facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2007 - październik
DUCHOWOŚĆ. Krzyzs Matki Teresy

ks. Andrzej

strona: 13



W drodze przez pustynię najgorsze jest to, że nic się nie zmienia. Pojęcia daleka i bliska tracą sens. Ile byś nie przeszedł, wciąż ten sam krajobraz. Świadomość, że pokonuje się jakąś drogę, to już tylko kwestia wiary. Coraz większe zmęczenie, coraz mniej nadziei. Na myśl ciśnie się: – Po co to wszystko? Jaka jest różnica między iść a usiąść? Wrócić? Za późno, zresztą nic tam nie czeka. Można tylko posuwać się do przodu. Trwać w marszu i czekać.

Dziennikarze odkryli, że Matka Teresa z Kalkuty miała „kryzys wiary”. „Widzicie? A mieliście ją za taką świętą!”. Biedni. Nie zdradzajcie im, że Jezus też miał kryzys wiary i każdy, kto będzie szedł Jego śladami, musi przejść kuszenie pustyni i ciemną noc ducha. Bez nich nie ma prawdziwego doświadczenia Boga.

Wytrwać do końca, by być zbawionym – to tak trudne, jak proste. Chciałoby się coś z tym życiem zrobić, coś zmienić, coś ulepszyć, coś porzucić, a tu trzeba tylko iść. Nie biec, nie skakać – iść. Czasem żwawiej, czasem wlokąc nogę za nogą.

„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił – to słowa mojego lamentu”. Mojego też.

A jednak przeszli. Jezus pierwszy, a oni za nim, każdy przez swoją pustynię: Abraham i Eliasz, św. Jan od Krzyża i Matka Teresa, św. Jan Bosko i matusia Małgorzata i wszyscy pozostali. My więc też przejdziemy, choć często bez entuzjazmu, bez złudzeń. Tylko się nie poddać. Iść.