facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - kwiecień
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ

mama Ania

strona: 15



W naszym domu nie ma telewizora. I da się z tym żyć. Ale jest komputer, a życie w jego obecności jest jednak ciut bardziej utrudnione. Przede wszystkim dlatego, że wszyscy roszczą sobie do niego prawo i uważają, że to ich własność. Pan domu dochodzi swoich praw pod pretekstem „narzędzia pracy”. Dzieci miałyby zdecydowanie większą siłę przebicia, gdyby postanowiły działać wspólnie. Całe szczęście, że w tym konkretnym przypadku na pakt o nieagresji nie ma widoków: Seweryn uwielbia „Kacze opowieści”, a Olgierd dałby się pokroić za „Brygadę RR”.
Walki o bajkę trwają tak długo, że czasu wystarcza na zajęcie strategicznej pozycji na krześle. Taaak, odpalamy edytor tekstów, herbatka stoi, można przystąpić do pisania, w tym odcinku o śniegu będzie, o sankach... Halo, czyje to biodro spycha mnie z krzesła cichaczem?
– Mama, my się już dogadaliśmy, najpierw brygada, jeden odcinek, a potem o kaczkach odcinki.
– Ale teraz moja kolej, muszę napisać artykuł – z trudem udaje mi się zachować spokój.
Olgierd jednak stoi wciąż obok, natrętny jak mucha. Nie pozbędę się go. Trzeba się jakoś dostosować. Postanawiam ignorować muchę. Pełne skupienie. Zaczynam: „Sobotnie popołudnia...”.
– Mama, ja będę ci siedzieć na kolanach...
Czuję, że czas na najbardziej piorunujące spojrzenie z całego arsenału spojrzeń. Takie, które dosłownie zmraża. Nie działa? Jak to!? No nie działa! Olgierd ignoruje mnie zupełnie.
– No dobra, właź – poddaję się, skoro jest to jedyny sposób, żeby napisać coś w spokoju. Siada, wierci się, moje palce na klawiszach, Olka palce na moich i dociskamy… Zgubiłam już zupełnie wątek. Trzeba się skupić. Dam radę, dam radę...
– Mama, a może ja ci napiszę?
– Aaaaa! – nie wytrzymam. – Do łóżek, ale już!