facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2006 - styczeń
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO - Dlaczego szkoły?

ks. Marek Chmielewski SDB

strona: 23



Czasem w rozmowach ze współbraćmi pytam, czy wśród rodziców wychowanków ponad siedemdziesięciu szkół salezjańskich w Polsce znajdzie się ktoś, kto posłał tam swoje dziecka, aby zapewnić mu zbawienie. Nie ukrywam, że czynię to z pewną przekorą. I przyznam szczerze, że nie oczekuję odpowiedzi. Myliby się jednak ktoś, kto uważałby mnie za prowokatora. Moje pytanie jest, bowiem ze wszech miar uzasadnione. Ale po kolei.

W 1854 r. ks. Bosko napisał „Regulamin Oratorium” z Valdocco. Zwykle regulamin kojarzy się nam ze zbiorem precyzyjnie zapisanych zakazów i nakazów regulujących życie. Tymczasem u ks. Bosko było nieco inaczej. W jego „Regulaminie” zasady porządkujące działalność oratorium poprzedzone są wstępem, w którym wyjaśnia dlaczego powołał do życia taka właśnie instytucję wychowawczą. „Ut filos Dei qui erant dispersi congregaret in unum... Aby rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno”, pisze święty cytując 11 rozdział, Ewangellii wg św. Jana. I dodaje: „ Jak uczy nas Ewangelia wg Św. Jana Syn Boży przyszedł na ziemię, aby zgromadzić w jedno rozproszone dzieci Boże. Te słowa odnoszą się dzisiaj przede wszystkim do młodzieży. Jest ona najdelikatniejszą i najcenniejszą cząstką ludzkiej społeczności. To na niej bazują nadzieje naszej lepszej przyszłości. Młodzież sama z siebie nie jest zła. [...] Młodzi, potrzebują wyciągniętej z dobrocią ręki, która zaopiekuje się nimi, poprowadzi w stronę dobra i cnoty oraz obroni ich przed złem. Taka właśnie była misja syna Bożego: zgromadzić w jedno rozproszone dzieci Boże! To samo czyni się dzisiaj, rozszerzając w świecie Jego świętą religię. Wśród środków, służących rozpowszechnianiu ducha religijnego w sercach opuszczonej młodzieży są także oratoria, a pomiędzy nimi Oratorium męskie Św. Franciszka Salezego na Valdocco”.

Rozumie się teraz, że dla ks. Bosko Oratorium było sposobem na obecność Chrystusa wśród młodych, na kontynuowanie w świecie Jego misji. Ale trzeba dobrze zrozumieć czym było Oratorium ks. Bosko. U samych początków ograniczało się ono do świątecznych spotkań, zabaw, sprawowania sakramentów i katechizmu. Wszystko to w zaimprowizowanych, przypadkowych miejscach. Potem, kiedy Oratorium osiadło w szopie i domu Pinardiego na Valdocco stało się miejscem spotkań codziennych, z czasem także zamieszkania niektórych z ks. Bosko. Bardzo szybko, bo jeszcze w latach czterdziestych w Oratorium pojawiła się szkoła. Najpierw wieczorowa nauka pisania, czytania, rachunków. Potem nauka zawodu. Z czasem regularne gimnazjum i liceum. To o tej rzeczywistości, nieco później, bo w połowie lat pięćdziesiątych ks. Bosko pisał, że jest sposobem na kontynuację misji Chrystusa. Był głęboko przekonany, że tak się „gromadzi w jedno rozproszone dzieci Boże”, że tędy biegną drogi ku zbawieniu, ku szczęściu wiecznemu.

Myliłby się jednak ten, kto uważałby ks. Bosko za katolickiego fundamentalistę, który wszystko podporządkowuje religii. To prawda, że poprzez szkołę wpisaną w Oratorium chciał on prowadzić młodych do dojrzałości w wierze, a w konsekwencji do nieba. Ale nie zapominał, że niebo trzeba zdobyć na trudnej drodze uczciwego życia. Jego szkoła miała do tego zadania przygotowywać. Wychowanek ks. Bosko to człowiek wykształcony, przygotowany do zawodu, założenia i utrzymania rodziny, świadomy swych zadań w społeczności. Słowem „uczciwy obywatel”. To jednocześnie człowiek o stabilnym kręgosłupie moralnym, prawym sumieniu, wierny wartościom Ewangelii, człowiek wierzący, bez kompleksów z powodu swojej wiary, radośnie przeżywający swoje powołanie. To „dobry chrześcijanin”. Dlatego właśnie szkoła w ujęciu ks. Bosko powinna nie tylko kształcić, ale i wychowywać. Wychowywać ewangelizując i ewangelizować wychowując.

Marzą mi się byli wychowankowie szkół salezjańskich świetnie przygotowani do życia i dorosłej „kariery”, wykształceni, „olimpijczycy”, „komuterowcy” znający języki, obyci w świecie, otwarci a przy tym... ludzie wierzący, bez kompleksów i wstydu z powodu własnej wiary. Marzą mi się rodzice, którzy przyślą swe dzieci do szkoły salezjańskiej, nie tylko, dlatego, że jest bezpieczna i stwarza dobre możliwości startu w życie, ale otwiera drogę do nieba. Marzą mi się odpowiedzialni za szkoły salezjańskie, którzy swe sukcesy mierzyć będą nie tylko rankingami szkół w poczytnych tygodnikach, ale trudem poniesionym na rzecz „gromadzenia w jedno rozproszonych dzieci Bożych”.