facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2004 - lipiec/sierpień
To nie wina muzyki

Rozmowa z Robertem Friedrichem, muzykiem, ojcem 6 dzieci, założycielem zespołu Arka Noego

strona: 22



Jak rodzic ma odróżnić muzykę dobrą od złej?

Każda muzyka może wpłynąć źle na człowieka, jeżeli traktuje ją idolatrycznie, jeżeli staje się ważniejsza od życia, czy od tego, co dziecko czy młody człowiek powinien robić w danej chwili.


No, ale muzyka satanistyczna jest chyba jednoznacznie zła?

Tak, ale oskarżanie muzyki satanistycznej czy nawet rockowej często jest ucieczką od ważniejszych pytań – co ja zrobiłem, żeby moje dzieci nie szukały odpowiedzi na koncercie rockowym? Albo, co ja zrobiłem, że moje dziecko nie przychodzi z problemami do mnie tylko szuka odpowiedzi u rówieśników, nie mówi mi, że ma pierwszą miesiączkę, kłopoty w szkole? A kto szuka prostych odpowiedzi powie – wina jest w tym, że moje dziecko zaczęło słuchać havy-metalu. To najprostsza droga, żeby się odciąć od odpowiedzialności za wychowanie dzieci.


A co powinien zrobić rodzic, który widzi, że jego dziecko zaczęło słuchać złej muzyki?

Mieć nadzieję w Panu Bogu i powierzyć mu to dziecko. No bo co? Zakazać, zabronić? Jak miałem 16 lat, to mnie nie interesowało, co mówi mój tata albo moja mama na ten temat. Sam podejmowałem decyzje. Byłem na izbie wytrzeźwień, chodziłem na wino z kolegami, tam graliśmy i rodzice byli bezradni. Ja tylko jedno wiedziałem, że jak już nie mam gdzie iść, to mogę wrócić do domu, bo czułem, że mnie rodzice kochają, że mnie mama kocha! To było bardzo dobre. Historia mojego życia byłaby smutna i niezrozumiała gdybym w pewnym momencie nie usłyszał Ewangelii, to nadało nowy kierunek tej historii. Natomiast Pan Bóg ze zła wyprowadził dobro, dlatego nie mogę powiedzieć, że to wszystko było złe. To prawda – podchodziłem do muzyki idolatrycznie, ale nagle Pan Bóg wyprowadził z tego życie. Dlatego buntuję się, kiedy słyszę: Kochani rodzice, to jest indeks i się go trzymajcie. Kupujcie dzieciom płyty z Arką Noego, a wszystko będzie dobrze. To nieprawda.


Co wtedy, kiedy miałeś ten czas buntu, mogłoby Ci pomóc?

Wtedy najbardziej by mi pomogło, jakby rodzice byli razem. Ale trudno im byłoby być razem bez Jezus Chrystusa, nie mieli nawet związku sakramentalnego.


Ale coś się jednak wydarzyło, że zacząłeś zmieniać swoje życie, także rodzaj granej muzyki…

Mnie uratowało to, że poszedłem za Chrystusem, że uwierzyłem w to, że On jest po mojej stronie i nie przejmuje się że byłem człowiekiem zagubionym i złym. Ruszając za nim, widziałem wiele cudów, faktycznych, realnych cudów. Na przykład, że oderwałem się od muzyki, która kiedyś była dla mnie ważniejsza od rodziny. Bo na początku muzyka była ucieczką – od trudów dzieciństwa, od tego, że rodzice nie mogli się ze sobą dogadać. Potem – jak miałem już swoją rodzinę, żonę, dzieci – muzyka nie była mi już potrzebna, żeby uciekać od rzeczywistości, bo nie chciałem już od niej uciekać. Widziałem, że Pan Bóg pomógł mi zostawić wiele rzeczy i robić nowe, które na początku wyglądały absurdalnie. Bo kto to widział, żeby śpiewać z dzieciakami jakieś piosenki, na trzech akordach? Nikt tego nawet nie chciał wydać.


Uważasz, że muzyka się przyczyniła do twoich bezdroży, czy była tylko skutkiem?

Każdy chce być kochany i szuka miłości. Kiedy jej nie znajduje w domu rodzinnym, to idzie do jakiejś grupy ludzi, gdzie się czuje bezpiecznie, czuje się ważny, poważany. Muzyka – to tylko element pewnej subkultury. Jedna grupa chodzi na mecze Lecha, inna słucha havy metalu, a jeszcze inna hip-hopu czy czegoś innego. Myślę, że większość, może 90% ludzi, którzy słuchają takiej muzyki albo grają taką muzykę, przeżywają w rodzinie problem alkoholizmu, rozwodu albo separacji rodziców. Nie znam nikogo, kto miałby wszystko poukładane w domu i słuchał lub grał taką muzykę.


Ale dlaczego właśnie muzyka bywa taką ucieczką? Co młodzi ludzie w niej „widzą”?

Muzyka – nie tylko rockowa – jest dla ludzi chcących coś wykrzyczeć. Bo zaczynają dojrzewać i zderza im się świat dziecięcy ze światem dorosłych. Jeszcze nie są dorośli, a już chcą być dziećmi. Wiele razy młodzi ludzie traktują muzykę jak religię – ja też to robiłem – jako coś bardzo istotnego w życiu, a nawet najważniejszego. A człowiek, który gra jego ukochaną muzykę jest dla niego bogiem. Trzeba nosić jego koszulki, znaczki, czapkę z napisem. To jest idol – najważniejszy człowiek świata. I dla młodego człowieka to jest najważniejsze. Jeżeli młody człowiek jest już w takiej sytuacji, że szuka sensu życia w muzyce, narkotykach, we wszystkim, tylko nie idzie do rodziców, to trzeba reagować bardzo konkretnie.


Czyli jak?

Nie wiem, co mam powiedzieć, nie znam recept dla innych, ja znalazłem tylko jeden ratunek dla naszej rodziny – we wspólnocie neokatechumenalnej. Zostawić stare życie i zacząć nowe we wspólnocie, bo dzieci uczą się nie na podstawie kazań ojca, tylko na przykładzie rodziców. Patrzą na nich, jak się całują, jak sobie przebaczają i mają najlepszą katechezę, jaką mogą dostać. I są kreatywne, chcą coś robić, angażować się. Jak tego nie ma, to jest im trudno, bo nie mają fundamentów. Zasada jest taka – zmieniamy świat od siebie. Krew mi się burzy, kiedy jacyś rodzice mówią: Moje dziecko ćpa. Co mam zrobić? Ty się nawróć! Ty idź do Spowiedzi! Zrób coś ze swoim życiem. To dotyczy wszystkich problemów wychowawczych, także tych związanych z muzyką.


Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali:
Małgorzata Tadrzak-Mazurek i ks. Andrzej Godyń