facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - grudzień
Różańcem i gitarą

Grażyna Starzak

strona: 12



Muzyk, dawniej perkusista zespołu „Skaldowie”, przed laty był znanym w Krakowie imprezowiczem. Nie po drodze mu było z Panem Bogiem. Nawrócił się w 1985 r. Tak jak stał, w klapkach, poszedł na pielgrzymkę. Od tej pory zaczął w życiu realizować scenariusz, którego – jak twierdzi – „sam by nie wymyślił”…

● ● ●

Urodził się w Krakowie 21 listopada 1945 roku. – W Święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny – podkreśla. Jego ojciec był mistrzem budowlanym, specjalistą od układania kafelków. Twierdzi, że całą mądrość życiową, z której korzysta do tej pory, otrzymał „w posagu” od ojca. – Mówił mi: „Nieważne, co będziesz w życiu robił. Jeśli napełnisz swój produkt miłością, ludzie nie dadzą ci umrzeć z głodu, bo zawsze będzie zapotrzebowanie na twoją pracę” – zwierza się Jan Budziaszek. Po ojcu odziedziczył poczucie humoru, żartobliwy ton. Po matce wrażliwość. – Była bardzo religijna. Ze wszystkich prezentów z okazji rocznicy ślubu wypadającej w Boże Narodzenie życzyła sobie jedynie tego, by cała rodzina ustawiła się w kolejce do konfesjonału – wspomina Jan. Z dzieciństwa zapamiętał jeszcze to, że mama, choć była bardziej wykształcona od ojca, wpoiła dzieciom, że to on jest w domu najważniejszy. – Zostaliśmy wychowani w kulcie ojca. Tym, którzy nie mieli takiego wzoru, trudno zrozumieć pojęcie Ojca Niebieskiego – powtarza na każdych rekolekcjach. Budziaszek uważa, że ojcowie są dzisiaj trochę marginalizowani. Dlatego przy każdej okazji apeluje do kobiet: „Chcecie, aby wasze dzieci normalnie się rozwijały? Budujcie autorytet ojca w domu”.

● ● ●

W świadectwie swojego nawrócenia Budziaszek napisał: „Zamieniłem źródło swoich natchnień: alkohol i marihuanę, na tabernakulum i różaniec”. Nie ukrywa, że przed 1985 r. nie po drodze mu było z Panem Bogiem. Po koncertach pił z kolegami bimber, palił „trawkę”. Nie wie, jak to się stało, ale w sierpniu 1984 r. zgłosił w swojej parafii – NMP z Lourdes w Krakowie, że może przenocować u siebie w mieszkaniu kilku pielgrzymów z Niemiec wyruszających do Częstochowy. Pielgrzymi urządzili mu w domu minifestiwal piosenki religijnej. Od rana ćwiczyli „Czarną Madonnę”. – Właśnie ta pieśń zaprowadziła mnie do Boga – przyznaje. Tak, jak stał, w klapkach na nogach, poszedł razem ze swoimi gośćmi na pielgrzymkę. Po powrocie jeszcze nic nie wskazywało, że zmieni swoje dotychczasowe życie. Jednak z czasem okazało się, że nie ma ochoty na papierosy, a przez 25 lat palił naprawdę dużo. Dodatkowo poczuł obrzydzenie do alkoholu. – Na nowo również zrozumiałem sens przysięgi małżeńskiej – to ja ślubuję, że będę wierny i nie opuszczę mojej żony aż do śmierci. I nieważne, co ona zrobi, czy będzie mi wierna – ja będę na nią zawsze czekał, bo jej to przysięgałem – opowiada muzyk. Następnego lata był już normalnym pielgrzymem, idącym z plecakiem i różańcem w ręce na Jasną Górę. – Od tej pory modlitwa różańcowa jest dla mnie tą drogą, którą jedni nazywają drogą do Jezusa, a ja drogą do wolności. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ten, kto odmawia codziennie pięć dziesiątków różańca, po roku nie wszedł na drogę do wolności.

● ● ●

To nie tak, że w pewnym momencie koń kopnął mnie w głowę i doznałem nowego spojrzenia na życie. Musiałem wcześniej przez wiele rzeczy przejść – twierdzi muzyk, pytany o okoliczności swojego nawrócenia. Tłumaczy, że miał tę łaskę, iż niewidzialna ręka przeprowadziła go przez życie, aby mógł dotrzeć do tego miejsca, w którym się znajduje. – Jestem przekonany, że gdy lądujemy na tej planecie, Pan Bóg ma dla nas genialny plan. Zapisane jest w nim, jakie będziemy nosić krzyże i kogo spotkamy. Na rekolekcje, które prowadzi, przychodzi spora grupa młodzieży. Również ci, dla których zespół Skal - dowie to pradawna historia. Budziaszek potrafi odpowiedzieć na każde pytanie. Np., co poradziłby młodzieży, której tak trudno odnaleźć Jezusa w codzienności? Odpowiada, że „odnaleźć Jezusa” to pochylić się nad człowiekiem, bo „każdy człowiek, którego spotykamy, jest największym darem”. – Bardzo często jestem w więzieniach i w domach poprawczych, bo uważam, że każ - dy człowiek, którego spotykam, jest w czymś lepszy ode mnie i w czymś jedyny i niepowtarzalny na całym świecie. I nie ma drugiego takiego człowieka, który by miał coś tak dobrego. Nieważne, czy dzisiaj leży w rynsztoku czy zajmuje wysokie stanowisko w państwie. Trzeba go tylko wysłuchać do końca. Dobrze jest też wysłuchać słów naszego Mistrza, który najważniejsze wiadomości przekazuje nam codziennie w czytaniach liturgicznych z dnia. Oprócz czytań liturgicznych Jan Budziaszek co - dziennie, przez godzinę, czyta Pismo Święte. – Wszystko, co mnie spotyka, staram się traktować przez pryzmat Słowa Bożego – podkreśla.