facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - październik
ZDROWA MEDYCYNA. Transplantacja

Andrzej i Henryk Siniawscy

strona: 20



Jednym ze sposobów kształcenia prawdziwej kultury życia jest dawanie organów w sposób dopuszczalny z etycznego punktu widzenia, a mianowicie mając na uwadze stwarzanie szansy na zdrowie, a nawet życie osobom chorym, które często nie mają żadnej innej nadziei. ( Jan Paweł II, Evangelium Vitae)

Ten krótki cytat ukazuje, że użycie organów człowieka zmarłego, jeżeli się do tego nadają, jest dobrodziejstwem dla innego człowieka. Transplantacja organów, w tym serca, została uznaną metodą pomocy chorym w sytuacji, gdy serce uległo nieodwracalnym zmianom chorobowym, a śmierć drugiego człowieka, według kryteriów neurologicznych i w świetle „pewności śmierci” w znaczeniu moralnym, daje szansę wykorzystania zdrowych organów zmarłego. Orędownikiem tej metody leczenia był Jan Paweł II, określając akt darowania organów jako „prawdziwy akt miłości”.

Przeszczep zdrowego (lub prawie zdrowego) serca od człowieka, u którego stwierdzono śmierć mózgową zawiera w sobie wiele aspektów. Już sam fakt, że ratowanie śmiertelnie chorego człowieka, któremu wszczepi się nowy organ związane jest ze śmiercią innego i to młodego człowieka, wywołuje wzruszenie, i to nie tylko u rodziny dawcy i biorcy organu, ale też u członków zespołu medycznego. W znakomitej większości przypadków biorca nie znajduje się bowiem w stanie nagłym lub krytycznym, lecz jest to zabieg u chorego w stanie dość dobrym, choć rokującym nieuchronnie względnie szybką śmierć. Inaczej mówiąc, u chorego w złym stanie nie dokonuje się transplantacji, ponieważ nie podoła on trudom operacji, nawet gdy otrzymany organ będzie w znakomitym stanie. Zwielokrotnia to napięcie zespołu leczącego, ponieważ jakakolwiek nieprzewidziana trudność (np. zła ocena stanu organu przeznaczonego do transplantacji) może spowodować przedwczesne zakończenie życia człowieka oczekującego na poprawę swego stanu.

O dzisiejszym sukcesie transplantacji serca zadecydował „palec Boży”. Jednym z pionierów transplantacji serca był między innymi Norman Shumway ze Stanford. W początkowym okresie (lata 1960-1970) brakowało podstawowej wiedzy o układzie odpornościowym, warunkującym odrzut przeszczepu, a więc brakowało odpowiedniego leczenia. Pewnego dnia Shumway, siedząc przy obiedzie w kantynie szpitalnej, usłyszał rozmowę transplantologów nerek, którzy mówili o zastosowaniu nowego i dotychczas nie znanego powszechniej leku – cyklosporyny. Podekscytowany przysiadł się do stolika i tak zaczęto stosować cyklosporynę u chorych po przeszczepach serca. To zapoczątkowało nową erę transplantacji.

Od czasu zastosowania tego leku (dziś są leki nowej generacji), który hamuje odpowiedź odporności immunologicznej, wyniki się poprawiły. Obecnie, w okresie wczesnym po zabiegu, umiera tylko ok. 10% pacjentów, dziesięcioletni okres przeżycia wynosi 76%, a dość duża część chorych dożywa 20 lat po transplantacji. Jak przedstawiono na konferencji w 2009 r. w Berlinie, nieco lepsze wyniki transplantacji od europejskich ma właśnie Stanford. Dlaczego? Wynika to głównie z wymaganej tam przez lekarzy lepszej dyscypliny chorych, co do diety i działań prozdrowotnych. Ukazuje to znaczenie dobrze pojętej dyscypliny w życiu człowieka, której brakuje w trawionej dekadencją Zachodniej Europie.

Pozyskiwanie organów odbywa się głównie od ofiar wypadków komunikacyjnych, ale cel ten musi być „produktem” ubocznym systemu ratowania chorych. W Polsce ginie zastraszająco dużo ludzi w wypadkach komunikacyjnych. Bezmyślna brawura i krnąbrność kierowców nie przestrzegających praw ruchu drogowego doprowadza nie tylko do olbrzymiej ilości kolizji na drogach, ale i do znaczniejszego odsetka, większego niż w innych krajach, wypadków z ciężkimi obrażeniami ciała. Powoduje to „wykrwawianie” chorych w około 25% przypadków zanim dotrze specjalistyczna pomoc. Dowodzi to ciężkości uszkodzeń ciała, ale też i opóźnionej pomocy zespołów ratujących. Ratowanie chorych poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych powinno, w większej części niż obecnie, opierać się o szybki transport powietrzny (helikoptery), a rozbudowana sieć dobrze zaopatrzonych szpitali powinna zapewnić należyte leczenie. Chodzi tu o rozbudowę szpitali w małych miasteczkach, które dysponowałyby doskonałą salą operacyjną i wieloma łóżkami na salach intensywnej opieki medycznej. Chodzi również o zmniejszenie ilości wypadków, co umożliwiłoby podwyższenie standardów leczenia.

Jan Paweł II podkreślał, że szczególne znaczenie w problematyce transplantologii znajduje rozdzielanie darowanych organów i decyzja o pierwszeństwie ich przyznawania. Problemy te powinny być rozwiązywane przede wszystkim w oparciu o kryteria pierwszeństwa wg centralnej listy kandydatów i kolejności zgłoszenia. Ze swego doświadczenia w ponad dwudziestoletniej karierze związanej w dużej części z transplantologią europejską, zgrupowaną w „Eurotransplant”, ale także i częściowo z polską „Poltransport”, mogę zapewnić o właściwym działaniu tych organizacji w tym zakresie.