facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - listopad
LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Pozorna przegrana

ks. Pascual Chávez SDB - IX następca księdza Bosko

strona: 2



Śmierć jest towarzyszką miłości, otwiera bramę i pozwala dotrzeć do Tego, którego się kocha.

Męka i śmierć Jezusa razem ze Zmartwychwstaniem stanowią Misterium paschalne – centrum wiary chrześcijańskiej. Ich historycznej pewności dowodzi występowanie we wszystkich ewangeliach i innych pismach Nowego Testamentu. Jak zauważa niewierzący filozof Ernst Bloch: „Narodzenie w grocie i śmierć na krzyżu, nie, to nie są fakty, które się wymyśla”. Nikomu nie przyszłoby do głowy przypisywać czegoś podobnego założycielowi własnej religii, gdyby nie był przekonany o historycznej autentyczności tych wydarzeń. Ale pytanie, które my chrześcijanie stawiamy sobie od dwudziestu wieków, pozostaje to samo: dlaczego Syn Boga umarł na Krzyżu? Objawienie biblijne daje nam odpowiedź na pierwszy rzut oka niewygodną. Przede wszystkim podkreśla konieczność Jego śmierci: „Trzeba, aby Syn Człowieczy doświadczył wielu cierpień (…), aby przyjął śmierć”. W podobnej formie językowej zdanie to pojawia się w wielu tekstach Nowego Testamentu (Mk 8,31; Mt 16,21; Łk 9,22). O tej konieczności, wyrażającej przekonanie pierwotnego Kościoła, przeczytamy zarówno w opowiadaniach ewangelicznych (Łk 17,25; Łk 22,37; J 3,14), jak i w popaschalnym odczytaniu śmierci Jezusa, którego najkrótszy wyraz znajdujemy w słowach ucznia zmierzającego do Emaus: „Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” (Łk 24,26). Mogłoby się wydawać, że historia Jezusa przeczy obrazowi Boga wszechmocnego, który mamy, a jeszcze bardziej Boga Miłości. Często stawiamy więc pytanie: czy Bóg nie mógł „oszczędzić” swojemu Synowi tych cierpień i upokorzeń?

Możemy tu mówić o trzech poziomach. Na pierwszym, nazwijmy go „uniwersalnym”, trzeba było, by Jezus umarł, aby w pełni przyjąć człowieczeństwo. W przeciwnym razie Jego pojawienie się nie byłoby prawdziwym wcieleniem: „Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem” (Hbr 2,14). Jednak nie wszyscy ludzie umierają ukrzyżowani, dlatego ta „uniwersalna konieczność” nie wyczerpuje całej głębi perspektywy biblijnej. Stąd drugi poziom, który możemy nazwać „szczegółowym”. Wokół Jezusa jest jedynie niewielka grupa ludzi, którzy oddali Jego sprawie swoje życie, pozostając Mu wierni aż do śmierci. Tekst biblijny, który oddaje ten poziom, znajdujemy w Ewangelii św. Jana: „Lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród” (J 11,50).

Jeśli jednak chcemy pozostać w zgodzie z Objawieniem, niewątpliwie jest też trzeci poziom, na którym Jezusowi nie towarzyszy ani ludzkość, ani nawet elita bohaterskich uczniów. Ten poziom możemy nazwać „unikalnym”: w nim Jezus wypełnia wolę Ojca. Tu najbardziej wymownym tekstem biblijnym jest zdanie Jezusa w ogrodzie Getsemani: „Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty, niech się stanie!” (Mk 14, 36).

Powróćmy do początkowego pytania: dlaczego było konieczne, by Jezus umarł? Teksty Nowego Testamentu odpowiadają: bo to wyraz, ponad wszelkie ludzkie rozumienie, miłości Ojca. „Bóg tak umiłował świat, że dał swojego Syna jednorodzonego” (J 3,16). „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?” (Rz 8, 32). W orędziu paschalnym znajdujemy piękną syntezę w zdaniu skierowanym do Ojca: „aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna”. To prowadzi nas do samej istoty Misterium paschalnego: w śmierci Jezusa znajdujemy definitywne objawienie się Boga, który jest Miłością (J 4,8.16) i odkrywamy, że prawdziwym sensem Pasji Jezusa nie jest męka i śmierć, ale pasja miłości. Pasja Jezusa nie rozpoczyna się w wigilię Jego śmierci, ale obejmuje całe życie, więcej – jest powodem Jego wcielenia i jednocześnie ostateczną racją synowskiego posłuszeństwa. To, czego Jezus chce najbardziej jako Syn, to pełnić wolę Ojca. W śmierci Jezusa widzimy pasję miłości Boga.

Św. Jan Bosko doskonale zrozumiał prawdziwy sens śmierci Jezusa: on sam był pochłonięty pasją miłości Boga i młodzieży. Nie znajdziemy u niego śladów ascetyzmu „masochistycznego”, który podkreśla wartość cierpienia dla niego samego. On sam żył w pełni miłością do Boga, do młodych, zwłaszcza tych najuboższych, starając się wypełnić wolę Boga z całym radykalizmem, przyjmując wszystkie cierpienia, nie tylko fizyczne, jako konsekwencje swojej misji. Ksiądz Bosko urzeczywistnił to, o czym powiedział św. Paweł: „W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24), a w nim dla jego „najbardziej delikatnej i drogocennej cząstki” (Konstytucje 1), którą jest młodzież. Także nas zaprasza do dzielenia pasji Jezusa w realizowaniu misji salezjańskiej.