facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2008 - marzec
OKIEM RODZICA. Nie ma tego złego...

Małgorzata Tadrzak-Mazurek

strona: 7



Jakiś czas temu, podczas którejś z kolejnych wizyt u alergologa, usłyszałam, że nie ma rady – trzeba wyrzucić z sypialni dzieci wszystkie pluszaki, książki pochować do zamykanych szafek i właściwie pozbyć się wszystkiego, co zbytnio gromadzi kurz… Rany Julek, pomyślałam, natychmiast rozczulając się, czym one będą się teraz bawiły (tak, jakby rzeczywiście się nimi bawiły). Szczególnie młodsza! Była jeszcze naprawdę mała. Poza tym większość tych zabawek to prezenty.

Chcąc nie chcąc, zabrałam się jednak do dzieła. Z ogromnym trudem (pozbyć się tego było dla mnie nadspodziewanym wysiłkiem) oraz z dziecięcym płaczem w tle. Trzy wielkie torby misiów, słoników, tudzież innych zwierzątek (nie miałam pojęcia, że tyle się tego nazbierało) i ogromny czerwony pies Dyzio trafiły do placówki wychowawczej, a książki do pojemników (do których dostęp nie był taki łatwy). Pozostało dosłownie kilka ulubionych pluszaków (regularnie zażywających kąpieli) i kilka książek (wymienianych raz na jakiś czas).

Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu młodsza zapałała do tych osieroconych zabawek nagłym uczuciem. Wcześniej generalnie ignorowała je, od czasu do czasu poświęciwszy zaledwie minutkę swojej cennej uwagi jakiemuś świeżo dostarczonemu misiowi czy lali. Czyżby nie miała możliwości zauważenia ich w tej masie...? Właściwie nie miała do tej pory ulubionej przytulanki… A teraz nie mogła zasnąć bez misia, karmiła go, opiekowała się nim. To samo było z książkami. Nagle się pojawiły ulubione. Ulubiony wierszyk, obrazek, opowiadanko, bez którego nie można zasnąć…

Nie wiem, czy przetrzebienie pluszaków było słusznym zaleceniem z punktu widzenia medycznego, pewne jest jednak, że ten rodzaj wymuszonej „ascezy” (dałabym się pokroić, że nie przesadzałam z ilością zabawek) okazał się niezwykle przydatny wychowawczo. I to nie tylko biorąc pod uwagę dzieci.