facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - maj
Kieszonkowe i dobry przykład

Grażyna Starzak

strona: 14



Kiedy zacząć uczyć dzieci gospodarowania pieniędzmi? – Od najmłodszych lat – odpowiadają zgodnym chórem ekonomiści.

To, co zostanie zapoczątkowane w dzieciństwie, z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Wówczas nasze dzieci jako dorosłe osoby będą potrafiły właściwie zarządzać domowym budżetem.

Wakacyjna lekcja

Pani Katarzyna, mama dwójki dzieci w wieku 9 i 11 lat, postanowiła zacząć tę naukę przed wakacjami. Dobrze pamiętała rodzinny urlop, kiedy to jej pociechy znacznie nadwyrężyły domowy budżet. Dlatego też wspólnie z mężem zdecydowali, aby wprowadzić tzw. wakacyjne kieszonkowe. W ub. roku postanowili, że każdego dnia podczas dwutygodniowych wczasów dzieci będą otrzymywały po 5 zł kieszonkowego. Wręczając swoim pociechom pieniądze, oznajmili, że za przyjemności, tj. słodycze, pamiątki czy inne atrakcje, np. jazdę gokartem, którą dzieci uwielbiały, będą musiały zapłacić same w ramach zasobów z kieszonkowego. Oni zaś zapewnią im całodzienne wyżywienie. W pierwszym tygodniu wakacyjnego pobytu 9-letnia Jadzia odwiedzała niemal wszystkie okoliczne sklepiki i kramy z pamiątkami, zastanawiając się, co kupić. Z kieszonkowego wydała jednak tylko 3 zł na lody. Jej 11-letni brat Bartek całą tygodniówkę przeznaczył na plastikowy karabin. W drugim tygodniu urlopu było podobnie. Jadzi wciąż żal było wydawać kieszonkowe, bo, jak twierdziła, zbiera pieniążki na „coś wyjątkowego”. Bartek kupił kolejną zabawkę, rodem z Chin. Pod koniec pobytu cała rodzina pani Katarzyny wybrała się do pobliskiego parku linowego, gdzie były tory gokartowe. Dzieci od razu zajęły się wybieraniem odpowiadających im modeli gokartów. Gdy podeszli do kasy, okazało się, że Bartkowi zabrakło pieniędzy na bilet. Patrzył błagalnym wzrokiem na rodziców, którzy jednakże pozostali niewzruszeni. Poratowała go siostra. Jadzia pożyczyła Bartkowi pieniądze, pod warunkiem że przez trzy dni przejmie jej domowe obowiązki. Bartek zgodził się, a rodzice triumfowali. – Jadzia przekonała się, że oszczędzanie popłaca, bo po przyjeździe do domu kupiła sobie wymarzonego konia z drogiej, zabawkarskiej kolekcji, a na dodatek przez trzy dni nie musiała zmywać naczyń. Bartek z kolei doświadczył tego, czym jest rozrzutność i po powrocie do domu sam zaproponował, by kontynuować zwyczaj „kieszonkowego” również w trakcie roku szkolnego – relacjonuje pani Katarzyna.

Kieszonkowe z głową

Jak twierdzi psycholog dr Barbara Arska-Karyłowska kieszonkowe może dostawać już kilkulatek. – Podstawowe znaczenie ma to, żeby rodzice z dzieckiem dokładnie ustalili zasady i trzymali się ich. Konieczna jest regularność. Im mniejsze dziecko, tym powinno dostawać pieniądze częściej, można zacząć, np. od złotówki co trzy dni. Natomiast to na rodzicu spoczywa odpowiedzialność, by ten „bank” był niezawodny. Jeśli rodzic będzie zapominalski albo niesłowny, to dziecko niewiele się nauczy – zaznacza dr Arska-Karyłowska. Podkreśla też, że to powinny być pieniądze, które naprawdę należą do dziecka. Twierdzi, że dość często widzi taki rodzicielski błąd, iż dziecko niby kieszonkowe dostaje, ale potem to i tak mama decyduje, co kupujemy. – Dziecko powinno samodzielnie dysponować tą kwotą. W ważnej kwestii rodzice mają prawo postawić ograniczenia, byle nie było ich zbyt dużo. Np. nie kupujemy zabawek – broni i śmieciowego jedzenia (jak dziecko jest większe – np. papierosów i alkoholu). – Ale poza tym to ono decyduje – mówi psycholog. Rodzice generalnie zgadzają się z tymi tezami, ale jak wynika z badań, ponad jedna trzecia z nich uważa, że niektórym dzieciom dawanie kieszonkowego nie ma sensu, bo i tak wydają pieniądze nierozsądnie. Tylko 22 proc. badanych ma zaufanie do swoich dzieci, twierdząc, że kieszonkowe wydają z głową.
Wątpliwe decyzje dzieci w niektórych sprawach zmuszają rodziców do ostrożności. – Warto jednak pamiętać, że młody umysł szybko się uczy, a nastolatek potrafi w krótkim czasie zmienić swój charakter. Przyjemne przeżycia stymulują mózg, by je powtarzać, a nieprzyjemne – by unikać. Długoterminowa konsekwencja w kieszonkowym pozwala dziecku zauważyć, że pewne nagrody przychodzą z czasem i np. odmówienie sobie słodyczy to jedyna metoda na większy zakup, który przyda się na dłużej – twierdzi dr Hersh Shefrin, amerykański ekonomista behawioralny. Radzi rodzicom, by wyrobili u dzieci nawyk, by umiały wstrzymywać się od doraźnej przyjemności, patrząc na przyszłe, długofalowe zyski. W jego opinii temu celowi służy posiadanie przez dziecko skarbonki, która jest gwarantem, że jeśli coś odłoży, to wystarczy mu nie tylko na lody czy bilet do kina, ale również na spełnienie bardziej kosztownego marzenia.

Instrumenty finansowe

Wielu rodziców ma zwykle dylemat, jaką kwotę można oferować dziecku w zależności od jego wieku? W tej materii opinii jest tyle, ilu ekspertów. Z badań przeprowadzonych przez ekonomistów z Banku PKO wynika, że średnia krajowa to w przypadku nastolatka 60 zł miesięcznie. W młodszym wieku – kilkakrotnie mniejsza kwota i w zgodnej opinii zarówno ekspertów, jak i rodziców wypłacana raz na tydzień, a nie co miesiąc, by uniknąć niekontrolowanych zakupów. – Niczego złego nie ma też w przypominaniu dziecku, że samo może zarabiać. Oczywiście nie pójdzie do pracy na pełny etat, ale może dorobić do kieszonkowego, np. sprzedając stare podręczniki w internecie, zamiast je wyrzucać, czy wyprowadzając psa sąsiada – zwraca uwagę dr Barbara Arska-Karyłowska. Ekonomiści z dziecięcych uniwersytetów istniejących przy kilku krajowych uczelniach radzą także, żeby nastolatkom zakładać konta bankowe. Niektórzy uważają, co prawda, że pieniądze, których się nie ma w ręku, a istnieją tylko gdzieś w komputerze, łatwiej jest wydawać, specjaliści są jednak zdania, że konto sprzyja oszczędzaniu, bo zawsze możemy sprawdzić nie tylko stan konta, ale także przypomnieć sobie, na co wydaliśmy pobraną kwotę, analizując, czy te wydatki były potrzebne. Banki coraz częściej oferują konta dla młodzieży. Prawo posiadania własnego konta ma już dziecko w wieku 13 lat. Konta dla nastolatków zazwyczaj są bezpłatne. Z obserwacji cytowanego wyżej doktora Hersha Shefrina wynika, że to, jak zarządzali pieniędzmi nasi rodzice, ma ogromny wpływ na to, jak dysponujemy pieniędzmi w dorosłym życiu. – Dlatego bardzo istotne jest to, abyśmy w obecności dziecka postępowali racjonalnie i dawali mu dobry przykład, gdyż z dużym prawdopodobieństwem przejmie ono sporo naszych nawyków. Dobry przykład to np. ten, byśmy nie szastali przy dziecku pieniędzmi. Nie oznacza to, że mamy być skąpi, ale warto, zwłaszcza przy większych zakupach, wyjaśniać mu, dlaczego decydujemy się na kupno danej rzeczy i podkreślać, że jest to wydatek przemyślany i zaplanowany – radzi dr Shefrin. W jego opinii powinniśmy zachować umiar między skąpstwem a rozrzutnością. Jednym ze sposobów demonstrowania finansowego rozsądku może być pokazywanie dziecku, jak oszczędzamy. Dzieci to świetni obserwatorzy, którzy z przyjemnością naśladują zachowania dorosłych. Warto to wykorzystać i w codziennych sytuacjach podkreślać, że lubimy oszczędzać. Jeżeli rodzice odkładają pieniądze, to ich potomkowi będzie o wiele łatwiej wytrwać w oszczędzaniu na wymarzoną zabawkę. Dobrym pomysłem jest również rozmawianie z dzieckiem o tym, na co wydajemy pieniądze i ile oraz na co planujemy odłożyć w danym miesiącu. – Nawet starsze dzieci często nie zdają sobie sprawy z tego, ile kosztują podstawowe produkty, jak wysokie są domowe rachunki czy zarobki rodziców. Wtajemniczenie ich w to sprawi, że szybciej nauczą się rozsądnie planować swoje wydatki – zauważa amerykański ekonomista. ▪