facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2007 - styczeń
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Generał z Carmagnola

ks. Marek Chmielewski SDB

strona: 12



Pewnego zimowego wieczoru ksiądz Bosko czekał na pociąg na stacji Carmagnola. Podróżni wypłoszeni zimnem i okrywającą wszystko mgłą pochowali się w ciepłej poczekalni. Ksiądz Bosko, wiedziony jakimś przeczuciem, nie poszedł w ich ślady. Przechadzał się po peronie. Nagle we mgle dało się słyszeć rozkazy wykrzykiwane chłopięcym głosem. Głos był pełen zadry, złości, agresji i nie znosił sprzeciwu. Ksiądz Bosko, zaciekawiony, poszedł w tamtą stronę.

– Kim ksiądz jest i co tu robi? – usłyszał za plecami. Odwrócił się i zobaczył przed sobą wyprężonego nastolatka z butną miną. – Ja jestem Michał Magone, generał z Carmagnola. Ponieważ właśnie nadjechał pociąg, ksiądz Bosko włożył malcowi w rękę medalik i poprosił, aby wikary z jego parafii napisał kilka słów o posiadaczu medalika do księdza z Turynu, który mu go ofiarował. List nadszedł, a po kilku dniach Michał zamieszkał w Oratorium na Valdocco, gdzie dokonała się jego przemiana. Krótko po niej umarł w opinii świętości.

Kiedy oczami wyobraźni biegnę na stację do Carmagnola, zamiast Michała widzę nasze szkoły, klasy, podwórka. Wszędzie można spotkać „generałów z…” agresywnych jak Magone. Warto pamiętać, że ksiądz Bosko miał na nich swoje sposoby. Jednak nie od razu.

W wieku dziewięciu lat, podczas prorockiego snu o swym przyszłym życiu, chciał bardzo uspokoić agresywnych, bijących się i przeklinających rówieśników za pomocą… dziecięcych piąstek. Dopiero interwencja życzliwego Pana pozwoliła mu zrozumieć, że zło trzeba dobrem zwyciężać, że nie pięściami, nie agresją, ale dobrocią, łagodnością i miłością zdoła osiągnąć ten szczytny cel. Odnoszę wrażenie, że większość z nas jest przekonana, że po tym śnie Janek od razu potrafił tak działać. Trzeba jednak pamiętać, że była to podpowiedź idąca pod prąd wielu jego doświadczeniom. Agresywny i ciągłe gotowy do bójki był jego starszy, przyrodni brat Antoni. Bezwzględni w swych oczekiwaniach byli wierzyciele jego Matki, aptekarz, notariusz, właściciele ziemi, którą dzierżawił jej mąż. Wszyscy w pamięci nosili brutalne wspomnienia niedawno zakończonej wojny, spotykali żebraków, z którymi bardzo srodze obeszło się życie i ludzie. Janek musiał przedzierać się przez życie, przez biedę, często wyśmiewany, wykorzystywany przez pracodawców, niezrozumiany przez kolegów. Jako ksiądz doświadczał zawiści konfratrów, niełaski biskupów, ataków prasy, napadano na niego, strzelano, próbowano umieścić w domu dla obłąkanych. A on nie zaciskał pięści. Swoim salezjanom uparcie przypominał: „Studia di farti amore e non farti temere” (Zrób wszystko, aby cię kochali, zadbaj o to, aby się ciebie nie bali). I cierpliwie tłumaczył: „Młodzi nie tylko mają być kochani. Oni muszą wiedzieć, że są kochani. Jeśli ktoś wie, że jest kochany, odpowie miłością. Wychowawca, który zostanie pokochany, osiągnie wszystko, zwłaszcza wśród młodzieży”.

Odpowiedzią na agresję musi być miłość. Ale ksiądz Bosko nie jest naiwny w swym postulacie. Miłość to nie znaczy czułostkowość, pozwalanie na wszystko, byle tylko utrzymać dobry klimat lub zachować poprawność polityczną. Jego miłość jest kontrolowana przez religię, wiarę. On kocha młodych ludzi dlatego, że są dziećmi Boga i że Chrystus ich odkupił. Młodzież nie jest zła, bo Bóg ją kocha. Ponieważ Bóg chce, aby młodzi po dobrym życiu trafili do nieba, ksiądz Bosko troszczy się, aby była w nich bojaźń Boża, aby Boga nie utracili. To przecież sprawa hierarchii wartości, wierności ideałom, Ewangelii i Tradycji. To kwestia przykazań Bożych, nauczania Kościoła. Jeśli kocham, to chcę dla ciebie nieba. A więc nie mogę się zgodzić, np. przez pozwalanie na wszystko, byś do nieba nie poszedł. Miłość księdza Bosko jest więc religijna, opiera się na Bogu. Miłość księdza Bosko kontrolowana jest też przez rozum. To znaczy, że w życiu są zasady, reguły, prawa, że trzeba je młodym wyjaśnić, pomóc zrozumieć, że trzeba od młodych wymagać. Rozum podpowiada też, że trzeba ich poznać, odkryć możliwości i ograniczenia. Młody człowiek musi wiedzieć, co go czeka, za co jest odpowiedzialny, gdzie są granice. Zanim zacznie się od niego wymagać, trzeba wyjaśnić, wskazać. Miłość jest więc rozumna. A ponieważ szczytne ideały religii i zdrowe wymagania rozumu są trudne do wcielenia w życie, wymagają samozaparcia, rezygnacji, poświęceń, trzeba otoczyć młodych ojcowską miłością. Trzeba być z nimi, czuwać, stymulować do dobra, podpowiadać, że dadzą radę, przebaczać, szukać dróg zaufania, być bratem, ojcem, przyjacielem.

Na agresję nie tylko religia, nie tylko rozum, nie tylko miłość! Na agresję amorevolezza, jak mawiał ksiądz Bosko. Na agresję miłość wychowawcza, oparta na rozumie, religii i miłości.