facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2008 - lipiec/sierpień
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ...

mama Ania

strona: 37



Nasz dom ma tajemnicze właściwości. W niewyjaśnionych okolicznościach znikają w nim dziesiątki przedmiotów. O, nie, nie, bynajmniej nie chodzi o te wartościowe, wręcz przeciwnie.
Rano zrywam się z łóżka w szaleńczym pędzie. Zazwyczaj jest już „zdecydowanie za późno”. Mycie, kanapki do pracy w dwóch zestawach, szafa. Przebiegając dom wzdłuż i wszerz, zgarniam ślady poprzedniego wieczoru. Pędzę na górę.
– Z życiem, panowie, z życiem, wstajemy, bo matka znowu się do pracy spóźni!
W odpowiedzi spod kołdry Seweryna tylko przeciągający się głos:
S.: Mama, mleko!
Spod kołdry Olgierda za to gniewny pomruk:
O.: Olek spać, kołdra spać!
Poranne tempo jest zabójcze. Zbiegamy po schodach, na ostatnim stopniu przystanek na założenie tenisówek. Olek pod pachą ściska ogromnego, pluszowego psa. Każdego dnia jeździ do żłobka z innym przedstawicielem pluszowej fauny, pół biedy, jeśli tylko z jednym. Seweryn jest znacznie bardziej stały w uczuciach. Byle kundel go nie zadowoli.
S.: Gdzie jest mój miś?
Masz ci los, każda sekunda na wagę złota, a on mi tu o misiu, który przepadł. Więc… jeszcze jedna runda po całym domu. Fruwają pościele, ubrania, zaglądam za fotele i kanapy. Małżonek ze spokojem stwierdza, że misiek musiał zostać w przedszkolu. Seweryn, na szczęście, daje się przekonać.
Za to w miejscu, gdzie zawsze była kurtka Olgierda, tym razem kurtki nie ma. Poszukiwania skracam do minimum, ale robię przy tym tę samą trasę, co w przypadku pluszaka. Już trzeci raz tego ranka! Wszystko na nic, kurtkę też „wcięło” skutecznie. Wyciągam z szafy bluzę i kamizelkę i jednym perfekcyjnym rzutem umieszczam na Olku. Upycham towarzystwo w maluchu przed domem. Zapinam im pasy i … eureka!… na tylnym siedzeniu leży przedszkolny woreczek. W woreczku Olusiowa kurtka maskuje skutecznie Sewerynowego misia. Ręce mi opadają.
Wpadam do pracy na ostatnią sekundę przed ósmą. Dwie po ósmej dzwoni małżonek mój osobisty:
– Dojechałaś bez kłopotów? Bo ja wczoraj jeździłem maluchem, nie zabrałaś dokumentów z mojej kieszeni. Uważaj lepiej na policję.