facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2012 - maj
WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Boisko - moje życie

Dominik Porczak

strona: 8




Moja przygoda z piłką nożną zaczęła się, gdy miałem niecałe sześć lat. Od samego początku z dużym zaangażowaniem i ambicją uganiałem się za piłką. Wzrastała liczba treningów, pojawiły się pierwsze turnieje. Wszystkie plany układałem zawsze pod możliwość treningów i różnych sportowych wyjazdów.

Trenuję w Szczecińskim Stowarzyszeniu Lokalnym Salezjańskiej Organizacji Sportowej. Kiedy zacząłem brać udział w rozgrywkach ligowych, szybko okazało się, że zawodnicy SALOS-u niczym nie ustępują, a wręcz w większości przewyższają umiejętnościami swoich rywali. Nasze Stowarzyszenie w bardzo szybkim tempie zyskiwało sobie renomę w całej Polsce.

Kraków, Warszawa, Wrocław, Gdańsk, Poznań, Łódź –to tylko niektóre miasta, które zwiedziłem, biorąc z drużyną udział w różnych rozgrywkach i turniejach. Były też turnieje w Holandii, Niemczech, Czechach czy nawet sparing w Szkocji.

Do największych sukcesów mojej drużyny zaliczam czwarte miejsce w Turnieju Marka Wielgusa (Mistrzostwa Polski); pierwsze miejsce w Turnieju Deichmann Minimistrzostwa Polski (nagrodą był wyjazd do Glasgow); a także wielokrotne zwycięstwa w lidze oraz czołowe lokaty na międzynarodowych turniejach.

Sukcesy naszej drużyny, bo piłka nauczyła mnie, że to zawsze jest sukces wspólny, a nie mój czy innych zawodników, znalazły przełożenie w występach poszczególnych chłopaków z naszego zespołu w kadrze województwa zachodniopomorskiego, która aktualnie walczy o udział w finałach Mistrzostw Polski.

Od paru lat organizujemy w Szczecinie słynny już Turniej Don Bosco Cup o Puchar Dyrektora Polskiej Żeglugi Morskiej. W ciągu sześciu edycji w moim roczniku (1996) w obsadzie turnieju były takie drużyny, jak: Wisła Kraków, Legia Warszawa, Zagłębie Lubin, Arka Gdynia, Lech Poznań czy Lechia Gdańsk. Obecni byli również goście z Czech, Niemiec, Ukrainy czy Białorusi. Teraz najlepsi zawodnicy z mojego rocznika wspierają o rok starszych kolegów w walce o pierwsze miejsce w Wojewódzkiej Lidze Juniorów młodszych (obecnie zajmują drugie miejsce). A ja im szczerze kibicuję.

I tak niezauważalnie z czasem niewinna zabawa w piłkę nożną okazała się dla mnie drogą i stylem życia. Właśnie rozpoczął się jedenasty rok moich treningów w SALOS-ie, któremu bardzo dużo zawdzięczam. Zapadły mi w pamięć słowa, które usłyszałem od trenera, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem: „Wychowanie jest sprawą serca”. Myślę że mnie i wielu moich kolegów z boiska SALOS rzeczywiście wychował i otrzymaliśmy tu ogromnie dużo dobrego. Mam nadzieję, że dzięki temu mamy szansę „wyrosnąć” na naprawdę świetnych ludzi.