facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - grudzień
ZDROWA MEDYCYNA. Człowiek bez pulsu

Andrzej i Henryk Siniawscy

strona: 20



„Jest (…) rzeczą oczywistą, że każdy zabieg medyczny przeprowadzony na człowieku podlega ograniczeniom – ograniczeniom nie tylko w zakresie możliwości technicznych, lecz również związanym z prawdziwym poszanowaniem rodzaju ludzkiego, rozumianym zgodnie ze stwierdzeniem: jeśli coś jest możliwe do wykonania pod względem technicznym, to nie znaczy, że jest też do przyjęcia pod względem moralnym” (przesłanie Jana Pawła II do uczestników Międzynarodowego Kongresu Transplantologicznego).

Wszczepianie komórek w celu uzdrowienia mięśnia serca wciąż należy do fikcji, dlatego swoją pozycję wzmacnia chirurgia sztucznego serca.

Sztuczne serce – to urządzenie, które potrafi przepompować tyle krwi w jednostce czasu, ile serce człowieka w spoczynku lub podczas niewielkiego wysiłku. Aktualnie, w większości przypadków, nie usuwa się własnego serca pacjenta, ale dołącza sztuczne jako urządzenie wspomagające. Pracuje wtedy „tandem”. Najczęściej wspomagania wymaga tylko lewa komora, gdyż rzadko dochodzi do niewydolności prawej komory, nawet gdy serce – jako całość – jest słabe. Kiedy pracuje „tandem”, ciśnienie, jakie chore serce musi generować, jest małe – mniej więcej takie, jakie wytwarza człowiek dmuchający na płomień świecy, aby go zgasić. W ten sposób chora komora wykonuje tylko małą część swojego normalnego wysiłku. Dzięki temu chore serce, pracując użytecznie w zmniejszonym wymiarze, także odpoczywa.

Sztuczna komora ma wielkość kciuka dorosłego człowieka, w związku z tym można ją umieścić w klatce piersiowej tuż przy chorym sercu. Tego rodzaju pompa wykonuje ruchy rotacyjne (kręcący się ślimak). Umożliwia ona ciągły przepływ krwi, podobnie jak po otwarciu kranu z wodą. Pompy rotacyjne, które nie generują pulsu w tętnicach, ze względu na swoje małe wymiary wypierają zasadniczo pompy pulsacyjne, pompujące podobnie jak serce. To dlatego mass media nazwały pacjentów ze sztucznym sercem „żywymi ludźmi bez pulsu”.
Niestety, obecna technologia pozwala tylko na ograniczony czas przedłużenia życia chorym, nie przekraczający około 4,5 roku. Przyczyną tego są powikłania zakrzepowo-zatorowe. Jak dotychczas brak jest możliwości zapobiegania temu w sposób pewny, chociaż chorym ze sztucznym sercem podaje się duże dawki leków przeciwzakrzepowych.

Sztuczne serce wszczepia się także w celu leczenia przewlekłej i opornej na klasyczne leczenie niewydolności serca – jako pomost do transplantacji serca, ale też jako leczenie docelowe, poprawiające jakość życia. Czasami chorzy w podeszłym wieku sami życzą sobie wszczepienia sztucznego serca, licząc na polepszenie swojego stanu. Jednak w zabieg zawsze wkalkulowane jest ryzyko, które może doprowadzić do powikłań, a nie wszyscy chorzy chcą później zaakceptować związane z tym cierpienie. Godność człowieka może być wtedy zagrożona, a nawet podeptana. Komercjalizacja medycyny doprowadza, niestety, do myślenia raczej kategoriami „robić, bo coś umiemy wykonać”, bez dbałości o godną śmierć człowieka.

Zdarza się jednak, że chore serce – dzięki spełnieniu pewnych warunków – podczas wspomagania sercem sztucznym regeneruje się, tzn. funkcja serca wraca do stanu normalnego. Sytuacja taka występuje rzadko (u 5-15% pacjentów). Wtedy, po kilku miesiącach, można usunąć sztuczną komorę i chorzy opuszczają szpital z uzdrowionym sercem. Bywa, że wyleczeni w ten sposób pacjenci, żyją jeszcze 10 lat, a nawet dłużej.

Program wszczepiania sztucznego serca związany jest z dylematami natury etyczno-moralnej. W związku z dużym odsetkiem powikłań, sztuczne serce wszczepia się najczęściej w ostateczności. W praktyce oznacza to, że chory jest już w stanie bardzo ciężkim, wówczas inne organy (mózg, wątroba, jelita) mogą być uszkodzone długotrwałym upośledzeniem krążenia. W takiej sytuacji przywrócone krążenie nie daje pewności, że choremu może być przywrócone życie określane kryteriami neurologicznymi i moralnymi. To właśnie miał na myśli Jan Paweł Wielki. Jest tak, gdyż kryteria neurologiczne bazują także na kryteriach obecności krążenia mózgowego, które po wszczepieniu sztucznej komory są zachowane, jednak mózg może być uszkodzony. W związku z tym same kryteria nie są kryteriami pewnymi. Mówić tu możemy o ryzyku dystanazji, które istnieje w praktyce jako realne zagrożenie.

Rzeczywistość pokazuje, że lekarze nie zawsze potrafią podołać wyzwaniu. Jak wspomnieliśmy, komercjalizacja popycha do działania pod hasłem: „po prostu robić”. Nie wydaje nam się także, że edukacja lekarzy jest wystarczająca do pokonania tych zasadniczych trudności. W tej sytuacji parlamenty czołowych krajów świata (np. USA i Niemiec) zalecają aktywne współdziałanie rodziny w podejmowaniu decyzji. Niepokój jednak wypływa z tego, że społeczeństwa edukowane w oparciu o obecne systemy kształcenia (ograniczone do nauczania, a nie wychowania) nie są przygotowane do tego współdziałania. Zamieszczony cytat Jana Pawła II ukazuje ten problem. Pamiętamy, że w ostatnich godzinach życia Jan Paweł II przeciwstawił się lekarzom, którzy chcieli kontynuować intensywne leczenie. Wszedł na szczyt godności ludzkiej.