facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - styczeń
PRAWYM OKIEM. Jak walczyć o krzyże?

Tomasz P. Terlikowski

strona: 22



Wojna o krzyże wcale nie ma się ku końcowi. Gdy ze sceny zeszli lewicowi politycy (ze szczególnym uwzględnieniem Joanny Senyszyn) i publicyści, gdy polski parlament wspólnie (poza postkomunistami) wziął w obronę najważniejszy symbol Europy, to do akcji wkroczyli niezawodni, jak zwykle, dziennikarze „Gazety Wyborczej”, którzy znaleźli kilku licealistów (co, biorąc pod uwagę specyfikę wieku, nie było zapewne szczególnie trudne), którzy chcieli na walce z krzyżami w klasach zrobić medialną karierkę. I znowu się zaczęło rozważanie, czy krzyż rani czyjeś uczucia religijne, czy krzywdzi młodych ludzi, czy też przeciwnie – jest symbolem miłości, który przypomina o korzeniach cywilizacyjnych Europy.

Całą sprawę można oczywiście wykpić, przypominając młodym ludziom, a także wspierającym ich dziennikarzom, że poza szkołą znak krzyża występuje też na aptekach (może powinni je zacząć pikietować) czy na flagach państw europejskich (proponuję petycję do rządów krajów skandynawskich, by jak najszybciej zastąpiły krzyże trójkącikami czy innymi kwadratami). Przydałoby się także zastąpić skrzyżowania (z góry większość z nich wygląda jak krzyże) rondami (Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych powinna także szybko się tym zająć). A na koniec samokrytykę powinien złożyć Polski Czerwony Krzyż (tak, tak – i w nazwie tej organizacji znajduje się to nieakceptowalne słowo). Organizacja ta – tak na szczeblu polskim, jak i międzynarodowym – powinna natychmiast wycofać krzyż zarówno z nazwy, jak i z symboliki raniącej uczucia bojowników z krzyżem, aby nie „krzyżować już Polski” (copyright by Joanna Senyszyn). Nowa nazwa powinna być odpowiednio neutralna. I dlatego proponuję, by nazywała się ona Polski Czerwony!

Przykłady i żarty można mnożyć, ale w istocie sprawa wcale nie jest śmieszna. Ludziom zaangażowanym w walkę z krzyżem trzeba bowiem zwyczajnie współczuć, bowiem najważniejszy przekaz świata – o tym, że jest Ktoś, Kto kocha ich niezależnie od ich własnych wyborów, Kto oddał za nas wszystkich (czyli także za Joannę Senyszyn, Jerzego Urbana i wszystkich innych wojowników z krzyżem) życie – do nich nie dociera. Oni są pozbawieni świadomości ratunku i możliwości życia wiecznego. I dlatego zamiast się z nich naśmiewać, trzeba się za nich wytrwale modlić, pościć w ich intencji i błagać Boga nie tylko o to, by oni nie wygrali (bo to oznaczałoby koniec Europy, jaką znamy), ale także o to, by dobry i miłosierny Pan obdarzył ich łaską nawrócenia.

Celem chrześcijan jest bowiem nie tylko wygrana doczesna, nie tylko zwyciężenie adwersarzy, ale też ich nawrócenie. Prawdziwym sukcesem byłoby bowiem, gdyby Joanna Senyszyn czy inny przeciwnik krzyża stanęli za pięć lub dziesięć lat w jakiejś świątyni, wyznając wiarę w jedynego Zbawiciela i Jego krzyżową mękę. Podobny cel powinni zresztą prezentować także obrońcy życia. Nam nie chodzi tylko o to, by zakazać aborcji, ale także o to, by Wanda Nowicka, Alicja Tysiąc, Kazimiera Szczuka czy Manuela Gretkowska rzeczywiście się nawróciły i zrezygnowały ze swoich działań, rzucając się w ramiona Miłosiernego.

A biorąc rzecz czysto utylitarnie (czyli pomijając najważniejszy element – religijny), proponuję zastanowić się: jaki efekt medialno-publiczny wywołałaby informacja, że chrześcijanie (klerycy, zakonnicy, młodzież, studenci czy rodziny) wspólnie modlą się o nawrócenie przeciwników krzyża, że poszczą w ich intencji? To byłaby jedynka w wielu miejscach. A znając skuteczność modlitwy i postu, można być pewnym, że za jakiś czas pojawiłyby się informacje o pierwszych nawróceniach. Tak jak w Stanach Zjednoczonych ostatniego dnia wielkiej akcji postu i modlitwy w intencji życia pojawiła się informacja o nawróceniu kierowniczki kliniki aborcyjnej. Podobnych wydarzeń w Polsce życzę wszystkim obrońcom krzyża.