facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2007 - październik
WYCHOWANIE. Zawodówka brzmi dumnie

ks. Wiesław Żygadło SDB

strona: 4



W latach 90. ubiegłego wieku w Polsce przeprowadzono reformę szkolnictwa. Wprowadzono 6-letnią szkołę podstawową, 3-letnie gimnazjum (ukończenie tych szkół jest obowiązkowe) i szkoły ponadgimnazjalne. Reforma zakładała likwidację większości zasadniczych szkół zawodowych i przesunięcie kształcenia zawodowego do szkół pomaturalnych (wraz z akademickimi). Dziś zbieramy tego owoce. Mimo sporego bezrobocia na rynku brakuje fachowców, a wielu młodych ludzi po ukończeniu liceum nie ma nadziei na znalezienie pracy.

Na niedobór wykwalifikowanych robotników i rzemieślników wpłynęła także ich emigracja zarobkowa. Po otwarciu granic Unii Europejskiej wielu młodych opuściło Polskę. Na rynku pracy na wagę złota są więc obecnie budowlańcy, kierowcy, spawacze, mechanicy, szwaczki... Znawcy tematu od samego początku wieścili taki scenariusz.

Niechęć do zawodówek
Po 2000 r. prawie nikt nie chciał kształcić się w zawodówkach. Nie wynikało to jedynie z mody na technikum czy liceum. Taka była ogólna tendencja władz oświatowych. Odchodzenie od szkół zawodowych motywowano koniecznością wzrostu poziomu nauczania i wykształcenia absolwentów. Nie było to jednak osadzone w realiach. Być może ważnym czynnikiem był także element ekonomiczny – szkolnictwo zawodowe wymaga wysokich nakładów finansowych.
Konsekwencją tych działań była niechęć do szkół zawodowych. Nałożyły się na nią nie zawsze zgodne z możliwościami uczniów ambicje, a także brak dobrego poradnictwa zawodowego. Taki stan rzeczy jeszcze bardziej utrudniał sytuację zasadniczego szkolnictwa zawodowego.W zawodówkach pozostawali ci, którzy nie dostali się gdzie indziej. Dla wielu młodych sformułowanie: „pracownik kwalifikowany” nie brzmiało zbyt zachęcająco i dlatego wielu wybierało liceum profilowane lub technikum. Jeszcze kilkanaście lat temu szkoły te dawały nadzieję na lekką pracę. Jak się okazało, było to złudne. Technikum czy liceum profilowane nie rozwiązywały problemu. Nie przygotowywały fachowców, więc mit o dobrej pracy po ich ukończeniu szybko upadł.
Szkoła zawodowa ma więcej zajęć praktycznych i lepiej przygotowuje do wykonywania zawodu. W technikum jest za mało praktyki, aby uczniowie nabyli umiejętności, które sprawią, że będą dobrymi fachowcami. Technikum jest podstawą do kontynuowania nauki. Jeśli młody człowiek chce zostać dobrym fachowcem, szkoły zawodowe stwarzają ku temu doskonałe warunki. W technikach uczniowie szkolą się na modelach i pomocach dydaktycznych. W szkołach zawodowych natomiast uczą się w warsztatach, uczestnicząc w konkretnych naprawach, które są wykonywane dla klientów z zewnątrz. Taka szkoła uczy ich pracować i dobrze wykonywać swój fach.

Rola wychowawcy
Obecnie myślenie o szkołach zawodowych powoli się zmienia. Absolwenci tych, które przetrwały, nie mają problemu ze znalezieniem pracy, a nawet z uzyskaniem godziwych zarobków. Dobrzy fachowcy są doceniani jak nigdy dotąd. Wiele wielkich firm nosi się z zamiarem otwarcia szkół przyzakładowych lub reaktywowania tych, które istniały. Pytanie tylko, na ile dojrzeliśmy my, wychowawcy, żeby umiejętnie pomóc wychowankom w wyborze zawodu, z jednej strony, pomagając odkryć to, co lubią, czego chcą, a z drugiej, odpowiednio ukierunkowując ich ambicje. Co można polecić gimnazjalistom, którzy zaczynają szukać szkoły? Jeżeli na przykład ktoś w przyszłości chciałby otworzyć warsztat, warto mu uświadomić, że lepiej przygotuje go do tego dobra szkoła zawodowa.
Najpierw jednak powinniśmy sami zauważyć i na nowo odkryć takie pojęcia jak etos pracy, poczucie dobrze spełnionego obowiązku, sumienność, szacunek dla każdej nawet najdrobniejszej, ale dobrze zrobionej pracy, i dla robotników, którzy ją wykonali. Dopiero wtedy będziemy mogli to przekazywać naszym podopiecznym, a dla nich będzie to świadectwo tego, że do bycia „uczciwym obywatelem i dobrym chrześcijaninem” wystarczy sumienne, uczciwe i rzetelne wykonywanie swojej pracy, a niekoniecznie ukończone studia. Lata komunizmu wypaczyły spojrzenie na pracę fizyczną. Już czas jednak odkrywać ją na nowo w całym jej wymiarze i bogactwie. I może dobrze, że rynek to na nas wymusił.

• • •
Ksiądz Bosko chciał wychować przede wszystkim „uczciwych obywateli i dobrych chrześcijan”. Nie szukał młodzieży zamożnej, ale najsłabszych. Szkolnictwo zawodowe to w najwierniejszym wydaniu realizowanie tego, co wskazał nam założyciel, to rozwinięcie oratorium, które jest szkołą życia, to wejście w problemy młodego człowieka i wskazanie mu miejsca w społeczeństwie, przyuczenie go do pracy i do życia. Rolą wychowawców salezjańskich jest dbanie o jakość szkolnictwa zawodowego, a także poszukiwanie nowych horyzontów, odnajdywanie takich kierunków, które pomogą młodym ludziom godnie żyć i pracować. Nie wolno nam jednak w tym wszystkim zapomnieć, że młody człowiek obok solidnego wykształcenia potrzebuje przede wszystkim przyjaznych, dobrych wychowawców, którzy nie tylko wdrożą go w świat pracy, ale również będą przyjaciółmi.