facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2020 - kwiecień
TEN ZNAK MA WIELKĄ MOC!

Grażyna Starzak

strona: 8



Dla katolika nie ma nic bardziej naturalnego, niż uczynienie znaku krzyża. – Żegnam się przed każdym skokiem. Bo to jest symbol wiary, z którym się identyfikuję – wyznaje Dawid Kubacki. Mówi, że znak krzyża pomaga mu być lepszym zawodnikiem.

To pierwszy gest, jaki wykonujemy w czasie niedzielnej liturgii, przed i po modlitwie w domu. Niektórzy z nas żegnają się przed posiłkiem, przed wyruszeniem w drogę i przed wykonaniem niebezpiecznego zadania. Signum crucis – znak krzyża – ma wielką moc. Wiedzą o tym nasi sportowcy. Wielu z nich, co można zobaczyć w telewizji, zawsze żegna się przed startem. Znakiem krzyża rozpoczyna każdy swój skok m.in. Dawid Kubacki. Nie wszystkim się to podoba. Kubackiego skrytykował jeden z publicystów. Celna riposta naszego skoczka wywołała falę entuzjastycznych komentarzy. Kubacki jest osobą, którą młodzi ludzie coraz częściej wymieniają w gronie swoich największych autorytetów. – Żegnam się przed każdym skokiem. Bo to jest symbol wiary, z którym się identyfikuję – wyznaje Kubacki. Mówi, że znak krzyża pomaga mu być lepszym zawodnikiem. – Dzięki temu czuję, że mam na skoczni dodatkowe wsparcie. Tak, jakbym miał przy sobie psychologa. Dlatego ze spokojem podchodzę do zawodów, mając świadomość tego wsparcia z góry. U mnie taki „środek psychologiczny” się sprawdza. Kubacki wielokrotnie podkreślał, że wiara jest w jego życiu bardzo ważna. Dlatego za każdym razem, gdy siada na belce startowej, wykonuje znak krzyża. Został za to zaatakowany na łamach „Gazety Wyborczej” przez pisarza Wojciecha Kuczoka, który napisał, że „sportowcy manifestujący wiarę podczas transmitowanych zawodów obrażają jego uczucia ateistyczne”. Dawid Kubacki nie dał się sprowokować. Odnosząc się do tekstu Kuczoka powiedział krótko: „Nie jest to dla mnie wstydliwy temat, ale też nie uważam, żebym musiał się ograniczać albo tłumaczyć, dlaczego to robię”. „Ten pan pisał, że obrażam jego uczucia ateistyczne. Skoro on jest ateistą, to, jakie on ma uczucia? To się strasznie kłóci ze sobą”. W ten sposób skomentował felieton opublikowany na łamach „Gazety Wyborczej” i tak ocenił jego autora. „Nie znam tego pana, zresztą on też na pewno mnie nie zna” – podsumował Dawid Kubacki. Sprawę skomentował też Adam Małysz. – Jestem zażenowany i zbulwersowany tym, że ktoś uważa, że czynienie znaku krzyża przez zawodnika na belce może być obraźliwe. To jest wewnętrzna potrzeba skoczka. Nikomu nic do tego – powiedział Małysz, przypominając, że mamy przecież wolność słowa i wolność wyznania. – Dziwi mnie, że kogoś coś takiego może obrażać. Nie mogę tego zrozumieć, że w Polsce, która jest tak religijnym krajem, ktoś jest oburzony, że zawodnik żegna się na belce. Jestem w tym momencie zszokowany – dodał Małysz. Zbulwersowany jest też Kamil Stoch, który również żegna się przed skokiem i nie wstydzi się przyznać do wiary w Boga. Stoch, Kubacki, inni nasi skoczkowie nie tylko deklarują wiarę, ale też pobożnie ją praktykują, pamiętając, że błogosławieństwo Boga jest niezwykle ważne we wszystkim, co robimy w życiu. – Nawet w dniu zawodów staram się znaleźć czas na wyjście do kościoła. W trudnych momentach wiem, że Bóg doświadcza mnie w ten sposób, bym się czegoś nauczył. Pokazuje mi drogę. Zawsze będę powtarzał, że dziękuję Bogu za trudne chwile, dzięki którym później mogę być lepszym – mówi Kamil Stoch. Wydawać by się mogło, że wybitny sportowiec w takim kraju jak Polska nie powinien doświadczać nieprzyjemności z powodu swojej wiary. Okazuje się, że to mylne pojęcie. Przed trzema laty Kamil Stoch znalazł się w podobnej sytuacji, co Kubacki. Jesienią 2017 r. pozdrowił uczestników akcji „Różaniec do granic”, za co został zaatakowany przez niektórych internautów. Były to jednak zachowania marginalne, a wielu ludzi stanęło w obronie skoczka. Warto wspomnieć, że nasi skoczkowie często przed zawodami uczestniczą we mszy św. Tak było m.in. w czasie igrzysk olimpijskich w Soczi. Przed zawodami, w trakcie których Kamil Stoch zdobył dwa złote medale, w Eucharystii uczestniczyli wszyscy nasi reprezentanci. Podczas liturgii pierwsze czytanie należało do Macieja Kota, psalm czytał Jan Ziobro, drugie czytanie Kamil Stoch, a modlitwę powszechną odmówił Dawid Kubacki. Żyjący w V wieku naszej ery św. Cyryl Aleksandryjski, zwany „strażnikiem prawdziwej wiary”, powtarzał: „Gdy masz dyskutować z niewierzącymi o krzyżu Chrystusa, uczyń wpierw ręką znak krzyża Chrystusowego, a przeciwnik zamilknie”. To działa, bo Dawid Kubacki, a także inni nasi skoczkowie nadal czynią znak krzyża na progu skoczni, a dziennikarz, który ich obraził, jakoś nie ma naśladowców. Kubacki, który w tym sezonie jest najjaśniejszą gwiazdą w gronie naszych skoczków narciarskich, pochodzi z bardzo religijnej rodziny, która mieszka w Szaflarach na Podhalu. Nasz znakomity skoczek urodził się w Nowym Targu. Jak mówi dziennikarzom jego tata – Dawid Kubacki już jako dziecko zaskakiwał rodziców inwencją i odwagą. Podobno, mając zaledwie dwa lata, uciekał ojcu na stoku. Nie miał trzech lat, gdy jeździł rowerkiem bez bocznych kółek. A gdy miał pięć czy sześć, kierował samochodem, siedząc na kolanach ojca. Biegi przerzucał oczywiście Kubacki senior. W rodzinie krąży kilka anegdot na temat początków kariery narciarskiej Dawida. Jak mówi jego siostra – Dagmara – „skoki wypatrzył sobie w telewizji”. Sam Dawid opowiada, że „skacze, od kiedy pamięta”, a tę historię zna tylko z opowieści rodziców. Jednak sam przyznaje, że ciągle ma przed oczami skok Funakiego, japońskiego skoczka, który zobaczył w telewizji mając pięć lat. Ponoć mały Dawidek powiedział wtedy kategorycznym tonem, że „on też tak chce”. Pan Edward, ojciec Dawida, dowiedział się, że syn znajomych trenuje skoki, więc za jego pośrednictwem udało mu się skontaktować z trenerem Zbigniewem Klimowskim, a potem zaprowadzić malucha na skocznię. Ponoć na początku te treningi nie bardzo się Dawidowi podobały. Chciał zrezygnować, ale gdy tata stwierdził, że musi sam to powiedzieć trenerowi, chłopak wystraszył się, wrócił na skocznię, a jaki jest tego efekt – każdy widzi. Rodzice i siostra są bardzo dumni z syna i brata. Pan Edward potrafi jednak przyznać, że jego syn „może nie miał wielkiego talentu, ale zawsze gdzieś się przebijał”. Dodaje jednak, że był i jest pracowity, wytrwały i odważny. W jego opinii, w karierze pomogło mu też to, że nie od razu był na szczycie i po kolei przechodził wszystkie szczeble. Rodzice zawsze sekundowali przyszłemu mistrzowi, ale na koniec gimnazjum, gdy miał wybrać szkołę, tata powiedział mu, że „nadchodzi koniec zabawy i trzeba podjąć decyzję, albo sport albo dalsza nauka i jakiś zawód”. Po namyśle i konsultacjach rodzinnych Dawid wybrał sport i został na skoczni. Przeżywał tam różne trudne dla niego momenty. Teraz jego kariera nabrała tempa. W tym sezonie jest skoczkiem, o którym jest najgłośniej w narciarskim świecie. Ci, którzy go dobrze znają, wiedzą, że sukcesy osiągnął dzięki ciężkiej pracy, ale też sile woli i pewnym cechom charakteru, takim jak sumienność, wytrwałość czy odwaga. A przy tym jest bardzo skromnym człowiekiem. Sukcesy Kubackiego cieszą tym bardziej, że poprzez swoje sportowe triumfy, do których doszedł ciężką pracą, staje się autorytetem dla wielu młodych ludzi. W świecie pełnym pseudoautorytetów postać wierzącego i praktykującego zawodnika, który nie wstydzi się swojej wiary, jest niezwykle cenna. 