facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - grudzień
Stracone lekcje?

ks. Piotr Lorek sdb

strona: 25



Gdzieś w gąszczu zajęć szkolnych powinno być miejsce na „stracone lekcje”, które często zostają w pamięci dłużej niż wzory, lektury czy definicje.

Wypuszczamy niekiedy ze szkół uczniów z najlepszą średnią i świetnymi wynikami egzaminów, ale nie zawsze potrafiących umiejętnie i mądrze żyć. Dbajmy o bezpośredni kontakt z dzieckiem Stracone lekcje? S ytuacja dzieje się w mojej szkole średniej. Chodzę do technikum mechanicznego. Rozpoczyna się kolejna lekcja z przedmiotu zawodowego z bardzo wymagającym nauczycielem. Na te zajęcia każdy z nas idzie zestresowany, przejęty i nerwowo powtarza materiał z poprzedniego tygodnia. Każdy ze zwiększonym tętnem i niepokojem wyczekuje decyzji, kto dziś zostanie wyciągnięty do tablicy. Niektórzy zaciskają pięści, obgryzają paznokcie, inni się modlą. Każdy jakoś sobie radzi, żeby ten stres opanować. I wtedy pada pytanie jednego z uczniów: a po co my się tego wszystkiego uczymy? Surowy na pierwszy rzut oka i chłodny profesor podnosi głowę, otwiera szeroko oczy i zaczyna z nami rozmawiać. Nadziwić się nie możemy jego reakcji. Słucha naszych wypowiedzi, argumentów, wątpliwości, pytań, a potem spokojnie odpowiada. Lekcja przeradza się w sensowną dyskusję o programach nauczania, potrzebnych i naszym zdaniem niepotrzebnych przedmiotach. Do dziś pamiętam argument pana profesora, że nawet jak coś później zapomnimy, to ucząc się, wyrabiamy pewne umiejętności, ćwiczymy umysł, nabieramy potrzebnego doświadczenia i przygotowujemy się do przyszłej pracy. Niewiele z tego przedmiotu dzisiaj pamiętam, ale wiem, że aby dostać czwórkę na koniec roku, musiałem się nieźle napracować. A najwięcej nauczyłem się z tej straconej lekcji, podczas której zobaczyłem zupełnie dotąd nieznaną twarz mojego nauczyciela. Poświęcił lekcję, żeby z nami porozmawiać. Ta stracona godzina zbudowała kładkę porozumienia między belfrem a uczniami. Wydawałoby się, że dzisiejsza szkoła otwarta jest na dialog. Szuka się nowych pomocy, metod, by zwiększyć efektywność przekazu informacji. Są jasno określone treści, które uczeń powinien przyswoić, wyraźne kryteria oceniania oraz klucze poprawnych odpowiedzi. Program na koniec roku musi być zrealizowany. Tego wymaga się od nauczycieli, więc robią wszystko, by temu sprostać. Ale pomiędzy zdobywaniem wiedzy, wystawianiem ocen i realizacją programu nauczania kryją się młodzieńcze uczucia, myśli, pytania, wątpliwości. Wielka strata, gdy ich nie zauważamy i nie podejmujemy troski, by je usłyszeć i dojrzale podjąć te tematy. Wypuszczamy niekiedy ze szkół uczniów z najlepszą średnią i świetnymi wynikami egzaminów, ale nie zawsze potrafiących umiejętnie i mądrze żyć. A tego z książek się nie nauczą. Gdzieś w gąszczu zajęć szkolnych powinno być miejsce na „stracone lekcje”, które często zostają w pamięci dłużej niż wzory, lektury czy definicje. I nie chodzi tylko o lekcje wychowawcze, ale pedagogiczną wrażliwość na każdym przedmiocie. Nie ulegając uczniowskim manipulacjom, aby każdą lekcję przegadać na temat inny niż przewidziany, potrzeba pewnej wrażliwości na sytuację młodzieży. Są momenty i tematy, o których oni chcą i powinni porozmawiać z dorosłymi. Nauczyciele nieraz myślą, że o tym porozmawiali już z rodzicami. Rodzice, że pewnie ktoś już podjął temat w szkole. Gdy przegapi się ważne momenty w wychowaniu, to wrócić do nich będzie bardzo trudno. Pamiętam zwierzenie jednego z rodziców: „Wyjechałem na dwa lata za granicę. Wtedy dorastała moja córka. Byłem daleko od jej ważnych spraw. I dziś nie mogę nawiązać z nią głębokiego kontaktu. Próbuję, ale tej luki nie potrafię wypełnić”. Stracony dla młodych czas, pieniądze, lekcje są bezcenne i bezpowrotne. „Dla was pracuję, dla was studiuję, dla was jestem także gotów oddać życie” – mówił św. Jan Bosko swoim podopiecznym. Szczere intencje i żarliwość serca oddanego wychowawcy wyczuwali wszyscy, którzy się z nim spotkali. Potrzeba większej wrażliwości na to, co mówią, o co pytają, z czym się zmagają w swoim życiu nasi uczniowie. I wbrew pozorom chcą o tym poważnie pogadać z kimś, kto ich tak właśnie potraktuje. Stracony dla nich czas może stać się wspaniałą inwestycją na przyszłość. A o to chyba w wychowaniu chodzi przede wszystkim. ▪