facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - grudzień
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ

mama Ania

strona: 17



Postanowiłam zaszczepić całą rodzinę przeciwko grypie. Pan domu, po ujawnieniu mojego genialnego wszakże pomysłu, w ciągu dziesięciu sekund wymyślił uzasadnienie odpowiedzi odmownej. Dziwnym zbiegiem okoliczności akurat w dniu, w którym umówiłam całą rodzinę, postanowił remontować łazienkę. Zapewne miał to zaplanowane od poprzedniego stulecia, a ja – okrutna – rujnuję jego plany! Phi, obejdzie się. Damy sobie radę sami!
Wyruszamy z torbą wypełnioną po brzegi mambą i lizakami. Plan jest prosty: badanie pójdzie szybko i bez emocji. Później muszę ich jakoś rozdzielić, bo działają jak system naczyń połączonych – akcja u jednego wywołuje reakcję u drugiego. Mówiąc prościej, jeśli Olgierd usłyszy płacz Seweryna, z pewnością weźmie nogi za pas. Dobry plan logistyczny jest niezbędny.
W gabinecie lekarskim moi delikwenci rozpracowują stojącą w rogu bieżnię wysiłkową i robią karuzelę z obrotowego krzesła. Mnóstwo śmiechu, bawimy się świetnie. W kolejności zupełnie przypadkowej pierwszy do zabiegowego trafia Seweryn. Odwracam uwagę, dmuchając gumową rękawiczkę. Uff… już po wszystkim. Wprawdzie bez łez się nie obyło, ale poszło sprawnie. W nagrodę wychodzi z naklejką „Dzielny pacjent”. No i z tą rękawiczką. Pilnuję oczywiście, żeby zatrzeć ślady łez i zasłonić plaster. Olgierd nie może się niczego domyślić!
Na korytarzu nieświadomy Olek na widok naklejki krzyczy: „Ja też chcę taką!” No i cudnie. „Tak? No to chodź. Ale wiesz, co trzeba zrobić, żeby dostać taką naklejkę?” Na widok igły mina mu rzednie. Całe szczęście, że pani jest szybsza, i nim Olek się orientuje, już jest zaszczepiony. Wychodzimy z przychodni z trzema plastrami na trzech lewych ramionach.
W domu, na widok taty, Olgierd z miną poszkodowanego jęczy: „Ta pani mnie takim kolcem ukłuła. A ja się boję, jak ze mnie krew leci”.
Tata w pełni cię rozumie, synku, to dlatego tak intensywnie dziś remontuje łazienkę...