facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - lipiec/sierpień
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Córki i synowie

Ewa Rozkrut

strona: 6



Gdy przyszła na świat moja pierwsza córka, byłam już mamą trzech synów. W szpitalu wraz z jej krzykiem usłyszałam: „Ma pani córkę, niech się pani cieszy, będzie odmiana”.

Później urodziłam jeszcze jedną córkę i syna. Zróżnicowanie płci moich dzieci wymaga ode mnie dostosowania sposobu wychowywania nie tylko ze względu na wiek, ale i na płeć. To dobrze, gdyż nie pozwala mi to wejść w rutynę. Ciągle muszę być czujna. Dopóki dzieci były małe, wszystko było mniej skomplikowane. Z synami grałam w piłkę albo rysowaliśmy samochody. Wysłuchiwałam ich relacji z meczów piłki nożnej. Natomiast córki często przebierały się w moje sukienki i malowały paznokcie. Możemy gawędzić godzinami – o szkole wiem wszystko. Poza tym, przyglądając się im w poszczególnych etapach rozwoju, widzę siebie sprzed lat. Dlatego łatwiej mogę je zrozumieć.

Do chłopców, bez względu na wiek, nauczyłam się mówić rzeczowo i zbytnio nie zagłębiać się w szczegóły. Musiałam zapomnieć o tym, że dowiem się, co działo się w szkole, gdyż te sprawy dla nich nie były ważne. Zwykle słyszałam, że jest „dobrze” albo że są „nudy”. Owe lakoniczne informacje rozszyfrowywałam, wymieniając się wiadomościami z innymi mamami z klasy. Ale jeśli trzeba coś naprawić, to chłopcy zawsze znajdują jakieś rozwiązanie, no cóż – majsterkowanie przypisane jest tej płci. Gdy coś mnie zaczyna niepokoić, wówczas mąż uspokaja, mówiąc: „to normalne w tym wieku”.

Cieszę się, że dane mi jest wychowywać i córki, i synów. Zarówno dziewczynki mogą w naturalny sposób przyglądać się chłopcom, odkrywać, czego oni oczekują od życia, czym się interesują, na co zwracają uwagę, jak i odwrotnie. Nie trzeba dodatkowo aranżować w tym celu sytuacji. Pewnego razu zauważyłam, że syn zbyt często popychał siostrę, która rozpoczynała już edukację w gimnazjum. Zaniepokoiłam się tym, może niepotrzebnie, bo naprawdę nie działo się nic złego. Zaprosiłam go na rozmowę o tych sytuacjach. Wspomniałam, że jeśli ona teraz będzie doświadczać takich zaczepek z jego strony, to później, gdy będzie miała chłopaka lub męża, takie zachowania lub przemoc nie wzbudzą w niej niepokoju, bo uzna je za coś normalnego. Może być wtedy za późno i spotka ją coś złego. Ktoś inny nie musi poprzestać na zwykłych zaczepkach. Syn zdziwił się moim wywodem, ale docenił doświadczenie życiowe matki, przemyślał je i przestał.

Z perspektywy czasu wiem, że zwykłe rozmowy, spokojne przedstawienie argumentów i wysłuchanie drugiej strony przynosi dobre rezultaty.