facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - kwiecień
POD ROZWAGĘ. Sporty i sztuki walki

Robert Tekieli

strona: 14



Tematyka wschodnich spotrów i sztuk walki oraz zagrożeń kryjących się za tego typu aktywnością spotkała się z dużym zainteresowaniem Czytelników, dlatego wracamy do tematu, odnosząc się tym razem m.in. do świadectwa Bartka.

Bartek zaczął ćwiczyć aikido w wieku siedemnastu lat. Treningi aikido zaczynają się i kończą medytacją, w której – jak mówią instruktorzy lub uchi-deshi, bezpośredni uczniowie mistrza – istotą rzeczy jest uzyskanie kontroli nad czi (ki), bezosobową energią uniwersum (tak bowiem sądzą o jej naturze), która według naturalistycznych filozofii orientalnych ma dawać początek i koniec wszystkim zjawiskom i istotom żywym w kosmosie.

Sam nie uwierzyłbym w to
Jak mówi Bartek: „W każdej sztuce walki ćwiczenia fizyczne to tylko środek do uchwycenia kontaktu z tą mocą na etapie początkowym i później manipulowania nią. W trakcie codziennych medytacji doświadczyłem po dwóch latach czegoś na kształt stanu niebytu. To o czym mówię może brzmieć niewiarygodnie. Przypuszczam, że gdybym to ja słuchał takiej opowieści, sam jej nie przeżywszy, to bym prawdopodobnie w nią nie uwierzył. W przestrzeni duchowej, którą osiągałem, spotykałem istoty duchowe... a raczej coś, co określiłbym jako osobową obecność kogoś, nie doświadczalną inaczej jak przez duchowy kontakt transcendentalny. To zjawisko, fascynujące jak nic innego na świecie, powtarzało się za każdym razem w trakcie medytacji. Jednocześnie wraz z tą osobową obecnością, uruchomiły się we mnie jakby dary paranormalne. Doświadczałem czegoś na kształt telepatii, to znaczy budziła się we mnie ogromna wrażliwość na ludzkie intencje i zamiary. Stając przed kimś na macie, po prostu wiedziałem, co ten człowiek za chwilę zrobi. Jednocześnie objawiać się we mnie zaczęły różne choroby o nieznanym źródle. Upływ tej energii w trakcie ćwiczeń powodował moje całkowite wycieńczenie. W rezultacie mając dwa metry wzrostu, ważyłem po roku około 60 kilogramów. To niewiarygodne, ale w takim stanie dysponowałem ogromną siłą psychiczną. Ludzie bali się mnie i nikt nie mógł ze mną wytrzymać sam w jednym pomieszczeniu. Czułem się bogiem, taka władza nad każdym człowiekiem!
Wkrótce jednak okazało się, że to nie ja decyduję o sobie. Będąc kiedyś sam w domu, znalazłem stary różaniec i wziąłem go do ręki. W tym momencie usłyszałem potok obscenicznych bluźnierstw. To co przedtem było efektem medytacji, co uznawałem za stan przejścia w wyższy obszar duchowy, teraz uruchomiło się bez mojego wpływu. Doznałem potwornego uczucia paniki i wybiegłem z domu. Od tej pory stale towarzyszyła mi obecność kogoś złego”. Później doszły do tego halucynacje słuchowe, obsesyjne myśli samobójcze, potem halucynacje wzrokowe.
Do opętania doprowadziły Bartka ćwiczenia medytacyjne otwierające medytującego na rzeczywistość „energetyczną”. Nauka nic nie wie na temat natury tej energii. Jedno można powiedzieć na pewno: związane z medytacją otwarcie jest otwarciem się człowieka również na rzeczywistość duchową i stąd płyną zagrożenia.

Religia?
Ale niebezpieczeństwo nie kryje się wyłącznie w aikido. Wszystkie sztuki walki, w których stosowane są ćwiczenia medytacyjne, koncentracyjne czy specyficznie rozluźniające mogą otwierać swych adeptów na demoniczny świat duchowy. Wschodni mistrzowie akcentują techniczny wymiar ćwiczeń, mówią jednak również o ich filozoficznych i duchowych aspektach. Masutatsu Oyama, założyciel stylu kyokushinkai: „Panowanie nad oddechem, najwyższa metoda uzyskania jedności duchowo-fizycznej, od dawna była przedmiotem nauczania jogi, tao, zen i sekt buddyjskich. Prawdziwa mistyczna wielkość karate leży w głębi zasięgu i mocy filozofii Wschodu, które za nimi stoją. Lata treningów, walki i podróże po całym świecie utwierdziły mnie w przekonaniu, że tak właśnie jest. Wschodnie podejście filozoficzne obecne jest w każdej technice karate. Przenika ono nasze systemy oddychania i medytacji, przyświeca naszemu treningowi psychicznemu, a co najważniejsze stanowi podstawę naszej moralności”.
Widać wyraźnie, że sztuki walki łączą się ze wschodnimi religiami oraz że ich praktyki wywodzą się z taoizmu i buddyzmu, a także, że posługują się pokrewnymi metodami z jogą i zen. Oddziaływanie sztuk walki nie ogranicza się do sfery fizycznych ćwiczeń. Sięga filozofii i moralności. W sztukach walki zawarty jest rodzaj światopoglądu. Całościowego spojrzenia na rzeczywistość. Czasami sięga się nawet głębiej. W rzeczywistość duchową. Mistrz Yeo Ching Wang: „Praktyka sztuk walki kung-fu bez filozofii taoistycznej nie istnieje”. Ron Taganaschi, mnich buddyjski i jednocześnie mistrz karate: „Ludzie zapomnieli, że walki Wschodu to religia. Przychodzi się do szkoły kilka razy w tygodniu po dwie godziny, spędzając w niej więcej czasu niż kiedykolwiek w kościele. Robimy to religijnie. Istotą sztuki walki jest duchowy wymiar”. David Chow: „Ze względu na praktyczne zapotrzebowanie, statyczne pozycje jogi zostały zastąpione w starożytnych Chinach przez dynamiczne pozycje walki, ale religijna rola tych sztuk była metodycznie kontynuowana w celu osiągnięcia duchowej perfekcji. Kiedy trenujesz zagłębiwszy się w azjatyckie tradycje, sztuki wojenne stają się w rzeczywistości formą modlitwy”. Myślę, że chrześcijańscy propagatorzy i praktycy wschodnich sztuk walki, którzy pomijają tak znaczące wypowiedzi swych mistrzów, zbliżają się niebezpiecznie do miejsca, gdzie naiwność graniczy z głupotą i cynizmem.

Odmienne stany świadomości
Wystarczy poczytać praktyków sztuk walki, by zrozumieć, że istotą skuteczności wschodnich sztuk walki ma być osiągnięcie odmiennych stanów świadomości, a co za tym idzie, wynikającej z ich używania przewagi nad przeciwnikiem.
Krzysztof Maćko w swojej książce o filozofii i praktyce tai chi chuan wyróżnia pięć etapów medytacji tai chi. Po początkowej fazie, w której wystąpić mogą trudności z emocjami i oddechem, o ile sobie z nimi poradzimy, następuje etap „wędrującego umysłu”. Gdy uda się nam wyciszyć umysł, usunąć z niego natrętne i powtarzające się myśli, następuje trzecia faza polegająca na automatycznym rozluźnieniu się mięśni (faza odprężenia całego ciała). Bez rozluźnienia wszystkich mięśni niemożliwe jest kierowanie energią wewnętrzną chi i wprowadzenie umysłu w następną fazę „obojętnej obserwacji”. Ten stan umysłu intuicyjnego pojawia się tylko u osób systematycznie ćwiczących i jest wstępem do fazy piątej: do wyższego stanu świadomości. Stan ten „charakteryzuje się doświadczeniem jedności ciała z umysłem, poczuciem realności i zrozumienia, doznaniem nienazwanego, pozytywnym nastawieniem do wszystkiego, czyli akceptacją. W tym stanie czas nabiera innego wymiaru”.
Wieloletni instruktor tai chi dość precyzyjnie opisuje powyżej początkową fazę doświadczenia – znanego z dziesiątków rodzajów naturalistycznych praktyk duchowych – stan odmiennej świadomości. Dla wielu osób może być zaskoczeniem, że do takich rejonów mogą prowadzić zwykłe „ćwiczenia”. Ale wschodnia medytacja jest skuteczna niezależnie od sposobu, w jaki się ją prowadzi.

Sport
Trzeba jednak bardzo wyraźnie od sztuk walki oddzielić sporty walki, czyli systemy ograniczone wyłącznie do ćwiczeń fizycznych. Takie jak dżudo czy brazylijskie dżudżitsu. Nie występują w nich żadne ćwiczenia umysłowe, koncentracyjne czy medytacyjne. Nie propagowany jest żaden sposób widzenia rzeczywistości. Zatem, jeśli ktoś stanąłby przed koniecznością zapisania swego dziecka na treningi walki, powinien dobrze poznać mistrza danej szkoły oraz głoszoną w trakcie zajęć ideologię. Jeśli w trakcie zajęć nie ma medytacji, jeśli w opisach zalet danej szkoły nie używa się wschodnich terminów oznaczających jakiś nieznany nauce typ energii, którą ma dana praktyka wyzwalać i kontrolować, jeśli nie mówi się o wpływie danej praktyki na całe życie adepta, można założyć, że mamy do czynienia z rzeczywistością neutralną duchowo i światopoglądowo.
Jednak w przypadku wielu szkół wschodnich sztuk walki nie można oddzielić ich kontekstu duchowego i filozoficznego od zwykłych fizycznych ćwiczeń. Mimo że właściwie wszyscy ich propagatorzy twierdzą, że są to praktyki nie związane z filozofią i religiami Wschodu, tak jednak nie jest. Poza sportami walki, sztuki walki nie są praktykami neutralnymi światopoglądowo i duchowo. Nie można ich zatem polecać chrześcijanom.