facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - październik
WYCHOWANIE. Umiesz gwizdać?

ks. Jacek Ryłko SDB

strona: 4



Tym pytaniem św. Jan Bosko rozpoczął swoją wielką karierę wychowawczą. Ono otworzyło mu drogę do serca szesnastoletniego Bartłomieja Garelliego, a przez niego, do serc turyńskiej młodzieży. Tym jednym prostym pytaniem święty trafił w samo sedno sprawy i zdołał nawiązać z chłopcem serdeczny i przyjacielski kontakt, odnaleźć w nim ten czuły punkt, w którym chłopiec poczuł się mocny i pewny siebie. Jak się potem okazało, był to punkt zwrotny w całym jego życiu.

To był ów stopnień wolności, o którym mówią Konstytucje Salezjańskie w 38 artykule: „Naśladując cierpliwość samego Boga, nawiązujemy kontakt z młodzieżą na takim stopniu, na jakim znajduje się rozwój jej wolności. Towarzyszymy jej, aby dojrzewały w niej mocne przekonania i aby stopniowo stawała się bardziej odpowiedzialna w delikatnym procesie wzrostu jej człowieczeństwa w wierze”.

Wolność „od”
Nie jest łatwo mówić o wolności w sposób prosty i zrozumiały dla młodego człowieka. Ksiądz Bosko jednak to potrafił. Jako znakomity pedagog, potrafił rozpoznać jej przejawy w najprostszych zachowaniach swoich wychowanków – choćby w zwykłym gwizdaniu. Był to może prymitywny, ale dla tego chłopca jedyny jej przejaw.
Taka wolność, to nic innego jak niezależność lub wolność „od” (negatywna) – wolność pierwszego stopnia, jeszcze niedojrzała, z przesadną wrażliwością, gdyż związana głównie z emocjonalnością młodego człowieka. Jej intensywność wzrasta wraz z jego rozwojem i odkrywaniem coraz to większych możliwości swej niezależności. Często zaznacza się buntem lub gniewem – zwłaszcza, gdy ktoś próbuje ją ograniczyć albo coś narzucić. Dla wielu turyńskich chłopców ulica sprzyjała rozwojowi takiej wolności, co zaczęło się stawać coraz większym problemem dla miejscowych władz i całej tamtejszej społeczności. Więzienia dla młodocianych były przepełnione, a władze nie miały żadnego pomysłu, żeby sobie z tym poradzić. Nie było siły na młodociane bandy grasujące po ulicach. Oni umieli tylko jedno: gwizdać – i to gwizdać na wszystko – czyli kraść i robić, co im się rzewnie podoba. Wszelkie próby zakazu takiego „gwizdania” nie dość, że nic nie dawały, to jeszcze kończyły się tłumieniem ich wolności i zamykaniem drogi do ich serc i umysłów.
Dla wychowawcy jednak taka wolność stanowi nie lada wyzwanie i wielką szansę. Trzeba tylko umieć w takich zachowaniach odkryć i zaakceptować ten rodzaj wolności w konkretnym młodym człowieku, gdyż on stanowi punkt wyjścia i klucz do jego wychowania. Nie ma bowiem wychowania bez wolności, inaczej wychowanie staje się tresurą, gdzie cały nacisk kładzie się na zewnętrzną dyscyplinę. Dyscyplina w wychowaniu jest, owszem, bardzo ważna i konieczna, ale żeby była wychowawczo skuteczna, musi być poprzedzona zaufaniem, które rodzi się z poczucia bezpieczeństwa i wolności.
Ksiądz Bosko potrafił wzbudzić takie poczucie u chłopców. Akceptował ich wraz z taką ich wolnością, nie po to jednak, aby ich w niej utwierdzać lub tanim kosztem zdobywać sobie ich przychylność, lecz po to, aby ich wyzwalać z tej niedojrzałej wolności i przeprowadzić na jej wyższy poziom. „Dobrze, że umiesz gwizdać – mówił – ale przecież stać cię na coś więcej!” Wiedział, że w wolności nic się nie da zrobić na siłę, ale z drugiej strony, wolność potrzebuje siły, żeby wyprowadzić ją na wyższy i dojrzalszy stopień.

Autonomia
Przejawem wolności wyższego rodzaju jest wybór, który – bardziej niż z uczuciem – związany jest z rozumem i wolą. Sama niezależność jest beztroską i samowolą. Dopiero silna wolna potrafi uwolnić wolność od niej samej i nadać jej właściwy charakter. Wolność na tym poziomie nazywa się autonomią. Odznacza się ona umiejętnością dokonywania samodzielnych wyborów i decydowaniem o sobie. O takiej wolności mówi prorok Ezechiel: „Oto stawiam przed tobą życie i śmierć, szczęście i nieszczęście – wybieraj…”, a także św. Paweł: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” albo: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi mi korzyść”. Siła takiej wolności tkwi w konsekwencjach wyboru. Albo przyniesie korzyść, albo stratę. Ten kto źle wybierze sam będzie winny, jeśli dobrze – zyska. Tego człowiek musi się uczyć za młodu, inaczej nigdy do tego poziomu nie dorośnie, tkwiąc długie lata w wolności iluzorycznej, która go zwodzi i niszczy jego relacje w społeczeństwie.
Można zatem powiedzieć, że z wychowawczego punktu widzenia, wolność to nic innego, jak zdolność podejmowania decyzji w oparciu o świadomość tego, co się czyni, po co się to czyni i jakie z tego mogą wyniknąć skutki (konsekwencje). Nie ma wolność bez tej świadomości. Człowiek, który nie zdaje sobie sprawy z tego, co wybiera, naraża się na błędne wybory, a przez to stopniowo traci swoją wolność. Natomiast każdy dobry wybór poszerza przestrzeń wolności i ją wzmacnia. Nie sam wybór jednak decyduje o wolności, lecz to, co się wybiera. Wolność na tym stopniu nie jest już zwykłą niezależnością, lecz wysiłkiem związanym z wyborem konkretnych wartości.
Tu też nie ma przymusu, ale jest powinność, czyli wrażliwość na dobro i czujność wobec zła. Takiej wrażliwości i czujności uczył swych chłopców ksiądz Bosko. Wystarczy przypomnieć sobie jego przygodne katechezy, jego słówka na dobranoc czy słówka na ucho, aby zobaczyć, jak prosto i trafnie uświadamiał chłopcom różnicę między dobrem i złem, między cnotą i grzechem.

Odpowiedzialność
Na tym jednak nie poprzestawał. To jeszcze nie wystarczało w wychowania do pełnej wolności. Trzecim stopniem wolności jest poczucie odpowiedzialności. Ten typ wolności związany jest z dojrzałością i przeznaczony jest dla tych, którzy ze swą wolnością chcą uczynić coś dobrego. I to nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Ksiądz Bosko miał w oratorium wielu chłopców, którzy sami stawali się wychowawcami i pomagali mu w wychowywaniu młodszych. Dla niedojrzałych, którym się nie chciało w nic angażować, stanowiło to dodatkowe obciążenie i zobowiązanie. Nie wszystkich było stać, aby zostać z księdzem Bosko. Wielu jednak chciało i pozostało w różnym charakterze: jedni zostali salezjanami, inni współpracownikami, jeszcze inni przyjaciółmi lub sympatykami – wszyscy według swego powołania i nikt z nich nie czuł się przez to zniewolony.
Najwyższym stopniem i pełnią wolności jest świętość, która jest celem wszelkiego wychowania. Młodzieży trzeba stawiać wzniosłe ideały i wysokie wymagania, żeby mogła całym swym życiem śpiewać („gwizdać”) na chwałę Bożą, tak jak ptaki niebieskie, które fruwając i gwiżdżąc w powietrzu czują się wolne. Dlatego definicję wolności w systemie prewencyjnym można by zawrzeć w znanym powiedzeniu św. Jana Bosko: „Być wesołym, dobrze czynić i pozwolić ptakom gwizdać!”