facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - luty
Dlaczego czytać Sienkiewicza

Tomasz P. Terlikowski

strona: 29



Rok 2016 został ogłoszony Rokiem Henryka Sienkiewicza. I bardzo dobrze, bo Sienkiewicz uobecnia w naszej kulturze wszystko, co najlepsze.

Rok Sienkiewicza bardzo cieszy, bowiem przypomina o pisarzu, którego książki nie tylko świetnie się czyta (i to mimo upływu lat), ale także którego powieści kształtowały od pokoleń myślenie i zachowania Polaków. Nie jest przecież przypadkiem, że tak wielu żołnierzy wyklętych czy wcześniej walczących w Państwie Podziemnym przyjmowało pseudonimy wzięte od bohaterów Sienkiewiczowskiej „Trylogii”. W sumie więc nikogo nie powinno zaskakiwać, że polskie władze zaproponowały obchody takiego roku. A jednak znaleźli się przeciwnicy takiego rozwiązania. Gdy tylko zaczęto mocno przypominać o obchodach tego roku, od razu zawyli publicyści „Gazety Wyborczej”. A powód jest prosty. Sienkiewicz reprezentuje to wszystko, co obce jest tej gazecie. I nie tylko jej, ale również ludziom, których myślenie gazeta ta przez lata kształtowała.
Dlaczego „Gazeta Wyborcza” nienawidzi Henryka Sienkiewicza i chciałaby go sprowadzić tylko do opowiadacza fajnych historii, kogoś w rodzaju polskiego Aleksandra Dumasa. Jednoznacznie wyjaśnił to Roman Pawłowski w krótkim tekście. Otóż – jego zdaniem – „autor «Pana Wołodyjowskiego» czytany jest przez prawicę jako pisarz kompensujący polskie kompleksy i poczucie niższości. Buduje mit o dumnym, niezłomnym narodzie szlacheckim, broniącym swojej wolności przed nawałą Szwedów, Kozaków i pohańców. Opowiada o Polsce, wypełniającej dziejową misję przedmurza chrześcijaństwa (obrotowego – jak celnie zakpił kiedyś Antoni Słonimski), przy czym utożsamia Polskę i polskość jednoznacznie z katolicyzmem” – wyjaśnia w swoim tekście.
I o to w całej tej aferze chodzi. Sienkiewicz chce budować naród dumny ze swojej przeszłości, z własną (a nie cudzą) mitologią narodową, z silnym zakorzenieniem w chrześcijaństwie. I Skrzetuski, i Wołodyjowski, o Podbipięcie nie wspominając, a nawet Zagłoba to głęboko wierzący katolicy. Ich miłość do Ojczyzny także jest zakorzeniona w Kościele. Nie ma „Trylogii” czy „Krzyżaków” bez tego wymiaru. Wielbiciele Sienkiewicza są zaś, akurat w tym, do niego podobni. My (bo ja także jestem wielbicielem autora „Trylogii”) także chcemy Polski silnej, zakorzenionej w chrześcijaństwie (i katolicyzmie), która widzi swoje cele dalekosiężnie. Model męskości, jaki proponuje Sienkiewicz, to nie jest metroseksualność, ale… rycerskość ludzi, którzy dla swojej Ojczyzny i wiary gotowi są oddać życie. I znowu na to nie ma i nie może być zgody „Gazety Wyborczej”, która za patriotyzm uznaje zbieranie kup po psach, a nie wierną służbę Rzeczypospolitej.
Na wszystkie te kwestie nie ma i nie może być zgody funkcjonariuszy z Czerskiej. Oni chcą Polaków zawstydzonych swoją przeszłością, wyrzekających się swoich korzeni i sławiących mitologię innych krajów, w których Polska pełni rolę złego lub bardzo złego. Oni chcą, by zamiast dumnych Polaków, nasze ziemie zamieszkiwali ludzie, którzy jedynie wstydzą się za to, co w naszej historii było wspaniałe i biorą na siebie winy naszych sąsiadów. Tyle że ja akurat chcę, by moje dzieci uczyły się dumy z polskości, zakorzenienia w chrześcijaństwie i by Polska wciąż była przedmurzem chrześcijaństwa, a nie zadupiem laickiej Europy. Na tym zresztą polega spór między zwolennikami a przeciwnikami Sienkiewicza: jedni chcą być przedmurzem chrześcijaństwa, a drudzy zadupiem laickiej, zdychającej zresztą Europy. Ja wybieram przedmurze i wierzę, że moje dzieci wybiorą podobnie. Szczególnie, że starsze już pochłaniają Sienkiewicza z wypiekami na twarzy. I bardzo dobrze, że przyswajają sobie odpowiednie wzorce. ▪