facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - maj
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. W pobliżu

Joanna Dzieciątko

strona: 7



Któregoś razu w kilka rodzin organizowaliśmy stoisko w jednym z supermarketów. Oferowaliśmy kartki świąteczne, które sami wykonaliśmy, rękawice, ręcznie malowane kubeczki. Celem tej akcji było wsparcie fundacji, w której działamy. Wszystko trwało kilka dni. Wśród rodzin, które brały w tym udział, niemal każda miała kilkoro dzieci. Początkowo organizowaliśmy opiekę dla naszych pociech i zostawialiśmy je w domu. Szybko jednak pojęliśmy, że przecież możemy je zabierać ze sobą. Wzięliśmy dla nich kanapki, herbatę i mały stolik, przy którym mogły rysować. Ten czas okazał się bezcenny. Uczyliśmy się współpracy, było wiele głębokich rozmów. Starsze bardzo się angażowały i były świetnymi pomocnikami. Pracując, wspólnie czuliśmy, że jesteśmy w jednej drużynie.

Kiedyś myślałam, że dzieci są ciężarem. Na szczęście w porę zdałam sobie sprawę z mojego nastawienia. Wychowanie to zadanie, które każdy rodzic dostał od Boga. Celowo nie poszłam do pracy poza domem. To nasza inwestycja, która na razie ogranicza nas finansowo, ale już zbieramy owoce w zachowaniu i postawie naszych dzieci.

Stało się naszym zwyczajem, że zabieramy dzieci ze sobą wszędzie, gdzie tylko mogą nam towarzyszyć. Na zakupy, do banku czy urzędu. One uczą się, asystując nam w każdej czynności. Zwykłe domowe czynności są także świetną okazją do nauki. Biorąc udział w różnego rodzaju pracach, uczą się nie tylko ich wykonywania, ale również bacznie nas obserwują. Jesteśmy dla nich lustrem. W naszych twarzach i gestach widzą odbicie tego, kim są. Czy są akceptowane i mile widziane. Pouczenia to jedno, ale przebywanie razem daje im szansę przejąć nasz styl życia. Kiedy składam pranie z dzieckiem, sensownie wykorzystuję ten czas. Nauczyłam się już nie koncentrować na praniu, ale na córce. Ona ma 6 lat i wie, jak może mi pomagać. W czasie kiedy pracujemy, rozmawiamy. Tłumaczę jej np. dlaczego nie kupujemy słodyczy i dlaczego ciemne pieczywo jest zdrowsze od białego. Kiedy tata coś reperuje, też wykorzystuje ten czas na rozmowę z dziećmi. Synowie poznają budowę sprzętu oraz zasady bezpiecznego używania go. Uczą się utrzymywać porządek wokół siebie i doprowadzać do końca rozpoczęte czynności.

Nawet wspólnie nakrywając do stołu, zyskujemy o wiele więcej niż na najlepszych zajęciach. Właśnie wtedy dzieci zadają pytania: „Czy wojna zawsze jest zła?”, „Czy należy przestrzegać niemoralnego prawa?”, „A człowiek jest dobry czy zły?”. W każdej rozmowie staramy się doprowadzić dziecko do poznania Bożej prawdy. Nikt nie zrobi tego tak dobrze, jak my, bo mamy dostęp do jego serca. Nasze dzieci wiedzą, że są dla nas ważne. Dużo z nimi przebywając, dajemy im pewny dowód naszej miłości. Przez to, że jesteśmy dla nich dostępni, one wyrastają w poczuciu własnej wartości.

Bycie w pobliżu, gdy kształtuje się młody człowiek, to duży przywilej.