facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - listopad
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ

mama Ania

strona: 13



Wczorajszego wieczora szykowałam łazienkę do kąpieli dwóch trzecich męskiej części rodziny. A te „dwie trzecie” rozbierały się w korytarzu. Tak, moi drodzy, tak, w korytarzu! Nieopatrznie kilka razy dopuściłam do rozbierania się w łazience i co miałam później z tego? Pustynię! Rozmiarami co prawda nie dorównywała Saharze ani nawet Gobi, ale tylko dlatego, że nasza łazienka ma ograniczony metraż...
Panowie rozpakowali się zatem poza drzwiami łazienki i już w samych majtasach, tupiąc bosymi stópkami, przybiegli w pełni gotowości do zanurzenia.
Piana zasłoniła wszystko i bynajmniej nie mam na myśli golizny. Brud zasłoniła po prostu. Kiedy jednak odeszła w niebyt, moim oczom ukazał się… piach. No masz ci los, a już myślałam, że zdołali zostawić go na korytarzu. No to szorujemy! Dzieci szorujemy, na wannę przyjdzie czas później. Przydałaby się szczotka ryżowa, bo łatwo nie jest. Wyparzać też nie bardzo mogę, bo jutro znalazłabym się na pierwszych stronach wszystkich brukowców w Europie Środkowowschodniej. Samo namydlanie bynajmniej sprawy nie załatwia. Przydałyby się też jakieś kleszcze przytrzymujące delikwenta, żeby się nie wyrywał.
Wychodzę z łazienki po pidżamy, korytarz czysty. Uff, myślę, małżonek się zlitował i pozamiatał. Godzinę później spacyfikowane dzieciaki już prawie śpią. Z wizją solidnej porcji lodów i książki pakuję się na kanapę. Nareszcie wolna! Nareszcie cała moja! Nareszcie… z piaskownicą w pełnej wersji! Teraz już jasne, dlaczego korytarz wyglądał na zamieciony. Chłopcy całą zawartość kieszeni zdążyli wcześniej, w tajemnicy, wysypać na kanapę.