facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2005 - październik
ROZMOWA Z... - Potrzebni i tu, i tam

Katarzyna Dumańska

strona: 8



Rozmowa z ks. Stanisławem Jagodzińskim SDB, misjonarzem, obecnie odpowiedzialnym za animację misyjną w inspektorii wrocławskiej


Ponad 20 lat spędził Ksiądz w Afryce, pracując z młodzieżą w Zambii, Malawi, a przez ostatnie kilka lat w RPA...

Mówiąc o Afryce, nie można wrzucać do jednego worka Zambii, Malawi i RPA. Np. w Malawi pracowałem na placówce w bardzo biednej wiosce. Wielu rzeczy tam brakowało, ale nikt nie miał o to pretensji. Ludzie uznawali, że tak po prostu ma być i skoro czegoś nie ma, to nie jest to potrzebne do szczęścia. Natomiast w Południowej Afryce świadomość biedy, braku w porównaniu z tzw. resztą świata jest ogromna, zwłaszcza u młodzieży. Ta różnica w poziomie świadomości wymaga innego podejścia do pracy misyjnej.


Jakie były podstawowe zadania Księdza jako misjonarza, ale też jako salezjanina?

Różne w różnych miejscach. W krajach Środkowej Afryki, gdzie dzieci często nie mają nic, sam fakt istnienia misji, przy której można pograć w piłkę i spotkać się z kolegami, stanowi o pełni szczęścia. A już w RPA w pobliżu mojej parafii było co najmniej kilka miejsc, które oferowały młodzieży alkohol, narkotyki, seks i inne łatwe rozrywki. W tych dwóch miejscach moja praca była zupełnie inna. W RPA trzeba było zabiegać o młodzież. Nie wystarczyło wybudować boiska, żeby sama przyszła.


Jak więc Ksiądz radził sobie w tej sytuacji?

Młodzi ludzie szukają przede wszystkim przyjaźni, szacunku, zrozumienia, a naszym zadaniem było wyjść naprzeciw tym potrzebom, zanim zrobi to ulica. Organizowaliśmy więc różne imprezy, spotkania, dni skupienia. Po beatyfikacji „poznańskiej piątki” przyjęliśmy ich jako patronów naszej działalności młodzieżowej. Będąc proboszczem, prowadziłem w swojej parafii dwadzieścia jeden różnych grup, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie.


Sam Ksiądz prowadził 21 grup?

Na pewno nie było łatwo, ale starsza młodzież przejmowała częściowo zadania. To było takie wychowywanie do bycia wychowawcą. Starsi wychowankowie stawali się liderami tzw. junioratu. Przekazywali dalej to, co sami otrzymali. Uczyli się odpowiedzialności za siebie, za innych i za rzeczywistość, jaką tworzą, a o to przecież chodzi w naszej pracy. Misjonarz popracuje rok, pięć, dziesięć lat i prędzej czy później wyjedzie, a oni zostaną.


Coraz częściej w pracy misyjnej pomagają salezjanom młodzi wolontariusze świeccy. Jak Ksiądz ocenia taką formę zaangażowania świeckich w misje?

To naprawdę wspaniała sprawa. Idea wolontariatu misyjnego świeckich jest tak świeża i jest tak wyraźnym znakiem czasu, że bez wahania poszedłbym w tym kierunku.