facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - lipiec/sierpień
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Dla chłopców i dla dziewcząt

ks. Marek T. Chmielewski SDB

strona: 11



Zgromadzenia Salezjańskie, założone przez księdza Bosko, wpisało się w tradycję, która widziała zaangażowanie męskich rodzin zakonnych w pracę wychowawczą z chłopcami, a żeńskich z dziewczętami.

Trudno szukać w słowach księdza Bosko bezpośrednich odniesień co do kwestii wychowania w duchu poszanowania drugiej płci w kluczu współcześnie prowadzonych dyskusji. Janek Bosko wychował się bowiem w świecie, w którym wciąż jeszcze przeważało przekonanie o tym, że kształcić należy chłopców, a dla dziewcząt, a później kobiet, zarezerwowane są role i zadanie niewymagające odebrania wykształcenia szkolnego. Ten porządek był głęboko zakorzeniony i utwierdzony w tradycyjnej rodzinie piemonckiej, gdzie ojciec był suwerenem i nauczycielem życia – do czego mógł się przygotować np. przez szkołę – matka zaś miała troszczyć się o klimat i ciepło domowego ogniska.

Tak było też w rodzinie Bosko, gdzie mama Małgorzata, sama analfabetka, czyniła wszystko, aby mały Janek mógł chodzić do szkoły. Tam jej syn, czy to w Castelnuovo, czy w Chieri, nie spotkał w szkolnej ławie swoich rówieśnic. Trudno się temu dziwić, zważywszy, że pierwsze szkoły koedukacyjne pojawiły się Europie dopiero w połowie XIX w.

Kiedy ksiądz Bosko w 1841 r., po święceniach kapłańskich, przybył do Turynu, zastał w mieście pewne instytucje wychowawcze, które zajmowały się albo chłopcami, albo dziewczętami. On sam, wiążąc się na trzy lata z Konwiktem Kościelnym, zaangażował się w duszpasterstwo i wychowanie chłopców – dał w ten sposób początek swemu oratorium. Gdy jednak ten rodzaj pracy zaczął przekraczać możliwości miejsca, jakie na podwórzu Konwiktu mógł ofiarować chłopcom, za namową ks. Cafasso został kapelanem zakładu, w którym markiza Barolo otaczała opieką dziewczęta. Stwarzało mu to możliwość dalszego spotykania się ze swymi podopiecznymi. Czynił to jednak w czasie wolnym, jaki pozostawał mu po wypełnieniu swych obowiązków wśród dziewcząt. On sam wspomina, że konieczność oddania się takiej pracy była dla niego źródłem wielkiej rozterki duchowej. Był bowiem przekonany, że Bóg posyła go do chłopców. Odejście od Barolo stało się momentem całkowitego oddania się wychowaniu chłopców.

Dopiero na początku lat 70. XIX w. ksiądz Bosko, pod wpływem różnych wydarzeń, spotkań, rozmów, snów, zaczął publicznie mówić o tym, że on i jego salezjanie powinni „uczynić dla dziewcząt to samo, co dotąd czynili dla chłopców”. Na kanwie tego pragnienia i kształtującej się nowej salezjańskiej świadomości w 1872 r. doszło do założenia przez księdza Bosko i Marię Dominikę Mazzarello Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki (sióstr salezjanek). Podjęły one pracę z dziewczętami. Salezjanom zaś przez lata towarzyszyło przekonanie, że są oni posłani do młodzieży męskiej.

Pod wpływem zmian kulturowych i społecznych w latach 70. XX w. salezjanie podjęli refleksję nad możliwością wprowadzenia koedukacji w swoich dziełach. Z oczywistych względów wywołało to wśród nich ogromne opory. Zaczęły one ustępować dopiero w latach 80., gdy odwołując się w dyskusji do elastyczności księdza Bosko i jego umiejętności odczytywania znaków czasu, uznano, że otwarcie się na koedukację – traktowaną nie jako pomieszanie płci, lecz ich wzajemne dopełnienie się w wychowaniu – może dopomóc w sprostaniu współczesnym wyzwaniom wychowawczym. Mimo tego przyjęcie koedukacji potrzebowało czasu.

Odwołanie się do koncepcji dopełniania się płci pozwoliło salezjanom i salezjankom wydobyć ze skarbca systemu prewencyjnego księdza Bosko i zaktualizować cały szereg inspiracji, które dziś służą wychowaniu koedukacyjnemu. Wystarczy wspomnieć choćby poszanowanie osoby i godności wychowanka, wymiar stowarzyszeniowy wychowania, klimat rodzinny, zmysł Kościoła, traktowanie życia jako daru, jako powołania, przygotowanie się do pełnienia roli ojca i matki oraz do wykonywania zawodu.