facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - luty
LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Narodziny oczekiwanego

ks. Pascual Chávez SDB - IX następca księdza Bosko

strona: 2



Słowo zjednoczyło się z człowieczeństwem, nie tracąc boskości. Stało się maleńkie, nie tracąc nic ze swojej wielkości (św. Augustyn).

Ewangelia św. Jana została napisana jako ostatnia i odzwierciedla dojrzałą już wiarę pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Ujmuje tajemnicę Chrystusa w prostym zdaniu o niezwykłej głębi: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,14). Został użyty podstawowy termin: „słowo”. W relacjach miedzy osobami nie możemy wejść do wnętrza innych. Poznajemy się tylko dzięki komunikacji. Powiedzenie komuś „kocham cię” ukazuje głębię serca tego, który te słowa wypowiada, a także dociera do głębi tego, który je słyszy. Tak tworzy się nowe wzajemne odniesienie. Jako stworzenia ograniczone nie jesteśmy w stanie poznać nieskończonej tajemnicy Boga. Gdyby sam nam jej nie ukazał, nie moglibyśmy sobie nawet wyobrazić, że może nas kochać: „Jednorodzony Syn o Nim pouczył”. Jednak w przeciwieństwie do ludzkich słów, które mogą być puste lub kłamliwe, kiedy Bóg chce do nas mówić, czyni to w sposób najbardziej wiarygodny, oddaje nam to, co jest Mu najdroższe – własnego Syna: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego” (1J 4,10). To samo centrum naszej wiary. Wyznanie, że Bóg jest miłością, oznacza, że nie jest samotnością, ale wspólnotą Osób, Rodziną, Trójcą. Dlatego Dobra Nowina mówi, że stworzył nas zdolnymi do kochania i bycia kochanymi, wezwał do uczestnictwa w swoim Boskim życiu jako dzieci na podobieństwo swojego Syna Jezusa Chrystusa.

Piękne łacińskie powiedzenie mówi: Amor aut similes invenit, aut similes facit (Miłość albo rodzi się wśród podobnych, albo nimi czyni). Między Bogiem a nami – stworzeniami słabymi i grzesznymi – jest nieskończona przepaść. Ojciec chciał ją pokonać, wysyłając Syna jako największy dowód miłości, by dzielił nasze życie, wcielając się za sprawą Ducha Świętego w dziewiczym łonie Maryi i rodząc jako małe dziecko, delikatne i bezbronne w betlejemskiej stajni. Często, w czasach pluralizmu religijnego, w którym żyjemy, słyszymy: „Także w innych religiach istnieje idea bóstwa, które staje się człowiekiem”. Tak, ale nie chodzi o to samo, ani nawet o coś podobnego. Po pierwsze dlatego, że poza religią chrześcijańską „wcielenie” nie dzieje się z miłości. Po drugie – nie dzieje się w historii, ale w wymiarze mitycznym. No i przede wszystkim ponieważ polega jedynie na pojawieniu się pod postacią człowieka, ale bez pełnego przyjęcia ludzkiej kondycji z wszystkimi jej konsekwencjami, jak to uczynił Jezus. Jeden z najbardziej zakochanych w Chrystusie świętych, Ignacy Antiocheński, widział niebezpieczeństwo takiego postrzegania wcielenia Jezusa i tak napisał we wspaniałym liście do mieszkańców Rzymu przed swoim męczeństwem: „Niektórzy twierdzą, że Jezus Chrystus miał tylko wygląd człowieka i tylko pozornie cierpiał. Tak jakby łańcuchy, które nosił, były dla niego tylko ułudą”.

W tym cudownym Bożym planie nie zabrakło miejsca na współpracę człowieka. Nie dlatego, żeby Bóg nie był doskonały, ale dlatego, że miłość nie może pozostać w oderwaniu od naszej odpowiedzi. W pełni czasów spotykamy Dziewicę, która całym swym życiem oddała Bogu całkowicie swoją wolę: „Niech mi się stanie według słowa Twego”. Kościół bardzo podkreśla tę współpracę, świętując corocznie Wcielenie podczas uroczystości Zwiastowania. „Tak” Maryi trwa przez całe życie, także w gorzkiej i po ludzku nie do zrozumienia godzinie Krzyża, przemieniając ją w Matkę „braci i sióstr Jezusa”. Jako Rodzinie Salezjańskiej, wiernej księdzu Bosko, wiara we Wcielenie każe nam na serio przejąć się tym, że Chrystus „stał się do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu”, czyli dowartościował to, co ludzkie. To nie przypadek, że we mszy o naszym ojcu i założycielu słyszymy zdanie z Listu do Filipian: „Bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!”. Terencjusz mógł powiedzieć: „Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce”. My możemy powiedzieć więcej: „Jestem chrześcijaninem – nic, co ludzkie nie jest mi obce, bo zostałem przebóstwiony w Jezusie Chrystusie”.