facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2014 - listopad
Odrobina konsekwencji

Tomasz P. Terlikowski

strona: 29



Lewica i zwolennicy postępu nie mają za grosz konsekwencji. A doskonale to widać po dyskusji wokół prof. Jana Hartmana, który zaproponował zerwanie z tabu kazirodztwa.

Los pionierów postępu jest trudny. A powodem nie są wcale zacofane poglądy konserwatystów i katolików, ale ataki, jakich dopuszczają się wobec nich inni zwolennicy postępu, którzy zatrzymali się na jakimś jego etapie i nie dostrzegają konieczności dalszego marszu. Boleśnie przekonał się o tym filozof i wojownik o wyzwolenie seksualne prof. Jan Hartman. Filozof ten oznajmił mianowicie, że trzeba by wreszcie rozpocząć debatę nad kazirodztwem, tak żeby nie deprecjonować pięknej miłości erotycznej między bratem a siostrą czy ojcem a córką. Debata ta miałaby być dowodem na otwartość i tolerancję.
Wezwanie to nie spotkało się jednak z entuzjazmem innych zwolenników postępu. Portal Polityka.pl skasował wpis Hartmana, Palikot wyrzucił go z Twojego Ruchu, a Uniwersytet Jagielloński nie tylko odciął się od jego wypowiedzi, ale też skierował wypowiedź na temat kazirodztwa do komisji dyscyplinarnej. A wszystko to w sytuacji, gdy krakowski filozof zastosował jedynie powszechnie przyjętą już argumentację moralną do nowej patologii w dziedzinie seksualności.
Argumenty Hartmana od lat przecież słyszymy w dyskusji nad homoseksualizmem. Działacze gejowscy przekonują, że nie ma powodów, by ktokolwiek z powodu kulturowych tabu sprzeciwiał się „pięknej miłości” dwóch facetów (czy dwóch pań). Oni, jak Hartman, opowiadają o pięknej miłości, o tym, że każdy ma do niej prawo, a kultura nie może tego prawa ograniczać. Natura – uzupełniają – nie zawiera w sobie żadnego „prawa”, i jako taka nie może być źródłem norm, związanie płodności z seksualnością zaś – to ich zdaniem – relikt średniowiecznego myślenia, z którym trzeba zerwać. Wszystko jest zatem względne, jeśli coś komuś sprawia przyjemność, a ktoś inny się na to zgadza, to nie ma powodów, by państwo mu tego zakazywało. Oni, co także warto przypomnieć, także zaczynali od dyskusji, a nie od twardych tez, a gdy ludzie już oswoili się z tymi pomysłami, to wprowadzali je w życie i do prawa.
I nie ma co ukrywać, że jeśli przyjmujemy założenia, o których była powyżej mowa, to nie ma realnych powodów, by sprzeciwić się kazirodztwu, jeśli nie ma w nim sytuacji zależności. Nie ma ich zresztą także do tego, by sprzeciwiać się dendrofilii czy zoofilii (co przyznaje mistrz prof. Hartmana Peter Singer, który wprost sugeruje, że zakaz tej ostatniej to skutek „szowinizmu gatunkowego”). Jeśli nie ma prawa naturalnego, to każda z tych patologii będzie dopuszczalna, a Hartmana nie tylko nie należy karać, ale wręcz nagradzać za łamanie tabu i wyzwalanie kolejnych zniewolonych mniejszości seksualnych.

Dlaczego lewica takich nagród profesorowi nie przyznaje? Najwyraźniej zwolennicy postępu uznali, że o pewnych rzeczach nie należy jeszcze (to ważny dodatek, nie w ogóle, a jeszcze) mówić, bo społeczeństwo nie jest na nie gotowe. Czas na to przyjdzie dopiero w przyszłości, gdy media zbudują – za pomocą seriali i programów publicystycznych – pozytywny obraz miłości siostrzano-braterskiej, a celebryci zaczną dokonywać publicznych kazirodczych coming out. To się już zresztą dzieje. Kolejni lewicowi celebryci zaczynają nas zapewniać o tym, że w kazirodztwie nie ma nic złego i że czas je zaakceptować. Gdy zaś już to się stanie, to wtedy przyjdzie czas na kolejny krok, legalizację kanibalizmu – za zgodą zjadanego... ¦ Najwyraźniej zwolennicy postępu uznali, że o pewnych rzeczach nie należy jeszcze (to ważny dodatek, nie w ogóle, a jeszcze) mówić, bo społeczeństwo nie jest na nie gotowe.