facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2005 - październik
MISJE - Małe radości

Bożena Latocha

strona: 9



Od zeszłego roku pracuję w Ghanie, w domu dla dzieci ulicy. Dach nad głową i ciepłą strawę znajduje tu około 35 chłopców. Chłopcy, którzy trafiają do naszego domu, bardzo często są analfabetami. Nie znają języka angielskiego (który w Ghanie jest drugim językiem urzędowym), nie potrafią pisać ani liczyć nawet w swoim lokalnym języku.

Kwame, który od roku jest w naszym domu, ma około 13 lat. Pamiętam, kiedy przyszedł, był bardzo nieśmiały. Rzadko się odzywał, a jeśli już, to w swoim języku, nie odpowiadał na pozdrowienia ani na „zaczepki” z mojej strony. Na zajęciach z języka angielskiego jego ulubionymi zdaniami były: nie wiem, nie chcę, nie umiem. Ale oto po kilku miesiącach pracy otrzymałam piękne podziękowanie. Któregoś popołudnia Kwame sam przyszedł pod okno naszego domku i wypowiedział do mnie trzy pełne zdania po angielsku. To było najprostsze pozdrowienie, ale pozdrawiał mnie Kwame, który pokonał swoją nieśmiałość, potrafił się otworzyć i który w końcu zaczął mówić do nas po angielsku. Dziś coraz rzadziej słychać to jego: nie chcę, nie lubię. Wymienił je na: a jak się to czyta? a dlaczego?

Takie zwykłe, codzienne radosne gesty i spotkania dodają mi sił i chęci do dalszej pracy. A tej nie brakuje, bo każdy chłopiec w naszym Boys Home ma swoją własną opowieść, a ja cieszę się ogromnie, że słuchając tychże historii i uczestnicząc w ich życiu, mogę im pomagać.