facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - styczeń
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ

mama Ania

strona: 15



W komodzie, po lewej stronie od wejścia do pokoju, w trzeciej szufladzie od góry, leżą cuda. Zawartość szuflady jest odwrotnie proporcjonalna do numeru dnia w miesiącu. W praktyce sprowadza się po prostu do odstępu czasowego od poprzedniej wypłaty. Im dalej, tym zawartość mniejsza… W zdecydowanej większości przypadków pod koniec miesiąca są tam już jedynie papierki, bowiem na początku miesiąca szuflada pełna jest słodyczy. Żelki, cukierki, mamba...
Wszyscy domownicy doskonale znają zawartość szuflady. Wszyscy też, z zamkniętymi oczami, do niej trafią. Na jej straży stoi Pan Domu. Sam wyjada z niej po kryjomu, choć oficjalnie tworzy „pierścień ochronny”. Robi to na tyle skutecznie, że dzieci nie mają odwagi otworzyć jej same. Przed obiadem, po obiedzie, przed śniadaniem, po śniadaniu słyszę ciągle:
– Mama, daj coś dobrego.
Jak zdarta płyta na ogół odpowiadam:
– Najpierw zjedz obiad.
A za to po obiedzie:
– Mama, daj mi coś dobrego.
– Przed chwilą był bardzo dobry obiad, synku.
– Mama, ale ja chcę coś dobrego.
– A co, jeśli nie ma nic dobrego poza obiadem?
– Jest! Jest na pewno, tu, w tej szafeczce, o tu, zobacz – Olek wskazuje palcem, już prawie dotyka szuflady, ale jej nie otwiera.
Ciekawi mnie, kiedy dzieci wpadną na to, że pod naszą chwilową nieobecność w pokoju mogą po prostu ją otworzyć.
No dobra! Poddaję się i wyciągam kilka cukierków w ramach deseru. W końcu nikt ich nie zrozumie lepiej ode mnie… Bo niby czemu w szufladzie brak czekolady, która jeszcze tu leżała kilka dni temu, skoro dzieci są na nią uczulone…