facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2005 - maj
WSPOMNIENIE - Str. 18

*

strona: 18



Autorytet i przewodnik


Trudno jest powiedzieć wszystko, co w sercu, gdy odchodzi ktoś, kto był zawsze autorytetem i przewodnikiem na drodze życia. Kimś takim był dla mnie Papież od tego momentu, gdy objął ster Kościoła, a ja rozpocząłem drogę formacji zakonnej. Jego słowa, gesty i cała postawa były zawsze zachętą do dążenia na szczyty doskonałości, a spotkania z Nim utwierdzały mnie w przekonaniu, że „warto było” pójść za Chrystusem, by służyć innym. Spotkałem Go osobiście dwa razy. Ostatni raz w sierpniu 1993 r. w Castel Gandolfo, gdy wraz z grupą z parafii św. Rodziny w Pile uczestniczyłem najpierw we Mszy św., koncelebrując z Papieżem, a później w audiencji. Muszę przyznać, że każde spotkanie dodawało nowych sił i pozostawiało niezatarty ślad w sercu. Jako salezjanin wiem, że mam szanować każdego następcę św. Piotra, ale Jan Paweł II był kimś szczególnym i dlatego Jego życie oraz nauczanie stanie się dla mnie drogowskazem na dalsze salezjańskie i kapłańskie życie.

ks. Janusz Sikora SDB


Z Ojcem Świętym pod rękę


Wielokrotnie śniłem o spotkaniu z Papieżem. Sen spełnił się, kiedy wraz z kolegami z różnych krajów udałem się do Rzymu, by tam przez miesiąc przygotowywać się do ślubów wieczystych. Na dwa dni przed wyjazdem, późnym wieczorem zadzwonił do nas ks. bp Stanisław Dziwisz z propozycją przyjścia na audiencję. Radości było wiele. Wczesnym rankiem udaliśmy się całą grupą do Castel Gandolfo. Tam uczestniczyliśmy w Eucharystii celebrowanej przez Jana Pawła II, a następnie spotkaliśmy się z Nim w grupie. Gdy podszedł do nas, poprosiliśmy o możliwość zrobienia wspólnego zdjęcia, zaraz po tym Papież wziął mnie za rękę i powiedział: Chodź, przejdziemy się. Zaczęliśmy spacerować kilka minut po placu. Papież, mając trudności w chodzeniu, podpierał się laską, a drugą rękę oparł na mojej i w ten sposób spacerowaliśmy. Rozmawialiśmy m.in. na temat powołania. Zauważyłem, że papież z wielką naturalnością i spokojem prowadził ze mną rozmowę. Mnie ten spokój też się udzielił do tego stopnia, że nie czułem, iż rozmawiam z tak wielką osobistością, ale z kimś kogo znam od lat. Tak wyglądało moje pierwsze spotkanie z Janem Pawłem II. W następnych latach spotkań z Papieżem było więcej, ale to pierwsze najbardziej we mnie pozostało.

ks. Mirosław Stanisław Wierzbicki SDB



Zrodziło się we mnie postanowienie


Mogę powiedzieć, że im bardziej doświadczałem Ojca Świętego, tym większy był głód, tym większa chęć poznawania Go i życia wg Jego nauczania. Dziś, kiedy Jego ziemska pielgrzymka dobiegła kresu i kiedy ja, kapłan salezjanin, z pokorą pochylam się nad tym wszystkim, co Jan Paweł II uczynił dla świata, Europy, Polski i w końcu dla mnie, zrodziło się we mnie i trwa mocne postanowienie, by być dobrym, lepszym niż dotychczas synem tej ziemi, polskiej, trudnej ziemi. Są obecne przy tym myśli największego z rodu Polaków – o Ojczyźnie, Kościele, miłości, Jezusie Chrystusie i o pracy:
Gdy myślę Ojczyzna, chcę zamknąć ją w sobie jak skarb, pytam wciąż, jak go pomnożyć, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia.

Być żywą latoroślą w Kościele – winnicy oznacza przede wszystkim pozostawać w żywej komunii z Chrystusem – krzewem winnym.

Syn Boży, który nie zasłużył na cierpienie i który mógłby go uniknąć, z miłości do nas poszedł drogą cierpienia aż do końca.
Praca jest ,,dla człowieka”, a nie ,,człowiek dla pracy”.

Chrystus nie chce, żebyśmy byli głodni. Chrystus nie chce, żebyśmy byli puści. Chce, żebyśmy byli nasyceni duchowo prawdą i miłością.

Niech tak się stanie. Amen.

ks. Marek Babicz SDB



Spotkanie w Poznaniu


3 czerwca 1997 r. Ojciec Święty przybył do Poznania na spotkanie z młodzieżą. W cieniu pomnika Ofiar Czerwca 1956 r. zapraszał nas do odważnego wpatrywania się w Jezusa, który kroczy po wodzie. Powiedział też do nas: Wszystkim mówcie, że my jesteśmy z Poznania, my jesteśmy stąd, skąd się Polska zaczęła, od Mieszka i Bolesława Chrobrego. My stamtąd jesteśmy i zawsześmy o tę Polskę dbali, żeby się trzymała. Tu się poczęła polska państwowość. Przyszłość Polski zależy od was. Budujcie i umacniajcie na polskiej ziemi cywilizację miłości.

Wówczas wyrósł las krzyży przyniesionych przez młodzież i wzniósł się wysoko ponad głowy. Pod takim drogowskazem nie pobłądzimy i nie pogubimy się.

Całe nauczanie Jana Pawła II jest dla mnie wielką wartością, a On sam niepodważalnym autorytetem. Pozwala inaczej, głębiej spojrzeć na istniejące problemy, kwestie związane nie tylko z wiarą, ale z całym ludzkim życiem. W nauce Ojca Świętego zawiera się recepta na godne i szczęśliwe życie na ziemi. Trzeba ją jednak umieć zrozumieć i wcielać w życie. Papież swoje słowa kieruje do nas wszystkich i do każdego z osobna. Nie można przejść obok nich obojętnie. Myślę, że tym bardziej nabiorą one znaczenia teraz, gdy Jana Pawła II nie ma już wśród nas.

ks. Jerzy Glabas SDB



Moje spotkanie z Ojcem Świętym


W swoim życiu miałem okazję wiele razy uczestniczyć bezpośrednio we Mszy św. sprawowanej przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Po raz pierwszy podczas drugiej pielgrzymki do Ojczyzny we Wrocławiu, stojąc wśród tysięcy pielgrzymów na Partynicach. Później takich spotkań było jeszcze kilka, kiedy Ojciec Święty odwiedzał naszą Ojczyznę oraz na audiencji ogólnej w Watykanie. Jednak najbardziej wspominam osobiste spotkanie z Papieżem 24 listopada 1999 r. Miałem wtedy zaszczyt koncelebrować Mszę św. razem z Ojcem Świętym w Jego prywatnej kaplicy w Watykanie. Wspominam też ostatnie spotkanie niespełna rok temu – 25 kwietnia 2004 r. na Placu św. Piotra podczas beatyfikacji trzech osób z Rodziny Salezjańskiej: Aleksandriny da Costa, Eusebi Palomino i ks. Augusta Czartoryskiego. To po tej wielkiej uroczystości Rodziny Salezjańskiej – poczytuję to sobie za wielki dar i łaskę – miałem okazję podejść bezpośrednio do Ojca Świętego i ucałować Jego rękę, prosząc o błogosławieństwo.

ks. Lesław Klamer SDB



Wielki przyjaciel ludzkości


Po raz pierwszy spotkałem Jana Pawła II 2 czerwca 1979 r. w katedrze warszawskiej, gdzie odbyło się spotkanie dla duchowieństwa. W tym samym dniu o godzinie 16.00 na Placu Zwycięstwa wziąłem udział we Mszy św. celebrowanej przez Jana Pawła II, podczas której wygłosił słynne kazanie ze słowami: Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi! Po raz kolejny spotkałem Papieża podczas niedzielnej audiencji w Castel Gandolfo w we wrześniu 1981 r., kiedy to Papież odpoczywał po zamachu na Jego życie. Powiedział wtedy po polsku mocne słowa: Nie może być przelewana polska krew. Zastanawialiśmy się wtedy, czy wojska rosyjskie wejdą do Polski czy nie? Następne moje spotkanie z Ojcem Świętym miało miejsce 1 maja w 1986 r., kiedy przyjmował w Sali Klementyńskiej 800 Polaków. Kiedy podszedłem, aby ucałować rękę Papieża Polaka, powiedział: Ładnie śpiewaliście. Macie dzielnego generała (I. Vigano). Po roku znowu dane było mi spotkać Ojca Świętego, koncelebrowałem z Nim Mszę św. 8 maja w Sali błogosławieństw. Po Mszy św. podchodził do grup i robił pamiątkowe zdjęcia. Przy naszej grupie powiedział: Dobrze stańcie, bo będzie problem. Po raz ostatni byłem na audiencji u Papieża w Sali Klementyńskiej 1 kwietnia 1996 r. na zakończenie 24 Kapituły Generalnej Salezjanów. Wygłosił wtedy przemówienie. Bolały Go nogi po operacji, trudno Mu było stać, a jednak z każdym z nas się przywitał, robiąc pamiątkowe zdjęcie, zamienił kilka zdań. Uważam, że świat i Kościół straciły Wielkiego Papieża i Wielkiego Przyjaciela Ludzkości. Niech oręduje za nami w domu Ojca w niebie.

ks. Władysław Kołyszko SDB