facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2013 - grudzień
Czego chce od nas papież Franciszek

Tomasz P. Terlikowski

strona: 25



Papież Franciszek, i to nie ulega najmniejszych wątpliwości, czegoś od nas chce. Wbrew temu, co wciąż powtarzają media, wcale nie dotyczy to tylko księży, ale każdego chrześcijanina.
Franciszek, i to można powiedzieć, bez ryzyka najmniejszego błędu wzywa nas wszystkich do ubóstwa i całkowitego zawierzenia Chrystusowi. Ale myliłby się ten, kto sądzi, że dotyczy to tylko księży, zakonnic czy biskupów. To wezwanie jest bowiem skierowane do każdego z nas, także nas świeckich, którym wydawać by się mogło, że apele i bardziej ubogi Kościół ich nie dotyczą. I nie brak mocnych, a nawet bardzo mocnych wezwań do wielkoduszności i rezygnacji z dobrobytu skierowanych przez Ojca Świętego do świeckich. Tyle że one, jakimś dziwnym trafem, nie są niemal w ogóle prezentowane przez media.
Tak jest z niezwykle mocną wypowiedzią z 27 maja 2013 roku. Podczas mszy w Domu Świętej Marty Ojciec Święty mówił o kulturze dobrobytu, która utrudnia nam pójście za Jezusem. A dowodem na to ma być kłopot, jaki katolickie małżeństwa mają z przyjmowaniem dzieci. „Kultura dobrobytu (...) powoduje, że nie jesteśmy zbyt odważni, rozleniwia nas, czyni z nas także egoistów. Niekiedy dobrobyt nas znieczula, ponieważ ostatecznie jest nam za dobrze w dobrobycie. Także, gdy chodzi o decyzję, czy mieć dziecko często jesteśmy uwarunkowani przez dobrobyt” – mówił papież Franciszek. I nie ma co ukrywać, że diagnoza Ojca Świętego jest prawdziwa. To bowiem wcale nie ubóstwo, ale wygoda, pieniądze, dobrobyt sprawiają, że nie chcemy mieć dzieci. Tam, gdzie jest naprawdę biednie, choćby w Afryce, dzieci się rodzą, a w Europie, choć tu naprawdę nikt nie może narzekać na braki, nie.
Mocno pokazał to także wyobrażony, ale bardzo prawdopodobny dialog między małżonkami, który w przywołanej już wypowiedzi przedstawił papież Franciszek. „Nie, nie, więcej niż jedno dziecko absolutnie nie! Bo nie możemy pojechać na wakacje, nie możemy pojechać tu czy tam, nie możemy kupić domu: nie! Dobrze jest naśladować Pana, ale do pewnego stopnia” – dodał papież. I podkreślił, że to jest efekt dobrobytu, który nas „ściąga w dół, pozbawia nas odwagi, by chodzić blisko za Jezusem”
- mówił Ojciec Święty 27 maja podczas mszy w Domu
św. Marty.
I wbrew temu, co wciąż w Polsce powtarzamy, to nie są słowa skierowane do jakichś mitycznych innych. Do bogatych ludzi Zachodu. Włochów, Brytyjczyków czy Amerykanów. Papież te słowa kieruje do każdego, także do każdego wierzącego Polaka. Każdego bowiem Bóg, za sprawą Ojca Świętego, pyta, czy przypadkiem nie zamknął się na życie, czy rzeczywiś-
cie jest wielkoduszny w tych sprawach? A może tak bardzo opanował go strach przed utratą relatywnej wygody, że nie jest w stanie przyznać, także przed samym sobą, że Bóg wzywa go do przyjęcia miłości, zgody na pojawienie się w domu kolejnego owocu miłości? Tak, to wezwanie nie jest proste. I każdy musi na nie odpowiedzieć samodzielnie, przed Bogiem, własnym sumieniem i w dialogu z małżonkiem. Ale nauczanie Franciszka, podobnie jak Ewangelia Jezusa Chrystusa, w ogóle nie jest proste. Szczególnie, gdy trzeba ją odnieść do siebie samego, a nie do innych, najlepiej gdy są to księża lub przynajmniej bogaci Włosi.
A na koniec warto też sobie uświadomić, że jeśli na ową wielkoduszność się nie zdobędziemy, to nic nie będzie z naszego pięknego, polskiego katolicyzmu. Do jego podtrzymywania potrzebni są bowiem nowi katolicy, a jeśli polscy katolicy nie chcą mieć dzieci, to i polski katolicyzm istnieć nie będzie. Wybór jest więc bardzo prosty: albo weźmiemy sobie do serc wezwania papieskie, albo możemy zwijać interes. ■