facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2008 - czerwiec
WYCHOWANIE - OKIEM RODZICA. Zdrowie i nie tylko

Anna Wygralak-Wasilewska

strona: 7



Zdarzają się dni, kiedy moich chłopców rozsadza energia. Trudno wtedy zdecydować, co z takim nadmiarem sił począć, ale pewne jest, że to ja muszę podejmować decyzję za nich, bo sami jeszcze są na to za mali. Ba, sami niekiedy nie wiedzą czego chcą.

Nie zawsze wystarczy położyć przed nimi piłkę, żeby wiedzieli w co grać. Najlepsza zabawa jest wówczas, gdy wykonują konkretne zadania, korzystając przy tym ze swojej wyobraźni, ale też z mojej pomocy.

Dobrym pomysłem na nudę dla mojej rodzinki jest zawsze basen. Zwykle się tam wybieramy w niedzielne popołudnia. Sama bardzo lubię taki sposób spędzania czasu - pokonywanie własnych ograniczeń, bicie swoich rekordów. Dodaje mi to sił do codziennych zmagań z życiem. A cóż dopiero moi chłopcy! Chlapanie sprawia im tyle radości. To nie to samo, co wanna ograniczająca ruchy. A i mama nie upomina, że łazienka tonie. Dmuchane koła ratunkowe mieszczą się w basenie bez trudu, ręce i nogi mają miejsce do szaleństw. Można do woli piszczeć z radości. Za każdym razem już w szatni tupią nóżkami, żeby szybciej, szybciej do wody. I jest jeszcze jedna korzyść z naszych wypadów - wieczorem, wyczerpani, zasypiają szybciutko i cichutko jak aniołki. Nie wspominając o tym, że kaszel i katar trzymają się od nich z daleka, a humor dopisuje. I tak rosną mi zahartowani mężczyźni.

Ale zanim wyrosną na dobre, przed nami jeszcze sporo wieczorów i wymyślanych przed snem życzeń: „niech Ci się przyśni wielki basen, z ogromną, kolorową zjeżdżalnią, pełen dmuchanych zabawek" albo „niech Ci się przyśni medal za mecz wygrany z tatą, dla ciebie złoty, dla taty srebrny". I wiele dni z wyścigami rowerowymi po podwórku i pucharami z foremek pełnych piasku i patyków.

Marzę jeszcze tylko o tym, żeby nauczyli się choć trochę panować nad emocjami, zwłaszcza po przegranym wyścigu rowerowym. Bo bywa, że od kolarstwa z prędkością światła przechodzą do sportów walki. I to nie tych najszlachetniejszych.