facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2005 - wrzesień
DUCHOWOŚĆ - Upór czekania

ks. Andrzej

strona: 18



Zdarza mi się czasem spotkać osoby, które witając się, nie patrzą na mnie. Kiedy podają mi rękę, zaczynają rozmowę z kimś obok. Kiedy o coś mnie proszą, są już myślami przy następnej osobie, do której mają zwrócić się o pomoc. Co nie musi oznaczać, że są to osoby złe czy źle wychowane – ot po prostu mają taki nawyk. Ja jednak czuję się traktowany instrumentalnie. Ba, czasem celowo opóźniam podanie ręki, aż ten ktoś zorientuje się, że coś nie gra i musi na mnie spojrzeć. Dopiero wtedy się witam.

Gdy do Jezusa przyszła kobieta kanaanejska prosić o wyrzucenie złego ducha z jej dziecka, Jezus nie spieszył się z pomocą. Tłumaczył, że jest posłany najpierw do synów Izraela, a nie do pogan. Do interwencji „zmusiła” Go nieustępliwość kobiety, a jej wiara wprawiła w podziw. Być może w niektórych z nas budzą się wątpliwości. Dlaczego Jezus nie pomaga od razu? Przecież gdyby była bardziej nieśmiała, może zrezygnowałaby z pomocy i uzdrowienie córki by się nie dokonało. A jednak Jezus wielokrotnie na kartach Ewangelii wystawia na próbę cierpliwość tych, którzy do Niego przychodzą.

Modlitwa – to także szarpanie za skraj szaty Jezusa,
uprzykrzanie się, naleganie, dręczenie Boga, aż zdecyduje się pomóc. Kiedy zaczynamy się modlić, Bóg jakby sprawdzał, na ile rzeczywiście zależy nam na Jego pomocy, a na ile modlitwa jest tylko jednym z wielu sposobów realizowania przez nas naszych planów. Na ile jesteśmy gotowi skierować ku Niemu nasze serce, a na ile chcemy się Nim posłużyć jak amuletem. Na ile słowa: ale nie jak ja chcę, tylko Ty, niech się stanie są w nas prawdziwe.

Ten czas oczekiwania jest czasem łaski. To wtedy budzi się na nowo nasza wiara. Odkrycie, że Bóg nas kocha, może zrodzić się dopiero wtedy, gdy oderwiemy serce i wzrok od samych siebie, a przeniesiemy na Niego.