facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - lipiec/sierpień
PRAWYM OKIEM. To moja kariera

Tomasz P. Terlikowski

strona: 34



Bycie matką i ojcem coraz częściej traktowane jest jako dodatek do kariery zawodowej. Oczywiście sprawia przyjemność, ale tylko wówczas, gdy nie przeszkadza w samorealizacji i spełnianiu się w pracy.

Ostatnio wielokrotnie słuchałem reklamy zachęcającej do wzięcia udziału w eurowyborach. Jej twórcy wpadli na pomysł stworzenia fałszywego serwisu informacyjnego, którego realizacji mieli przeszkodzić wyborcy, udając się do urn. Pomysł, jak pomysł. Ale tym, co mnie autentycznie zdenerwowało była druga z informacji. Lektor czytał smętnym głosem, że mężczyźni odkrywają nowe perspektywy kariery w domu. A w tle słychać było płacz niemowlaka. Oczywiście rozumiem, że miało to być zabawne, ale wyszło idiotycznie, stereotypowo i do tego antyrodzinnie, bowiem mężczyźni zwyczajnie mają (dokładnie tak jak kobiety) robić karierę w domu. Zrodzenie i wychowanie dzieci pozostaje najważniejszym elementem naszego powołania. Praca jest ważna, ale tylko jeśli pomaga nam w realizacji tego fundamentalnego, pierwszego powołania, jakie wyznaczył nam Bóg w księdze Rodzaju, mówiąc nam „bądźcie płodni i rozmnażajcie się”.

Pomysł, by wyśmiewać to oczywiste zadanie ojca, jakim jest również wkład w wychowanie dziecka (także tego malutkiego), pokazuje, jak daleko odeszliśmy od świadomości, co jest naszym najważniejszym powołaniem, jak daleko odeszliśmy od kultury rodzicielstwa. Teraz najważniejsze jest dla nas, by zrobić karierę, by odnosić sukcesy w pracy, by czuć się spełnionym, dla dzieci mamy zaś miejsce, jeśli wszystko inne układa się poprawnie. A przecież fakty są takie, że tym, co po nas rzeczywiście zostanie na wieczność nie są teksty, transakcje, podpisane umowy czy nawet zbudowane bloki, a dzieci i ich nieśmiertelne dusze, które musimy doprowadzić do zbawienia. One pozostaną na wieczność, a wszystko inne rozpadnie się w pył.

I właśnie dlatego trudno nie uznać, że rodzicielstwo pozostaje najważniejszym elementem „naszej kariery”. To przez dzieci realizujemy się najmocniej, przez nie spotykamy się z Bogiem Ojcem, i dzięki nim uczymy się odpowiedzialności, cierpliwości, wierności. Praca jest oczywiście ważna (nakaz „czyńcie sobie ziemię poddaną” pozostaje aktualny), ale przecież w istocie czynimy sobie ziemię poddaną nie tyle dla nas, ile dla naszych dzieci. Ich przyszłość budowana jest przez naszą teraźniejszość, ale ta ostatnia bez tej pierwszej jest pusta i bez treści, staje się czystym egoizmem.

Inna sprawa, że zmiany kulturowe są na tyle głębokie, że i ludzie, którzy cieszą się z rodzicielstwa łatwo popadają w przesadny kult pracy zawodowej. I mnie też nie jest obce to uczucie. Na szczęścia Pan Bóg ma metody, by przywrócić nas do pionu. Mnie przywrócił w bardzo prosty sposób. Moja żona miała komplikacje poporodowe, więc na dobrych kilkanaście dni zostałem sam z dwiema córkami (syn był przy żonie) roczną i sześcioletnią. I musiałem być tatą i mamą jednocześnie. Nie było to łatwe zadanie, ale dawało prawdziwe szczęście, większe nawet niż napisanie książki. I dlatego teraz wiem, że moją najważniejszą karierą jest być tatą. Czego szczerze życzę wszystkim Panom. Nie staniecie się przez to mniej mężczyznami, nie stracicie szczęścia w pracy, ale głębiej zrozumiecie, jaka jest nasza męska tożsamość, której istotą jest być ojcem, a nie tylko wojownikiem.