facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - kwiecień
ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Koncepcje etyczne

ks. Paweł Bortkiewicz TChr

strona: 16



Co jest normą postępowania etycznego? Ze względu na co powinienem postępować tak a nie inaczej? O jaką etykę chodzi w pojęciu „bioetyki”? O jaki system? Co jest normą postępowania w owej etyce?
Są to pytania o koncepcje etyczne. Dzieje etyki wyróżniły trzy zasadnicze style myślenia i trzy odpowiedzi. Najstarszym była odpowiedź: szczęście. Normą naszego postępowania etycznego jest szczęście. Tak głosiły różne odmiany eudajmonizmu etycznego (nauki o szczęściu). Problem w tym, że owo szczęście różnie rozumiano. Na przykład uczeń Sokratesa, Arystyp, głosił, że źródłem szczęścia jest doznawanie przyjemności zmysłowej, ale już jemu współczesny Antystenes uważał, że przeciwnie – szczęściem jest autarkia – zdolność zdystansowania się od przyjemności. Ponadto, eudajmonizmowi stawiano jeden istotny zarzut – był to kierunek naznaczony egocentryzmem, brakiem bezinteresowności.

Próbą przełamania eudajmonizmu w tym ostatnim zakresie stał się nowożytny utylitaryzm. Wypracowany w XVII i XVIII w. przez J. Benthama i J.S. Milla głosił, że zasadą postępowania winna być jak największa korzyść (pożytek, użyteczność – utile), o jak największej jakości, dla jak największej liczby ludzi. Zauważmy, że ten kierunek myślenia brzmi przekonująco – jest racjonalny i zakłada pożytek maksymalnej liczby ludzi. Dobro jest tutaj wręcz matematycznie wyliczone. No właśnie, utylitaryzm dokonuje arytmetyzacji dobra. Jeden z czołowych współczesnych utylitarystów w bioetyce, Peter Singer, zwykł mawiać, że kierując się utylitaryzmem i mając do dyspozycji pewną pulę pieniędzy do przeznaczenia na kultywowanie drzewa w parku lub podtrzymanie życia starego człowieka – nie ma wątpliwości co do wyboru. Wybrać należy kultywowanie drzewa, bo ono produkuje tlen, a tlen jest korzyścią dla wielu, o wysokiej jakości. Życie starego człowieka, jeśli zostanie uratowane, będzie korzyścią dla niego (względną, bo jest to życie o niskiej jakości) i może dla jego najbliższych (co nie musi być takie pewne).

Wiele współczesnych debat bioetycznych bazuje na argumentacji utylitarnej: gdy dziecko urodzi się z wadą wrodzoną, korzyść z jego życia będzie niewielka, koszty społeczne bardzo duże; człowiek w stanie terminalnym absorbuje bardzo wiele opieki, a korzyści, które wnosi są minimalne, jego utrzymywanie przy życiu jest po prostu nieopłacalne. Utylitaryzm współczesny zyskuje potężnego sojusznika w postaci socjobiologii (E.O. Wilson, R. Dawkins), w której zredukowano naturę ludzką do zespołu cech, które charakteryzują ludzkie ciało, a zachowanie ludzkie – do zdeterminowanych mechanizmów znanych socjobiologii. Takie dobra łatwo poddać arytmetyzacji.

Utylitaryzm jest atrakcyjny przez swój prosty i przez to sugestywny rachunek strat i korzyści, nawet w skomplikowanych sytuacjach medycznych. Dramatyczne jest to, że znajduje odzwierciedlenie nawet w wypowiedziach Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w postaci tez, że w wyjątkowych przypadkach „aborcja leży w interesie przyszłego dziecka, które będzie kaleką” (Lizbona 1981).

Drugim kierunkiem w poszukiwaniu normy działania i odpowiedzi na pytanie: „dlaczego powinienem podejmować dane działanie?” jest kierunek akcentujący obowiązek, powinność. Może najlepszą ilustracją deontonomizmu etycznego jest spotkanie Małego Księcia z Latarnikiem: „[Latarnik] zapalił lampę. – Dlaczego zapaliłeś? – Taki jest rozkaz – odpowiedział Latarnik. – Nie rozumiem – rzekł Mały Książę. – Nic tu nie ma do rozumienia. Rozkaz jest rozkazem”.

Deontonomizm oznacza postępowanie ze względu na obowiązek, rozkaz, imperatyw. Ten zaś może wypływać z wnętrza człowieka (autonomiczny). Dość rozpowszechnionym jest dzisiaj na przykład pogląd, że czyn przez to jest dobry, że jest aktem autonomicznej decyzji. Wynika z tego, że to właśnie autonomia podmiotu jest samym w sobie źródłem słuszności czynu. Do takiej argumentacji odwołują się na przykład zwolennicy eutanazji, aborcji, samobójstwa czy sztucznego zapłodnienia: „Mam prawo do suwerennej decyzji… To jest moje życie i mam prawo do śmierci… Mój brzuch jest moją własnością… Mamy prawo do posiadania dziecka i nikt nie ma prawa oceniać, w jaki sposób to osiągamy…”. Absolutna autonomia jest przy tym często wiązana z prywatnymi upodobaniami i preferencjami. Jest nieracjonalna, ale… „nic tu nie ma do rozumienia. Rozkaz jest rozkazem”.

Podobnie kategoryczny i irracjonalny zarazem jest deontonomizm, który odkrywa powinność, obowiązek, nakaz w zewnętrznej normie (deontonomizm heteronomiczny). Jego wyrazem jest popularna dzisiaj etyka kodeksowa. W kodeksach etycznych szuka się rozstrzygnięć poszczególnych dylematów moralnych, nie szukając przy tym fundamentalnie ważnej odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Dlaczego powinno się tak postępować?

Ostatni wreszcie kierunek myślenia to personalizm. Odwołuje się on do wyjątkowej wartości człowieka w świecie jako osoby, czyli do tak zwanej godności. Godność wynika z faktu bycia człowiekiem, jest związana z człowieczeństwem od momentu zaistnienia życia ludzkiego, po jego kres. Człowiek nie staje się człowiekiem, osobą od jakiegoś momentu życia – on jest osobą od momentu zainicjowania życia, to znaczy od zapłodnienia komórek rozrodczych. Człowiek też nie przestaje być osobą w jakimś momencie istnienia – jest osobą do naturalnej śmierci.

Personalizm głosi zatem, że właściwą normą moralności jest godność człowieka ufundowana na ludzkiej naturze. Ludzki rozum może odczytać i zrozumieć porządek zawarty w naturze osoby ludzkiej i formułować obowiązki wyrastające z cielesno-duchowej natury człowieka. To zaś ukierunkowuje wolność w stronę dobra osoby jako osoby będącej dobrem godziwym, rozpoznawanym przez ludzki rozum. W personalizmie rolę metody uzasadnienia norm moralności pełni norma personalistyczna. Jej miejsce w etyce wynika z faktu, że niemal ogół norm występujących i dotyczących ludzkiej moralności określa przede wszystkim zasadę odniesienia do osoby: własnej, a także do drugiej osoby lub osób. W wersji podanej przez Karola Wojtyłę „norma ta jako zasada o treści negatywnej stwierdza, że osoba jest takim dobrem, z którym nie godzi się używanie, które nie może być traktowane jako przedmiot użycia i w tej formie jako środek do celu. W parze z tym idzie treść pozytywna normy personalistycznej: osoba jest takim dobrem, że właściwe i pełnowartościowe odniesienie do niej stanowi tylko miłość”. W świetle personalizmu wartość życia ludzkiego jest wartością podstawową.