facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - styczeń
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Przygotowanie do samodzielności

Maria i Krzysztof Gawriołkowie

strona: 7



Wychowanie dzieci do samodzielności nie musi oznaczać, i naszym zdaniem nie oznacza, przygotowania do opuszczenia domu jako wspólnoty rodzinnej. Dla nas najważniejszą instytucją wychowawczą jest dom wielopokoleniowy, będący kuźnią kształtowania dobrych, ale jednocześnie suwerennych katolików. Samodzielność budowana w domu wielopokoleniowym oparta jest na solidarnej i altruistycznej więzi.

Zawłaszczanie dla siebie dzieci przez rodziców łatwiej jest wykorzenić – w naszym odczuciu – w rodzinie wielopokoleniowej. Nasze pierwsze dziecko, wymodlone i oczekiwane – Marysia, było i jest dla nas prawdziwym skarbem. Nie mogliśmy się powstrzymać od podejrzliwości, a nawet zazdrości, gdy dziadkowie lub nasi bracia czy siostry chcieli wziąć ją na ręce. Nie wyobrażaliśmy sobie, żeby ktokolwiek oprócz nas mógł zabrać ją na spacer. Rodzinne rozmowy na ten temat ja opłacałam łzami, a mąż poczuciem niezrozumienia i przykrości. Modliliśmy się o zrozumienie i o następne dzieci. Urodziła się nasza piękna Kasia, a później nasz „twardziel” Krzysiu i jeszcze Mateuszek – uosobienie pełnego spokoju myśliciela.

Z czasem oraz z każdym kolejnym dzieckiem, przychodziło zrozumienie. Wspólna modlitwa na kolanach, kiedy dzieci wypowiadają prośby – także o dobrych mężów i żony, buduje teraz poczucie wspólnoty, ale też i suwerenności. Głośna modlitwa razem z kuzynostwem – Jędrusiem, jego siostrą Klarą, Asią oraz najmniejszymi: Pawełkiem i Anusią – i ich rodzicami, uświadamia nam, a także dzieciom, że żyjemy nie dla siebie, ale dla Boga, i że dzieci wychowujemy dla Niego.

Od samego początku tak formujemy dzieci, żeby potrafiły żyć w swojej nowej rodzinie, ale nie przeciwko całej rodzinie. Dzięki nam, rodzicom, dzieci mogą zacząć kształtować same swoją duszyczkę według naszego wzoru (a nie przykładu z ulicy), także ukierunkowując siebie (już tak wcześnie) do życia w małżeństwie. My oduczamy się natomiast „małpiej miłości”, zamieniając ją na miłość Chrystusową, altruistyczną. Starsze dzieci wyjeżdżają do wujostwa na jedną czy dwie noce. Pozwalamy dziadkom zabrać dzieci nawet do innego kraju, a one chętnie z nimi podróżują i przebywają.

Co będzie dalej? Dalej będziemy postępować podobnie, jak nasi rodzice postępowali z nami. Będziemy tak samo wspomagać nasze dzieci, jak nas wspomagają nasi rodzice. Wierzymy, że w tej obdarzonej zaufaniem wspólnocie, doświadczając pokus płynących z ich ciał, świata i szatana, wytrwają w dążeniu do doskonałości. Mamy nadzieję, że tak jak i my założą swoje rodziny. A jeżeli któreś z dzieci wybierze życie konsekrowane, to będziemy się cieszyć.