facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2006 - lipiec/sierpień
LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. W pocie czoła

ks. generał Pascual Chávez SDB

strona: 2



Praca rodziców jest środkiem, którym kropla po kropli, dzień po dniu „dają życie” dzieciom i pokój samym sobie.
Eksperci wciąż są dalecy od rozstrzygnięcia, jaki jest wpływ pracy zawodowej obojga rodziców na rozwój rodziny, ale jest jasne, że związane z tym poczucie winy może być szkodliwe tak dla rodziców, jak dla dzieci. Rodzice, którzy pracują z konieczności, pocieszają się, że dzieci doceniają ich poświęcenie. Jeśli nie obecnie, to kiedy dorosną. Nie ma nic złego w miłości do pracy, pozycji zawodowej i pieniędzy, które przynosi. Dla wielu pracujących matek poczucie winy dotyczy przede wszystkim fizycznej nieobecności, kiedy dzieci powierzane są np. dziadkom. A pozostając w poczuciu winy, ma się tendencję do psucia dzieci oraz trudność w byciu surowym, kiedy zachodzi taka konieczność. Z drugiej strony, dając do zrozumienia, jak bardzo praca ciąży, pogarsza się jeszcze sprawę. Rodzice, którzy kochają swoją pracę lub doceniają jej dobrodziejstwa dla rodziny, powinni mówić o tym dzieciom.
Potrzeba jednak ciągłego komunikowania dzieciom, że są kochane bardziej niż praca. Wydawałoby się to oczywiste, ale tak nie jest. Miłość to nie tylko uczucie, które się przeżywa, ale coś, co się daje. Zbyt często praca zabiera najlepszą część uwagi i poświęcenia rodziców, co kończy się pozostawieniem dzieciom resztek, przerzuceniem na nie biorących się ze zmęczenia złości, niecierpliwości i apatii, której nie można było okazać szefom czy klientom. W części to kwestia tempa życia, szczególnie jeśli pracuje się przez cały dzień. Tylko nieliczni są w formie rano, gdy trzeba spieszyć się z przygotowaniem do pracy czy wieczorem, kiedy przez cały dzień wykonywało się czyjeś polecenia. W domu czas spędzony z dziećmi trzeba wykorzystać jak najlepiej. Nie trzeba wymyślać czegoś szczególnego. Wystarczy poświęcić czas domownikom, zamiast gazecie czy telewizji.
Warto pamiętać o starej maksymie, że kiedy praca jest przyjemnością, życie jest radością, kiedy praca jest przymusem, życie jest niewolą. Dzieci trzeba uczyć pracowitości. Nie chodzi o wygłaszanie kazań lub historii dziadka, który pracował w kopalni przez 20 godzin na dobę, siedem dni w tygodniu. Rodzice muszą konkretnie uczyć dzieci wykonywania domowych obowiązków i pozwalać im pracować razem z tatą lub mamą przy myciu naczyń, odkurzaniu pokoju, myciu łazienki, wymianie oleju w samochodzie czy pielęgnowaniu ogrodu. Chodzi o to, by pokazać im, jak to się robi i zachęcić do spróbowania. Pomagając dzieciom zdobywać kompetencje niezbędne do wykonania różnych prac i utwierdzając ich wiarę w siebie, rodzice usuwają jedną z większych przeszkód w harmonii rodziny.
Dzisiaj trudno jest spokojnie rozmawiać z dziećmi o pracy. Sprawa pieniędzy może wyjść na pierwszy plan. W potocznym rozumieniu „miejsce pracy” stało się synonimem pensji. W pewnym sensie słusznie, ale słuszne jest też, by nie stawało się najważniejszą racją życia. Dla wielu jest. Z tymi zwrotami pod rękę idzie też „człowiek sukcesu” – w domyśle „bogaty”. Mit sukcesu i bogactwa sprawia, że dzieci myślą, iż są najważniejsze w życiu, a celem jest
osiągnięcie największej liczby admiratorów i naśladowców. Co mogą sobie pomyśleć dzieci zwyczajnych rodziców pod wpływem tego bombardowania apologią sukcesu? Że ich rodzice nic nie znaczą? Że są mało warci, bo nikt nie bije przed nimi pokłonów? Sytuacja niewątpliwie nieprzyjemna. Można dodać, że rodzice, których dzieci nie cenią, zachęcają je do „zostania kimś”. Ale dlaczego, mogłoby zapytać dziecko, wy tego nie dokonaliście?
To czyni czasem trudnym wychowywanie dzieci do pracowitości. Cnota ta, dziś już jakby niemodna, jest bardzo ważna w pedagogii św. Jana Bosko i to przede wszystkim rodzice mogą ją w zdroworozsądkowy sposób zaszczepiać dzieciom. Rodzi się z kreatywności i chęci przemiany rzeczywistości. Opiera się na sile, odpowiedzialności, gorliwości i poczuciu obowiązku. Wymaga cierpliwości, uwagi, zrozumienia. Dzieci i młodzież niosą w sobie ziarna umiejętności, talentu, zdolności, intuicji, którym do rozwoju potrzebne są prawdziwa motywacja (nie mogą być nią zysk i sukces) i dyscyplina. Potrzebują więc dobrych nauczycieli i rodziców.