facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - lipiec/sierpień
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ

mama Ania

strona: 9



– Olek, proszę cię odsuń się od biurka taty! Olek, no mówię do ciebie, czy ty mnie w ogóle słyszysz?
Olgierd, rany julek, zostaw te dokumenty!
– Nie mów do mnie Olgierd!
Ha, no ładnie. Ale to i tak cud, że cokolwiek wywołało jego reakcję. Zupełnie niewłaściwa ta reakcja, bo przy biurku nadal majstruje, ale jednak jest odzew. Wniosek – dziecko słuch ma prawidłowy, choć wybiórczy. Po tatusiu jak się domyślam.
– A jak niby mam do ciebie mówić, co? Przecież to twoje imię!
– Ja jestem Olek – odpowiada Olek-nie-Olgierd.
A ja załamuję ręce, bo uraz mam taki i nie cierpię zdrobnień. Naczytałam się w dzieciństwie „Ani z Zielonego Wzgórza”: „Niechaj wszyscy mówią do mnie Anno!” Więc od zawsze wiedziałam, że moje dzieci będą miały imiona, których nie da się zdrobnić. To jest kryterium podstawowe, niepodlegające negocjacjom! A ten mi tu wyjeżdża z czymś takim! I słyszę to z ust jeszcze nie całkiem czterolatka! Jestem zdruzgotana.
– Dziecko moje – tłumaczę – to twój ojciec cały kalendarz w trzech wydaniach przeczytał, żeby dla ciebie imię znaleźć. Takie imię! Koniecznie krajowe, nie importowane, twardo brzmiące i absolutnie niemożliwe do zdrobnienia, a ty… ech...
Wymyślanie imienia dla pierworodnego wyczerpało naszą inwencję. Drugie imię, zatem spełnia większość wymogów, ale jak się kto uprze, to z Olgierda Olka zrobi. Całe szczęście, że choć jedno udane w stu procentach. Seweryna, choćby nie wiem jak się starać, zdrobnić się nie da. W drzwiach staje właśnie Seweryn. Na jego widok wraca mi poczucie dobrze wykonanej misji. Ten oto ratuje honor! Olgierd jak widać też ucieszony z towarzystwa, bo mija mu natychmiast zainteresowanie stosem tatusiowych papierzysk i pyta:
– Sewciu! Lecimy do piaskownicy?
Odczuwam gwałtowny spadek ciśnienia.