facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2006 - kwiecień
DUCHOWOŚĆ - Pierwszy dzień

ks. Andrzej

strona: 22



Nie wierzyli, że może Mu się coś stać. Nie Jemu. Zbyt długo Go znali. Kiedyś może by się wahali, teraz już nie. Na początku jeszcze liczyli tych, których uzdrowił, potem stracili rachubę. Pamiętali za to, ile mieli chlebów, kiedy nakarmił tłumy na pustyni. Z pięciu chlebów zostało im pięć pełnych ułomków koszy, a za drugim razem, kiedy rozdali siedem chlebów – dwanaście. A jak uciszył burzę na jeziorze… A jak po nim chodził… Niby wspominał, że w Jerozolimie czeka Go coś strasznego, ale często nie mogli Go zrozumieć. To prawda, że uczeni w Piśmie i władze ciągle mieli do Niego jakieś pretensje, ale przecież nie odważyliby się wystąpić przeciw Niemu. A gdyby nawet… Tłum by ich zasypał kamieniami. Wszyscy widzieli, co się działo, gdy wjeżdżał do miasta.

Kiedy to się stało, umarło wszystko. Jeszcze siedzieli razem, bardziej przestraszeni niż źli, ale już nawet kłócić im się nie chciało. Ktoś tam pomstował na Judasza, ktoś rzucił coś z pogardą o tłumie, ale szybko ucichł. Zdrajców było więcej. Nie było po co żyć, nie było do czego wracać – ani do dawnych planów, ani do starych grzechów. Lęk, ciemność, samotność, beznadzieja… Ale najgorszy był zawód. Nie wolno Mu było umrzeć. Po prostu. No bo po co
było to wszystko?

A kobietom odebrało rozum. Kiedy poszły do grobu, nie znalazły ciała, za to widziały Jezusa. Zresztą same nie wiedziały, czy Jezusa czy anioła. Po tych wszystkich przeżyciach można je było zrozumieć, ale po co się tak upierały, że trzeba iść do Galilei?

Pierwszy ruszył się Piotr. Pewnie ze wstydu nie mógł już wysiedzieć, a miał się czego wstydzić. Potem wybiegł Jan. Potem Jakub, Andrzej, Filip…

I zaczęło się.