facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2012 - luty
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Od Jana Sobieskiego do... rodzeństwa

Joanna Dzieciątko

strona: 7



Nasze dzieci najbardziej lubią słuchać prawdziwych opowieści z ich życia. Wielokrotnie dopytują się jak to było, kiedy były całkiem małe. Interesują je zupełnie proste codzienne historyjki, które wspólnie przeżywaliśmy. My, rodzice, oczywiście przekazujemy im te opowiastki z odpowiednią dawką miłości. To buduje w dzieciach poczucie bycia kochanym i wzmacnia ich przynależność do rodziny.

W naszej rodzinie często wieczorem, kiedy dzieci są już w łóżkach, razem czytamy książki. I chociaż cenimy sobie bardzo świat dziecięcej wyobraźni i wymyślanych opowiadań o przygodach zwierząt czy fikcyjnych postaci, to jednak w szczególny sposób podchodzimy do książek zawierających autentyczne opowiadania o innych ludziach i bohaterach. I tutaj nie daty mają pierwszorzędne znaczenie, ale to co przeżywa bohater. W jakich okolicznościach żyje, czym kieruje się w życiu. Przez emocje, jakie dzieci odczuwają zapamiętują historię i mogą się wiele nauczyć.

Ostatnio przeżywaliśmy czasy króla Jana Sobieskiego. On zgromadziwszy armię wyruszył w daleką wyprawę wojenną, aż pod Wiedeń. „Czy to daleko?” – pytały dzieci. Tak, to jakieś 400 kilometrów – to bardzo daleko. Pamiętajcie, że wojska szły pieszo, nie było takich dróg jak teraz. W dodatku dźwigały ze sobą cały rynsztunek, broń, amunicję, ciągnęły nawet armaty. Zobaczcie jak wiele poświęcenia to od nich wymagało. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby żołnierze zaczęli marudzić i narzekać. Oni jednak gotowi byli się poświęcić. Pewnie rodzice uczyli ich poświęcenia już od małego.

Ponieważ dzieci bardzo zainteresowała kwestia bohaterstwa i poświęcenia dla innych, postanowiliśmy drążyć temat. Wydrukowaliśmy imiona naszych dzieci na kartce. Przypięliśmy do lodówki i przy każdym imieniu, za każdym razem, kiedy dziecko zrobiło coś dla innych rysowaliśmy uśmiechniętą buzię. To wymagało od nich nie tylko samodzielnego wykonywania zadań, ale przede wszystkim pomysłowości i zainteresowania drugą osobą. Zastanowienia się, czego ona potrzebuje. To były pierwsze kroki w dojrzałość. I choć malutkie, to jednak mamy nadzieję, że zaowocują później troską o rodzinę, a w dorosłości o miasto, kraj...