facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - październik
WYCHOWANIE. „Patologiczni” szczęściarze

ks. Marek Barański SDB

strona: 4



Jaki procent naszych podopiecznych pochodzi z rodzin wielodzietnych? Czy świadomość ich obecności w naszych dziełach powinna wpływać na charakter oddziaływań wychowawczych?

17% rodzin w Polsce to rodziny wielodzietne, czyli posiadające więcej niż troje dzieci. 90% z nich żyje poniżej minimum socjalnego, 67% – poniżej relatywnego progu ubóstwa i ma prawo do opieki pomocy społecznej, a 38% żyje poniżej minimum egzystencji. Te dane z pewnością zmuszają do refleksji i dyskusji na temat tego, co robi nasza władza w trosce o polską rodzinę? Jak wygląda ustawodawstwo, które ma za zadanie służyć dobru rodziny, jej obronie i wspieraniu?
Mając świadomość wielu zaniedbań i braków w polityce prorodzinnej państwa, spotykamy na co dzień w naszych dziełach dzieci i młodzież z ubogich rodzin wielodzietnych. Mimo że doskonale zdajemy sobie sprawę, że jest także grupa rodzin wielodzietnych wspaniale sobie radzących, niestety statystyki bezlitośnie pokazują, że jest to nieliczna grupa. Większość dzieci z rodzin wielodzietnych nie ma zaspokojonych potrzeb. Trzeba jednak zdecydowanie oddzielić rodziny wielodzietnie przezywające trudności finansowe, od rodzin patologicznych, niewydolnych wychowawczo.

Wielodzietna rodzina – społeczny skarb
Dobrze, zdrowo funkcjonująca rodzina wielodzietna jest naturalnym środowiskiem, które kształtuje w dzieciach postawy społeczne, takie jak: umiejętność dostrzegania potrzeb drugiego człowieka i zaradzania im, zdolność nawiązywania relacji interpersonalnych, otwartość, umiejętność ustępowania, dialogu, empatia, akceptacja innych. Duża rodzina „leczy” z uznawania siebie za „pępek świata”, z dostrzegania wyłącznie „czubka własnego nosa” i chroni przed „przejedzeniem się własnym rozumem”.
W życiu rodzinnym i zawodowym dramatem jest obecność dorosłych, którzy nie mieli szansy wykształcić w sobie takich cech. Każda pozycja społeczna domaga się dojrzałego człowieczeństwa. Dlatego tak ważna jest promocja rodziny wielodzietnej, opartej o ewangeliczne wartości, które zapewniają najpełniejszy rozwój człowieczeństwa. Gwarantem tej pełni w relacjach małżeńskich i rodzicielskich, a także pomiędzy dziećmi, jest miłość Boga. Gdy rodzice są w niej zakorzenieni, nigdy nie zabraknie im cierpliwości, łagodności, mądrości w trudzie wychowywania licznego potomstwa. Co więcej, ta miłość będzie się pomnażała i potęgowała w postawach dzieci, czyniąc ich tym samym zdolnymi do tworzenia nowych dojrzałych relacji i środowisk.
Skala wydolności opiekuńczo-wychowawczej rodzin wielodzietnych obejmuje jednak z jednej strony grupę rodzin dobrze radzących sobie ze swoimi zadaniami, z drugiej zaś rodziny z bardzo złożonymi problemami. Problem bezrobocia, uzależnienie alkoholowe jednego czy obojga rodziców, niewydolność wychowawcza mająca swoje źródło np. w ograniczeniu intelektualnym rodziców, brak zdolności do tworzenia właściwych relacji w rodzinie, brak środków do życia – to tylko niektóre przyczyny powodujące zaburzone, a przede wszystkim zaniżone poczucie wartości dzieci i młodzieży z wielu rodzin.
Potrzeba więc świadomego, tak indywidualnego jak i systemowego, podejścia do tego zjawiska.

Wsparcie rodzin w kryzysie
Najczęściej o problemach rodziny wielodzietnej dowiadujemy się w szkole, parafii czy w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Powinniśmy wiedzieć, ile jest dzieci z takich rodzin wśród naszych podopiecznych i starać się poznać bliższej ich środowisko rodzinne. Z mojego doświadczenia wynika, że jest kilka obszarów, w których może okazać się niezbędne nasze wsparcie rodziny przeżywającej trudności: pomoc w znalezieniu pracy w przypadku braku zatrudnienia, wsparcie w kontaktach z instytucjami zajmującymi się pomocą społeczną, urzędami miejskimi czy gminnymi, a także z innymi instytucjami, które są ważne dla rodziny przeżywającej kryzys, zorganizowanie konkretnej pomocy, np. w postaci mebli, żywności, doposażenia w ubrania itp. Najważniejszym jednak zadaniem jest autentyczna troska, wsparcie rodziców przeżywających poczucie osamotnienia, bezsilności, braku zainteresowania ze strony władz, służb społecznych czy sąsiedztwa.
Nie chodzi o przejęcie całkowitej odpowiedzialności za funkcjonowanie rodziny, ale o takie wsparcie rodziców, które pozwoli „złapać oddech” w trwającym (zwykle długi czas) traumatycznym napięciu z powodu rożnych braków. Sukcesywnie należy tak modelować wsparcie, aby rodzice, wraz z rosnącym poczuciem bezpieczeństwa, przejmowali coraz większą odpowiedzialność za swoją rodzinę.
Spotykam również takie sytuacje, które domagają się dłuższego towarzyszenia rodzinie. Jeżeli tylko rodzice nie przejawiają skrajnej niewydolności opiekuńczo-wychowawczej, powinno się odpowiednio ich wspierać, uznając rodzicielstwo za podstawę właściwego rozwoju środowiska rodzinnego. Uważam za zbrodnię pochopne ograniczanie władzy rodzicielskiej z powodu przejściowych kryzysów i powierzanie dzieci opiece zastępczej, w sytuacji, w której jest możliwe zaradzenie trudnościom czy brakom.

Poznać swoich wychowanków
Jako wychowawcy możemy pomóc dopiero wtedy, kiedy będziemy wiedzieć, że pomoc jest niezbędna. Podstawową kwestią wydaje się więc poznanie swoich podopiecznych. W szkole to zadanie należy przede wszystkim do wychowawcy klasy. Cenną dla nauczycieli okazałaby się informacja, że wśród podopiecznych są dzieci z rodzin wielodzietnych, które potrzebują wsparcia. Dałoby to szansę uniknięcia sytuacji, która powodowałoby nieopatrzne naznaczenie takich dzieci. Środowiska wychowawcze winny wykazać przede wszystkim zrozumienie dla takich wychowanków, którzy na różne sposoby dają znać o swoim problemie. Niestety zbyt często spotykam się z niepedagogicznymi reakcjami nauczycieli, którzy karzą dzieci na przykład za brak książek, ćwiczeń, strojów na lekcję wychowania fizycznego, bez wcześniejszego rozeznania sytuacji ucznia.
Kolejnym grzechem wychowawczym jest stygmatyzacja pokoleniowa, która ma miejsce wtedy, kiedy rodzeństwo chodzi do tej samej szkoły. Gdy dziecko najstarsze z rodzeństwa stwarzało już problemy wychowawcze, bardzo łatwo przenosi się wtedy niesprawiedliwie kryteria oceny na młodsze dzieci.
Wychowawca, mając wiedzę o trudnej sytuacji dziecka, nie może także tworzyć w klasie układu: potrzebujący – wspierający. Błędem jest zbieranie np. pieniędzy na wycieczkę dla ucznia, którego na taki wyjazd nie stać. Znam niestety sytuacje, kiedy dzieci składały się na buty, kurtkę czy inne niezbędne przedmioty dla kolegi z klasy. Jest to niedopuszczalne. Zapewne pomagające dzieci czuły się wspaniale, ale co się działo w umyśle i sercu ucznia, któremu w ten sposób starano się pomóc? Pomagając, zawsze trzeba mieć na uwadze godność tych, którym się pomaga. Branie pod uwagę sytuacji dziecka posiadającego braki w różnych obszarach swojego życia, powinno mieć wpływ na oddziaływanie wychowawcze względem całej grupy. Wiemy, jak dzieci i młodzież potrafią być bezwzględne w stosunku do swoich rówieśników, szczególnie tych, którzy cierpią niedostatek. Wychowawca musi więc być bardzo wyczulony, aby nie dać się wciągnąć w wir konsumpcyjnych i utylitarnych „norm” klasowych. Taki dystans pozwala dostrzec w dziecku to, „co nie jest widoczne dla oczu”, aby w trakcie rozwiązywania problemów umieć odnaleźć w nim pokłady dobra, nazwać je, wyeksponować i pokazać grupie rówieśników.
Dzieci z rodzin wielodzietnych potrzebujących pomocy, pomimo wielu niekiedy rzucających się w oczy braków, mają w sobie ogrom piękna, dobra, umiejętności społecznych, których brakuje innym dzieciom. Dlatego warto im się dobrze przyjrzeć i pomóc rozwinąć skrzydła, które nie raz mogą być skrępowane przez nieświadomą stygmatyzację.

●●●
Rodzina wielodzietna zawsze jest wartością, również wtedy, gdy wymaga wparcia. Mądre wspieranie nie degraduje społeczeństwa, lecz mobilizuje je do dawania czegoś z siebie, czyniąc je w ten sposób pełniejszym i dojrzalszym. Nie bójmy się wielodzietnych rodzin. One nie są obciążeniem, ale błogosławieństwem dla społeczeństwa.
Zintegrowane oddziaływanie środowisk wychowawczych jest kluczowe w procesie wspierania rodzin wielodzietnych. Gdy wszyscy, którzy spotykają na swojej drodze dziecko z rodziny wielodzietnej, będą przekonani o niekwestionowanej wartości rodziny, znajdą z pewnością rozwiązanie ewentualnych problemów, które będzie odpowiednio wspierało rodziców, a ich dzieci utwierdzało w przekonaniu, że nie są ofiarami patologii, lecz prawdziwymi szczęściarzami.