facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2020 - kwiecień
Z Bogiem zawsze jest nadzieja

Grażyna Starzak

strona: 4



Z KS. DR. WOJCIECHEM MLECZKĄ CR ROZMAWIA GRAŻYNA STARZAK

 Czekająca nas niebawem uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego stanowi dobrą okazję do poznania Zgromadzenia Księży i Braci Zmartwychwstańców. Czy mógłby Ksiądz Doktor przybliżyć naszym Czytelnikom charyzmat zgromadzenia?

Najkrócej mówiąc jest to charyzmat nadziei. Bo skoro Chrystus Zmartwychwstał, wyszedł z grobu (nikt tego nie zrobił poza Nim), to znaczy, że zawsze, nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji, możemy mieć nadzieję! To znaczy, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, nie ma takich sytuacji, z których nie byłoby wyjścia. Ten charyzmat nadziei w naszym zgromadzeniu traktujemy wielowątkowo. Po pierwsze: to przyjąć dar Bożej miłości; uświadomić sobie, że Bóg mnie kocha takim, jakim jestem. Bóg kocha każdego człowieka bezwarunkowo, ale nam tak trudno to przyjąć. Dlatego nasz założyciel, Sługa Boży Bogdan Jański, żyjący w latach 1807-1840, mówił, że trzeba grzesznemu człowiekowi ogłaszać to, czego najmniej się spodziewa: że Bóg go kocha! Drugi krok to spojrzenie na siebie w prawdzie, by poznać swoją kondycję, swoje zalety i wady. Przyjrzeć się swojemu postępowaniu, uświadomić, że bywam słaby i grzeszny. Dalej to dopuścić do siebie myśl, że nawet największy grzesznik ma szansę na nawrócenie i nowe życie w jedności z Jezusem Zmartwychwstałym. Jezus Chrystus może (i chce!) wyciągnąć mnie z grobu, z otchłani mojego grzechu. Mogę zmartwychwstać z Jezusem! A przestrzenią zmartwychwstania i rozwoju nowego życia jest wspólnota Kościoła. I dopiero wspólnoty odnowionych, zmartwychwstałych ludzi mogą doprowadzić do zmartwychwstania społeczeństwa. To bardzo ważne, by zrozumieć, że droga do odnowienia, zmartwychwstania społeczeństwa zaczyna się od osobistego zmartwychwstania. Naszą misją jest więc mówić każdemu grzesznikowi, każdemu człowiekowi, że jest dla niego nadzieja, bo Chrystus Zmartwychwstał. W jakiejkolwiek najbardziej beznadziejnej z pozoru sytuacji człowiek się znajdzie, z Chrystusem może ją zmienić. My jesteśmy po to, aby razem z naszą Matką Maryją pomóc innym zmartwychwstać.

 Pomagacie poprzez osobiste świadectwo, poprzez świadectwo życia wspólnotowego i poprzez apostolaty zgromadzenia, a zwłaszcza pracę parafialną i wychowawczą. Chciałabym zapytać, w jaki sposób realizujecie swój charyzmat w pracy z młodzieżą?

Od początku istnienia naszego zgromadzenia realizacja naszej misji, czyli dążenie do zmartwychwstania społeczeństwa, odbywa się i w pracy parafialnej, i edukacyjnej. Nasz założyciel mówił, że to ma być „rechrystianizacja poganiejących społeczeństw”. Czyli to, co Jan Paweł II nazwał nową ewangelizacją. Bardzo ważne jest, by zacząć od młodego pokolenia. Dlatego kładziemy duży nacisk na edukację. Tworzyliśmy i tworzymy szkoły, uniwersytety, bursy. Tam wypracowaliśmy naszą, oryginalną, zmartwychwstańczą myśl pedagogiczną. Można ją opisać takimi słowami kluczami: prawda, miłość, wolność, zaufanie i dialog. Trudno nie zauważyć, że ta koncepcja pedagogiczna, która powstała w XIX wieku, jest i dzisiaj bardzo aktualna, nastawiona na człowieka i jego potrzeby. Prawda, najogólniej rzecz ujmując, to wskazówka, by dostrzegać w wychowanku wszystkie jego zalety, ale także dostrzec wady. Zrozumieć, że są rzeczy, których on nie potrafi, nie umie, nie chce zrobić. Miłość zaś polega m.in. na tym, by zrozumieć, że uczeń, wychowanek, musi mieć jakąś przestrzeń wolności. Pan Bóg dał nam dar wolności, więc i my ją dajemy. W naszej koncepcji nie ma miejsca na rygoryzm, przymus, strach czy kary. A to dlatego, żeby nie uczyć młodego człowieka gry pozorów. Nie zmuszać go do zakładania masek. Nie wymuszać pewnych pożądanych przez nas zachowań tylko dlatego, że akurat wychowawca to widzi. My chcemy uczyć młodych ludzi poczucia obowiązku. Żeby chcieli się uczyć nie dla rodziców czy wychowawcy, nie dla ocen, tylko dla siebie. Czcigodny Sługa Boży ojciec Paweł Smolikowski CR, wspaniały wychowawca, wielka postać naszego zgromadzenia i Kościoła, już pod koniec XIX wieku mówił, że oceny nie sprzyjają procesowi edukacji, że negatywnie wpływają na ucznia.

 Dzisiaj też się o tym mówi. Ostatnio w telewizji widziałam „ogłoszenie społeczne” z hasłem przewodnim: „doceniaj, nie oceniaj”…

No właśnie. Dlatego dla nas istotne jest uczenie młodego człowieka poczucia obowiązku. Używając terminu bliskiego chrześcijaninowi, powiedzielibyśmy, że zależy nam na kształtowaniu, na formacji sumienia. Idzie o to, by uczeń, wychowanek postępował właściwie nie tylko pod okiem wychowawcy, żeby zyskać jego pochwałę albo uniknąć kary, ale dlatego, żeuważa takie zachowanie za słuszne, właściwe, zgodne z sumieniem człowieka wierzącego. Ta formacja musi się odbywać w atmosferze miłości, wolności i zaufania. Wolność przejawia się m.in. w tym, że pozwalamy wychowankom na samodzielne organizowanie różnych przedsięwzięć. Po to, by nauczyć ich nie tylko przedsiębiorczości, ale i samorządności. Koncepcja samorządu uczniowskiego rodziła się w XIX w. właśnie w naszym zgromadzeniu.

 Piąte słowo klucz koncepcji pedagogicznej zmartwychwstańców to dialog…

Naszym celem jest, by prowadzone przez zmartwychwstańców placówki wychowawcze funkcjonowały na wzór dobrej, zdrowej rodziny. A w dobrej, zdrowej rodzinie jest też dialog. Przekazywanie wiary, chrześcijańskich wartości w rodzinie powinno się odbywać poprzez słuchanie i rozmawianie starszych z młodymi. Wtedy będzie skuteczne. Narzucanie swoich poglądów, swoich racji dziecku, zwłaszcza nastolatkom, nie sprawdza się jako metoda zarówno wychowawcza, jak i ewangelizacyjna. W tym miejscu chciałbym jeszcze wspomnieć, że jedną z idei, jakie chcemy zaszczepić naszym wychowankom jest patriotyzm. Rozumiany jako miłość Ojczyzny, a nie nacjonalizm czy ksenofobia. Tu także mieści się uczenie szacunku do innych kultur i innych narodów. Bo jeśli kocham swoją ojczyznę, to będę także szanował ojczyznę ludzi, którzy pochodzą z innych regionów świata.

 Wspomniał Ksiądz, że dążycie do tego, by prowadzone przez zmartwychwstańców placówki wychowawcze funkcjonowały na wzór dobrej, zdrowej rodziny. Stąd pewnie pomysł na „Domy Zmartwychwstania”…

Domowe spotkania ewangelizacyjne stały się – na początku XIX w. – zalążkiem Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego (tzw. Domek Jańskiego). Ponad 150 lat później jeden z naszych braci, ks. Krzysztof Czerwionka CR, założył Wspólnotę Chrystusa Zmartwychwstałego Galilea, która kontynuuje tę ideę. Od prawie 30 lat – ja też czynnie uczestniczę w życiu tej wspólnoty – zapraszamy Pana Boga tam, gdzie żyjemy, do naszych mieszkań i domów. Spotykamy się raz w tygodniu, w małych grupach, w domach członków wspólnoty na modlitwie, wielbieniu Pana Boga, czytaniu Pisma Świętego, dzieleniu się świadectwami. Ta metoda ewangelizacji się sprawdza, bo nie każdy jest gotowy iść na spotkanie grupy do sali parafialnej, gdzie często jest dużo ludzi. W mniejszej grupie, w domu, siedząc razem przy stole, nie jest się anonimowym. Łatwiej się otworzyć, nawiązać relacje z Bogiem i innymi ludźmi. Poza tym, gospodarze tych domów starają się, by panowała tam radosna, ciepła, rodzinna atmosfera. Ewangelia przekazywana przy stole, w domu, od osoby do osoby, to metoda, którą stosował Pan Jezus. W Piśmie Świętym jest wiele fragmentów, które opisują, jak stół stawał się miejscem spotkania Boga z człowiekiem.

 Świadectwa młodych ludzi należących do wspólnoty Galilea dowodzą, iż to bardzo skuteczna forma ewangelizacji. Młodzi ludzie podkreślają, jak ważne są dla nich ciepłe, bliskie, niemal rodzinne relacje. To chyba jest to, czego brakuje młodym w Kościele jako instytucji. Może dlatego część z nich odchodzi od Kościoła…

Odchodzenie młodych od wiary, od Kościoła to bardzo złożona sprawa. Bardzo trudna zwłaszcza dla rodziców. Gdy pytają mnie o radę w tej kwestii, odpowiadam, żeby po pierwsze uszanowali wolność swojego dorosłego dziecka. Bo na siłę nic nie wskóramy. Oczywiście, trzeba powiedzieć, że trudno nam się z tym pogodzić, ale też, że szanujemy jej, jego, decyzję. Po drugie trzeba modlić się za swoje dziecko. Modlić się i modlić po to, żeby Pan Bóg znalazł drogę do niego. Z doświadczenia wyniesionego ze wspólnoty Galilea wiem, że jest to możliwe. Gdy młody człowiek wzrasta w środowisku, gdzie jest żywy przekaz wiary, to nawet jeśli odejdzie na jakiś czas, to wie, że ma gdzie wrócić. I oni, przesiąknięci doświadczeniem wspólnoty, wracają po jakimś czasie. A potem bardzo angażują się w ewangelizowanie rówieśników. To ważna wskazówka dla rodziców – uszanować decyzję, ale też starać się utrzymać dziecko w środowisku ludzi wierzących, którzy też przecież mają dzieci.

 Przed nami Wielkanoc. Mając na uwadze doświadczenie kapłańskie Księdza Doktora, zapytam, czy mógłby podpowiedzieć rodzicom i wychowawcom, jak przygotować młodych ludzi do świąt Zmartwychwstania Pańskiego?

Jak? Ogólnie wiadomo – poprzez modlitwę, post, jałmużnę. Pamiętajmy, żeby to robić! W Wielkim Poście może uda się nam częściej wspólnie, rodzinnie, pomodlić się, przeczytać fragmenty Pisma Świętego, uczestniczyć w nabożeństwach, które proponuje nam Kościół i wielkopostnych rekolekcjach. Dobrze jest też podjąć jakieś konkretne zobowiązanie. Małe, ale codzienne. Np. częściej uśmiechać się do drugiej osoby, zauważyć ją, docenić. Małe, proste gesty. A może zrobić sobie post. Nie od cukierków, ale od …narzekania. Zgodnie z tradycją duchową Kościoła katolickiego zobaczyć, jaką mam wadę i przekuć ją w cnotę. Np. mam problem z punktualnością, to podejmę pracę właśnie nad tym. Warto też zastanowić się nad formą jałmużny. Np. wraz z dziećmi przejrzeć szafy, wybrać to, w czym już nie chodzimy, wyprać, spakować i zanieść do Caritasu albo domu samotnej matki. To samo można zrobić z zabawkami, których nasze dzieci już nie używają. Takie postępowanie wyrabia w dzieciach wrażliwość na potrzeby innych. W Wielkim Poście warto też przypomnieć nie tylko dzieciom, ale i sobie trzy słowa, o których wspominał w czasie ŚDM w Krakowie papież Franciszek. Te słowa to: proszę, dziękuję, przepraszam. Używajmy ich często! Bodaj najtrudniej jest nam wymówić słowo „przepraszam”, przyznać się do błędu, do tego, że się pomyliłem. Dla niektórych może to być poważnym umartwieniem wielkopostnym.

 Bardzo dziękuję Księdzu za rozmowę.