. Wnioski są zatrważające.

Jeśli to jest jednoznacznie złe, dlaczego nawet telewizja publiczna za tym podąża?

Skojarzenia na tle seksualnym budzą statystycznie dużo większe zainteresowanie niż inne, np. literackie. I przez to kojarzenie marki, nawet jeśli negatywne, wbija się w naszą głowę i jesteśmy skłonni wydać więcej na jej zakup. Oczywiście to odbywa się na poziomie podświadomym, ale chodzi o przykucie uwagi. Któregoś razu w czasie niechronionym (o godzinie 19.00) puszczano reklamę pewnej wody zapachowej, podczas której dochodziło do zbliżenia seksualnego dwojga ludzi. Kiedy zaprotestowaliśmy, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nakazała przesunięcie tej reklamy na godziny nocne i to była klęska tej kampanii. Telewizyjna reklama jest niesamowicie nośna, więc tego typu próby będą wciąż podejmowane.

A nie jest tak, że ostatnimi czasy w naszej przestrzeni publicznej mówienie o rzeczach intymnych, przekraczanie tabu jest dobrze widziane, natomiast protestowanie przeciw temu jest „obciachem”?

Wszystko zależy od tego, jak się protestuje. My zauważyliśmy po akcji „Twoja sprawa, Twój ruch” którą wytoczyliśmy przeciw Ruchowi, że po raz pierwszy komunikaty w mediach nie mówiły o tym, że zakompleksieni, oszalali frustraci protestują przeciw pornografii w kioskach, jak to miewało miejsce wcześniej. Tzn. media wcześniej zawsze narzucały wizję, że oto jakaś „moherowa koalicja” niszczy wolność słowa. Natomiast, gdy wystąpiliśmy jako rzecznicy dzieci, czyli najbardziej pokrzywdzonych tym procederem i nie użyliśmy żadnych argumentów związanych z wiarą czy moralnością, tylko mówiliśmy, że ktoś czerpie zyski bez poszanowania praw i to praw najmłodszych, to przestało to być „obciachem”, za to „obciachem” stało się sprzedawanie tego. I wszystkie media, nawet te bardzo liberalne czy lewicowe przyłączyły się do tej akcji.

Czy w świecie, gdzie erotyzacja jest tak daleko posunięta można jeszcze wychowywać do skromności?

Można, ja przynajmniej staram się. Na pewno trzeba z dziećmi rozmawiać, nazwać złym to, co w przestrzeni publicznej jest złe. Dzieci traktują świat dorosłych jako coś, do czego się dąży i na czym można się wzorować. Więc muszą wiedzieć, że nie wszyscy dorośli postępują mądrze i że niektóre ich błędy są ewidentne. Jeśli za każdym razem, kiedy dziecku wpadnie w rękę ulotka, np. agencji towarzyskiej (w Warszawie jest plaga takich ulotek), damy jasny komunikat, że ten sposób traktowania ludzkiego ciała jest zachowaniem niegodnym, to będzie to jasny komunikat. Najważniejszy jest jednak własny przykład. Naprawdę wielkie szkody dzieją się wtedy, gdy w rzeczach rodziców, notatkach, szafach, laptopach dzieci znajdują pornografię. Wtedy przestajemy być dla nich wiarygodni.

Czy w Polsce są szanse na zmianę prawa w tym względzie na bardziej restrykcyjne? Np. w Europie są kraje, w których nie wolno reklamować bielizny intymnej. Także USA są o wiele bardziej purytańskie w tym, co można pokazywać w przestrzeni publicznej.

Będzie to możliwe, jeśli powstanie duża grupa nacisku i stworzy podstawy prawne. Ja wierzę w społeczeństwo obywatelskie. W USA jest rzeczywiście większe poszanowanie wizerunku ludzkiego ciała. Oczywiście są dzielnice i sklepy „specjalistyczne”, ale seksualność nie wychodzi na ulice tak mocno, jak w Polsce. Jesteśmy w tym względzie ewidentnie ciemnogrodem, można powiedzieć, że żyjemy w dyktacie ludzi pazernych, którzy czerpią ogromne zyski z pornografii. Nie wolno nam jednak załamywać rąk i mówić „nic się nie da zrobić”. Zachęcam wszystkich czytelników Don BOSCO, żeby brali sprawy w swoje ręce i działali. Wszystkich zapraszam też na stronę www.twojasprawa.org.pl, bo wspólnie możemy osiągnąć to, do czego dążymy – oczyszczenie naszej przestrzeni publicznej. A przyłączenie się do akcji to nie więcej niż trzy minuty raz na miesiąc.