facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - grudzień
ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Nieetyczny klaps?

ks. Paweł Bortkiewicz TChr

strona: 16



Problematyka rodzicielskiego klapsa danego krnąbrnemu dziecku wydaje się być zagadnieniem mało poważnym do wnikliwej analizy, a ponadto niezwiązanym z bioetyką. Jednak…

Przekonanie o małej powadze zagadnienia nie jest aż tak pewne, skoro uświadomimy sobie, że zajmował się nim w ostatnich miesiącach chociażby polski parlament. Efektem tych prac stała się ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, która między innymi wprowadziła zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci. Druga kwestia też może okazać się sporna. Dlaczego bowiem banalny klaps, wymierzenie dziecku cielesnej kary, staje się w ogóle problematyczne? Problematycznym nie jest oczywiście ani technika, ani sam klaps, ale to, że poprzez interwencję cielesną może dokonać się przemoc. Patrząc szerzej, można powiedzieć, że naruszenie sfery cielesności może oznaczać naruszenie sfery godności człowieka. Podobnie, jak właściwa afirmacja cielesności staje się wyrazem uznania godności osobowej. Te zdania mają jednak sens wówczas, gdy uznajemy w całej powadze prawdę o integralności osoby ludzkiej, to znaczy prawdę, która stwierdza, że człowiek jest „duchem wcielonym” bądź „uduchowionym ciałem”. To bardzo istotny element dla etyki w ogólności, a dla bioetyki w szczególności. Wartość i godność ciała ludzkiego musi mieć bowiem swoje logiczne konsekwencje. Jeżeli uznajemy, że ugodzenie w cielesność może stać się naruszeniem godności, to w konsekwencji trzeba odnieść tę zasadę do wszelkich działań w stosunku do ciała ludzkiego. Tak więc manipulacja materiałem genetycznym, biologicznym, okaleczanie, niszczenie embrionów nie jest tylko działaniem w sferze biologicznej, somatycznej, cielesnej. Jest działaniem na człowieku.

W imię tej samej prawdy i w imię zasady integralności, podejmujemy czasem działania innego typu. Na przykład interweniujemy w sposób sensowny, dobry w cielesność, by ratować całego człowieka, jego zdrowie. Dokonujemy na przykład interwencji chirurgicznej, by uratować życie ludzkie. Człowiek bowiem to ciało i dusza, ale zarazem to coś więcej niż samo tylko ciało. Trudno więc odmówić w sposób całkowity i absolutny jakiejkolwiek interwencji w ludzką cielesność. Trudno odmówić racji działania ingerencji chirurgicznej, która narusza ciało, ale ratuje życie, trudno odmówić interwencji rodzicielskiej, która – bez przesady, bez sadyzmu i okrucieństwa – karze cieleśnie dziecko, by ocalić jego dobro osobowe. Na przykład trudno odmówić racji rodzicom, którzy wyczerpali zwykłe środki perswazji i widząc dziecko, które czyni jakieś zło, wymierzą mu klapsa.

Taki radykalny sprzeciw wobec klapsa miałby sens wtedy, gdy – po pierwsze, odrzucimy wspomnianą integralność (uderzenie ciała nie jest dozwolone, bo ciało jest wartością samą w sobie, wartością absolutną) i – po drugie, gdy uznamy, że dziecko jest absolutną wolnością, której nie można poddawać żadnej korekcie. Leszek Kołakowski napisał kiedyś artykuł, w którym wskazał, że właśnie dzieci są wymownym dowodem na to, że państwo absolutnie i dosłownie liberalne jest niemożliwe. W nawet najbardziej liberalnym państwie dziecko nie może być samostanowiącym o sobie, w imię wolności, obywatelem. Gdyby tak było, dziecko nie miałoby szans przetrwania w świecie. Dlatego dziecko domaga się pomocy ze strony państwa, domaga się też z tej samej strony solidarności. W tym miejscu warto przywołać, że te dwa pojęcia: solidarność i pomocniczość mają swoje bardzo konkretne katolickie rozumienie. Jego wyrazem są dwie wzajemnie uzupełniające się zasady – solidarności i pomocniczości, zasady współorganizujące życie społeczne. Zasada pomocniczości wyraźnie nakazuje pozostawienie kompetentnym podmiotom życia społecznego wykonywania tych działań, które są im właściwe i możliwe do spełnienia. Za przejaw totalizacji życia społecznego należy zatem uznać ustawy, które próbują narzucić na przykład rodzinom system wychowania, system wartości czy ograniczyć, a raczej wykluczyć, normalne środki wychowawcze. Oczywiście, przejawem równie zbrodniczej obojętności państwa byłoby nie reagowanie w sposób prawny na nadużycia i patologiczne zachowanie ze strony rodziców czy rodziny (na przykład w postaci realnego znęcania się nad dzieckiem).

Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w gruncie rzeczy zdaje się wpadać częściowo w taką pułapkę totalizacji. Pod płaszczykiem ochrony dziecka przed patologiami ogranicza naturalne i zwykłe środki karne. Niezwykłym przykładem totalizacji życia w tych ostatnich tygodniach stał się też projekt ustawy posła Gowina na temat in vitro. Zauważmy, że postulując legalizację dwóch zarodków powołanych do istnienia i kolejno wszczepianych matce w celu porodu, ustawodawca określa możliwości płodności! Inaczej mówiąc, ustawodawca nakazuje, by kobieta decydując się na zabieg in vitro, miała dwoje dzieci lub wielokrotność dwójki (jeśli zdecyduje się na ponowny zabieg – następną dwójkę i tak dalej). Państwo, które określa metody „bezstresowego” wychowania, państwo, które określa granice (”widełki”?) płodności kobiety, z pewnością nie respektuje wolności. Staje się państwem totalitarnym. Taki właśnie obraz państwa wyłania się z bardzo wielu współczesnych zagadnień bioetycznych. Taki obraz państwa wyłania się także z wizji, która zabrania interwencji cielesnej rodzicom, którzy chcą wychować swoje dziecko.