facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - styczeń
Stać ich na miłość

ks. Marek Chmielewski

strona: 26



Wychowawca nie może gorszyć się poglądami i zachowaniami młodych. Jak ks. Bosko powinien je widzieć, a potem reflektować.

Chętnie powracam do doświadczeń duszpasterskich z okresu moich studiów w Rzymie. To była pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Przez kilka lat posługiwałem jako kapelan w gimnazjum sióstr salezjanek. W każdą sobotę od wczesnego ranka do obiadu w kaplicy szkolnej spowiadałem uczniów. Lubiłem, gdy przychodzili skauci. Z nimi od razu w wielu sprawach miałem wspólny język. Zasadniczo nie mieli żadnego problemu z uczestnictwem w niedzielnej mszy św., z modlitwą, z uczciwym podejściem do lekcji w szkole. Pamiętam, że kilkunastu z nich odwiedziło mnie w pewnej górskiej parafii, gdzie w wakacje prowadziłem półkolonie i trochę zastępowałem proboszcza. Po przywitaniu się, zaproponowałem im posiłek na plebanii i nocleg w oratorium. Zaprotestowali, tłumacząc, że na jedzenie muszą zapracować, a spać będą w namiotach. Żwawo ruszyli pomiędzy wiejskie zagrody, pytając miejscowych, jak mogliby im pomóc. Dosłownie po kilku chwilach rąbali drewno, nosili wodę, układali jakieś sprzęty pod dachem stodoły. Pod wieczór wrócili umęczeni, umorusani i… najedzeni. Rozbili namioty na oratoryjnym boisku. Nie tak dawno wpadł mi w ręce artykuł o wychowaniu do miłości w środowisku skautów katolickich w Europie. Instytut „Innocenti” zbadał 2500 skautów w wieku od 16 do 21 lat pochodzących z 25 krajów Europy. Pomny moich doświadczeń, z zapałem zabrałem się do lektury. Zdumienie rosło we mnie w miarę przebijania się przez kolejne linijki tekstu. 82 proc. z pytanych skautów odpowiedziało, że mogliby się upić, a 47 proc. napisało, że mając okazję, sięgnęłoby po marihuanę. Ponad 90 proc. z pytanych akceptowało współżycie przedmałżeńskie, a ponad 42 proc. z ich nie wykluczyło, że w sprzyjających okolicznościach podjęłoby współżycie z osobą zamężną lub żonatą. Aż 39 proc. przyznało, że w szczególnych sytuacjach dopuściłoby się aborcji. Gdzie podziali się moi skauci? – pytałem ze zgrozą. Dobrze, że autor tekstu nie zatrzymał się w tym miejscu. Kilka linijek d alej podkreślił, blisko 90 proc. badanych uważa, że „być skautem” znaczy służyć innym. 81 proc. z nich potwierdziło, że przez skauting poznało naturę i nauczyło się kochać i szanować środowisko, a 50 proc. zapytanych pośród skautów nauczyło się żyć, pracować i bawić się w grupie. Podobna grupa oświadczyła, że przez doświadczenie skautowskie poznała siebie, pokonała własne strachy, nabyła autonomii i stała się dojrzalsza. Wychowawca, zwłaszcza ten zainspirowany ks. Bosko, nie może dać zwieść się sondażowym odpowiedziom młodych. W świecie, w którym – wg niektórych osób i mediów – trzeba uwolnić marihuanę i pozwolić wszystkim na seks przed małżeństwem, młodzi ludzie muszą się z tymi propozycjami zmierzyć i spytać się samych siebie, jakby się zachowali. Oni nie mówią, że tak robią. Zaznaczają szczerze, że mogłoby im się coś takiego przydarzyć. Są dziś bardziej niż kiedyś otwarci na zrozumienie i przyjęcie miłości. Dzisiaj młodzi nie mają już żadnych granic do przekroczenia, żadnych tabu do odsłonięcia. To już zrobiły dla nich pokolenia poprzednie. Młodzi są gotowi na przyjęcie prawdy, bez zbędnych założeń wstępnych. Oni są otwarci na doświadczenia, które podają w wątpliwość system wartości, na którym, według rządzących oficjeli, dyżurnych dorosłych autorytetów, mainstreamowych mediów, zbudowany jest świat. Dobitnie pokazały to ostatnie wybory polityczne w Polsce. Dlatego, tak jak ich rówieśnicy z poprzednich epok, współcześni młodzi potrzebują wychowania do miłości. Dziś jednak jest ono stokroć trudniejsze niż kiedyś. Wychowawca nie może gorszyć się poglądami i zachowaniami młodych. Jak ks. Bosko powinien je widzieć, a potem reflektować. Powinien odkryć wartości, które są dla nich ważne. Jak mówił ks. Bosko: „Pokochać to, co kocha młodzież”. Potem powinien stać się ich „ojcem, bratem i przyjacielem”, iść z nimi, towarzyszyć im, tłumaczyć, opowiadać, pokazywać, proponować doświadczenia. Mówić o miłości prawdziwej, głębokiej, wiernej, bez której nie da się zobaczyć szczytów do zdobycia oraz zrozumieć reguł i zasad, które pozwolą na ich zdobycie. Młodych stać na miłość. Towarzyszyć im na tej drodze, to wielka wychowawcza przygoda. ▪