facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - kwiecień
U korzeni wiary ks. Bosko

ks. Marek Chmielewski sdb

strona: 26



Nie pamiętam, w której to było klasie, ale zostało mi w pamięci poczucie wstydu, jakie wywołał w nas rekolekcjonista, pytając o datę naszego chrztu.

Rekolekcje wielkopostne, kościół pełen młodych ludzi, a w prezbiterium nasze liczne grono. Patrzyliśmy na siebie, próbując schować się pod ławki. Nic z tego, im dłużej trwało milczenie niezdolne ukryć naszą niewiedzę, tym bardziej pąsowiały nam buzie, znakomicie odcinając się od bieli naszych alb i komeżek. Żaden z ministrantów nie pamiętał daty swojego chrztu. Kojarzyłem, że w domu leżały w kredensie takie ni to książeczki, ni laurki. Pamiątki mojego chrztu. Dwie. Od chrzestnej i chrzestnego. No i oczywiście świetnie kojarzyłem moich chrzestnych, ciocię i wujka, przedobrych, życzliwych ludzi, którzy przy każdym spotkaniu otaczali mnie szczególnym zainteresowaniem i oczywiście upominkami. Odeszli zupełnie niedawno. Dzień mojego chrztu, a także chrztu brata, dobrze pamiętała moja mama. Zupełnie, jakby recytowała daty naszych urodzin. Nie tylko modny dziś patriotyzm, który Boga stawia w równym szeregu z honorem i Ojczyzną, ale także Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, wzywa nas, by odnaleźć się w kręgu tego Światła, „które zmienia wszystko” (papież Franciszek, Anioł Pański, 17.03.2013 r.). Dla każdego z nas to, co naprawdę ważne, zaczęło się od chrztu św. Obchodzimy z wdzięcznością kolejne jubileusze tego pierwszego obdarowania łaską, dającą nowe życie w Chrystusie. Tymczasem tu i ówdzie pojawia się coraz więcej głosów typu: „nie ochrzczę swojego dziecka” i „chrzest nie jest nieszkodliwy”. Rodzą się wątpliwości: co daje dziecku chrzest św.; dlaczego chrzcimy niemowlęta, skoro nie mają świadomości własnej wiary? Pan Jezus kochał dzieci, ale powiedział przecież: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony” (Mk 16, 16). Wiara zatem poprzedza chrzest. Jakby tego było mało coraz częściej podnoszą się narzekania na kapłanów, którzy domagają się uporządkowania życia religijnego od rodziców i chrzestnych małego kandydata do chrztu. Kościół nie unika tych swego rodzaju znaków czasu. Choćby w ostatnich latach z odwagą podjął dyskusję na temat dzieci zmarłych przedwcześnie, bez chrztu – w tym poronionych. W środowisku teologów nie mówi się już o otchłani (limbus puerorum), w której miałyby one przebywać, a w encyklice Evangelium vitae (1995) Jan Paweł II przekroczył nadzieję, którą daje Katechizm Kościoła Katolickiego, przyznając nienarodzonym życie wieczne w niebie. Dla nas – chrześcijańskich wychowawców, ważne w tej kwestii jest pytanie: czy dziecko da się dobrze wychować bez chrztu? Być może byłoby to możliwe, gdyby dziecko, od samego poczęcia, nie było jednością duszy i ciała. Ale, Bogu dzięki, tak nie jest! Czekanie, aż młody człowiek zdecyduje się na chrzest decyzją osobistej, świadomej wiary nie jest uzasadnione z tej prostej przyczyny, że wiara to dar Na ziemi Polan zapłonął paschał i płonie już 1050 lat bez względu na dziejowe zawieruchy i sporne kwestie historyczno- polityczne. Od tamtego wydarzenia dobrze pamiętam, kiedy i gdzie byłem ochrzczony. Po latach, już jako ksiądz z kilkunastoletnim stażem, zajrzałem do ksiąg chrzcielnych w parafii urodzenia i znalazłem nazwisko salezjanina kapłana, który mnie ochrzcił. Jeszcze żył. Przy pierwszym z nim spotkaniu podziękowałem mu za chrzest. Rozpłakał się. Tak skompletowałem obraz mojego chrześcijańskiego kodu genetycznego. 1050. rocznica chrztu Polski uświadamia nam, że należymy do świata kultury chrześcijańskiego Zachodu, która przez wieki kształtowała oblicze i tożsamość Europy. Jednym z tworzących ją malutkich elementów jest ks. Bosko, wielki kapłan, nadzwyczajny wychowawca, ojciec i nauczyciel młodzieży, święty, który zdobył niebo na drodze wychowania. Jego misja też zaczęła się od chrztu św. Przyjął go w kościele parafialnym pw. św. Andrzeja w Castelnuovo, wieczorem 17 sierpnia 1815 r., dzień po swoim narodzeniu. W kościele swego chrztu Jan Bosko przeżywał potem kolejne ważne wydarzenia ze swego życia.
Przez chrzest św. Janek Bosko stał się nieodrodną częścią historii obecności i działania Boga w tej części Piemontu, znaczonej sylwetkami znakomitych ludzi. W tym samym kościele św. Andrzeja 16 stycznia 1811 r. ochrzczony został Józef Cafasso, w przyszłości kapłan, spowiednik więźniów i skazanych na śmierć, wielki przyjaciel ks. Jana Bosko, jego spowiednik i kierownik duchowy. W 1828 r. został tu ochrzczony Jan Chrzciciel Bertagna, przyszły biskup pomocniczy Turynu. W 1838 r. chrzest u św. Andrzeja w Castelnuovo przyjął Jan Cagliero, wychowanek ks. Bosko, jeden z pierwszych salezjanów, biskup Buenos Aires, potem kardynał i nuncjusz papieski. 8 kwietnia 1849 r. został tu ochrzczony Dominik Savio, wychowanek ks. Bosko, przyszły święty. 13 kwietnia 1853 r. przyjął tu także bierzmowanie. 21 stycznia 1851 r. chrzest przyjął Giuseppe Allemano, przyszły założyciel misjonarzy MB Pocieszenia i błogosławiony. 17 października 1860 r. przyjął w tym kościele bierzmowanie. W 1859 r. u św. Andrzeja ochrzczony został Matteo Filipello, przyszły biskup Ivrei. Jan Paweł II 3 września 1988 r., odwiedzając miejsca salezjańskie, nawiedził ten szczególny kościół. Podczas tej wizyty nadał ks. Bosko tytuł „Ojca i nauczyciela młodzieży”.
Czy wiem, kiedy zostałem ochrzczony? Czy wiem, gdzie to było? Czy znam historię tego miejsca? Czy pamiętam o moich chrzestnych? To tylko niektóre z pytań do postawienia sobie z okazji 1050. rocznicy chrztu naszej Ojczyzny. ▪
Nie pamiętam, w której to było klasie, ale zostało mi w pamięci poczucie wstydu, jakie wywołał w nas rekolekcjonista, pytając o datę naszego chrztu.

Rekolekcje wielkopostne, kościół pełen młodych ludzi, a w prezbiterium nasze liczne grono. Patrzyliśmy na siebie, próbując schować się pod ławki. Nic z tego, im dłużej trwało milczenie niezdolne ukryć naszą niewiedzę, tym bardziej pąsowiały nam buzie, znakomicie odcinając się od bieli naszych alb i komeżek. Żaden z ministrantów nie pamiętał daty swojego chrztu. Kojarzyłem, że w domu leżały w kredensie takie ni to książeczki, ni laurki. Pamiątki mojego chrztu. Dwie. Od chrzestnej i chrzestnego. No i oczywiście świetnie kojarzyłem moich chrzestnych, ciocię i wujka, przedobrych, życzliwych ludzi, którzy przy każdym spotkaniu otaczali mnie szczególnym zainteresowaniem i oczywiście upominkami. Odeszli zupełnie niedawno. Dzień mojego chrztu, a także chrztu brata, dobrze pamiętała moja mama. Zupełnie, jakby recytowała daty naszych urodzin. Nie tylko modny dziś patriotyzm, który Boga stawia w równym szeregu z honorem i Ojczyzną, ale także Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, wzywa nas, by odnaleźć się w kręgu tego Światła, „które zmienia wszystko” (papież Franciszek, Anioł Pański, 17.03.2013 r.). Dla każdego z nas to, co naprawdę ważne, zaczęło się od chrztu św. Obchodzimy z wdzięcznością kolejne jubileusze tego pierwszego obdarowania łaską, dającą nowe życie w Chrystusie. Tymczasem tu i ówdzie pojawia się coraz więcej głosów typu: „nie ochrzczę swojego dziecka” i „chrzest nie jest nieszkodliwy”. Rodzą się wątpliwości: co daje dziecku chrzest św.; dlaczego chrzcimy niemowlęta, skoro nie mają świadomości własnej wiary? Pan Jezus kochał dzieci, ale powiedział przecież: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony” (Mk 16, 16). Wiara zatem poprzedza chrzest. Jakby tego było mało coraz częściej podnoszą się narzekania na kapłanów, którzy domagają się uporządkowania życia religijnego od rodziców i chrzestnych małego kandydata do chrztu. Kościół nie unika tych swego rodzaju znaków czasu. Choćby w ostatnich latach z odwagą podjął dyskusję na temat dzieci zmarłych przedwcześnie, bez chrztu – w tym poronionych. W środowisku teologów nie mówi się już o otchłani (limbus puerorum), w której miałyby one przebywać, a w encyklice Evangelium vitae (1995) Jan Paweł II przekroczył nadzieję, którą daje Katechizm Kościoła Katolickiego, przyznając nienarodzonym życie wieczne w niebie. Dla nas – chrześcijańskich wychowawców, ważne w tej kwestii jest pytanie: czy dziecko da się dobrze wychować bez chrztu? Być może byłoby to możliwe, gdyby dziecko, od samego poczęcia, nie było jednością duszy i ciała. Ale, Bogu dzięki, tak nie jest! Czekanie, aż młody człowiek zdecyduje się na chrzest decyzją osobistej, świadomej wiary nie jest uzasadnione z tej prostej przyczyny, że wiara to dar Na ziemi Polan zapłonął paschał i płonie już 1050 lat bez względu na dziejowe zawieruchy i sporne kwestie historyczno- polityczne. Od tamtego wydarzenia dobrze pamiętam, kiedy i gdzie byłem ochrzczony. Po latach, już jako ksiądz z kilkunastoletnim stażem, zajrzałem do ksiąg chrzcielnych w parafii urodzenia i znalazłem nazwisko salezjanina kapłana, który mnie ochrzcił. Jeszcze żył. Przy pierwszym z nim spotkaniu podziękowałem mu za chrzest. Rozpłakał się. Tak skompletowałem obraz mojego chrześcijańskiego kodu genetycznego. 1050. rocznica chrztu Polski uświadamia nam, że należymy do świata kultury chrześcijańskiego Zachodu, która przez wieki kształtowała oblicze i tożsamość Europy. Jednym z tworzących ją malutkich elementów jest ks. Bosko, wielki kapłan, nadzwyczajny wychowawca, ojciec i nauczyciel młodzieży, święty, który zdobył niebo na drodze wychowania. Jego misja też zaczęła się od chrztu św. Przyjął go w kościele parafialnym pw. św. Andrzeja w Castelnuovo, wieczorem 17 sierpnia 1815 r., dzień po swoim narodzeniu. W kościele swego chrztu Jan Bosko przeżywał potem kolejne ważne wydarzenia ze swego życia.
Przez chrzest św. Janek Bosko stał się nieodrodną częścią historii obecności i działania Boga w tej części Piemontu, znaczonej sylwetkami znakomitych ludzi. W tym samym kościele św. Andrzeja 16 stycznia 1811 r. ochrzczony został Józef Cafasso, w przyszłości kapłan, spowiednik więźniów i skazanych na śmierć, wielki przyjaciel ks. Jana Bosko, jego spowiednik i kierownik duchowy. W 1828 r. został tu ochrzczony Jan Chrzciciel Bertagna, przyszły biskup pomocniczy Turynu. W 1838 r. chrzest u św. Andrzeja w Castelnuovo przyjął Jan Cagliero, wychowanek ks. Bosko, jeden z pierwszych salezjanów, biskup Buenos Aires, potem kardynał i nuncjusz papieski. 8 kwietnia 1849 r. został tu ochrzczony Dominik Savio, wychowanek ks. Bosko, przyszły święty. 13 kwietnia 1853 r. przyjął tu także bierzmowanie. 21 stycznia 1851 r. chrzest przyjął Giuseppe Allemano, przyszły założyciel misjonarzy MB Pocieszenia i błogosławiony. 17 października 1860 r. przyjął w tym kościele bierzmowanie. W 1859 r. u św. Andrzeja ochrzczony został Matteo Filipello, przyszły biskup Ivrei. Jan Paweł II 3 września 1988 r., odwiedzając miejsca salezjańskie, nawiedził ten szczególny kościół. Podczas tej wizyty nadał ks. Bosko tytuł „Ojca i nauczyciela młodzieży”.
Czy wiem, kiedy zostałem ochrzczony? Czy wiem, gdzie to było? Czy znam historię tego miejsca? Czy pamiętam o moich chrzestnych? To tylko niektóre z pytań do postawienia sobie z okazji 1050. rocznicy chrztu naszej Ojczyzny. ▪