facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2014 - lipiec/sierpień
Lednica jest żywą katedrą

Grażyna Starzak

strona: 18



Z ojcem dr. Janem Górą, dominikaninem, duszpasterzem akademickim, twórcą Lednickich Spotkań Młodzieży, rozmawia Grażyna Starzak.

Czym jest dla Ojca wiara?

– Czymś, bez czego nie potrafię żyć. Dostałem ją, bo się w niej wychowałem, ale przyszedł moment, że musiałem ją wybrać – i wybrałem. Teraz jest we mnie nawet wtedy, gdy wyłącza się moje myślenie. Dzięki temu wiem np., że przed zachodem słońca powinienem przebaczyć. I wiem również, że muszę się wiarą dzielić.

Dzieli się Ojciec z młodzieżą, w Lednicy. Jakie były początki Lednickich Spotkań Młodzieży? Jak to wszystko się zaczęło?

– Moim pierwszym poligonem duszpasterskim były Hermanice w diecezji katowickiej. Tam, na zielonej łące obok plebanii, młodzież rozbijała namioty, a w dużym namiocie (po latach w wiacie) spotykaliśmy się na modlitwie, wykładach i tańcach. Po latach wakacji w Hermanicach przyszła pora na Jamną w diecezji tarnowskiej, a później, w 1997 r., na Lednicę. O tym, że nad Jeziorem Lednickim są 24 hektary ziemi po dawnym PGR-ze dowiedziałem się przypadkiem. Nie miałem jednak pieniędzy, żeby ją kupić. Wysłałem list do Jana Pawła II w tej sprawie. Opisałem mój pomysł i problemy z zakupem ziemi. Nie prosiłem o pieniądze, lecz o błogosławieństwo. W odpowiedzi Jan Paweł II napisał – „kochany Janie – szalejesz. Lecz o Pawle też tak napisali. Dobrze, że myślisz o tej ziemi – błogosławię cię w tym pomyśle”. Trzy dni po liście od papieża przyszła do mnie pewna kobieta mieszkająca we Francji. W czasie rozmowy opowiedziałem jej, że chcę kupić ziemię nad Lednicą dla młodzieży i mam błogosławieństwo Ojca Świętego, ale nie mam pieniędzy. Ona na to, że ma pieniądze, ale potrzebuje błogosławieństwa. „To się możemy zaprzyjaźnić” – odpowiedziałem. Wraz z mężem szybko podjęli decyzję. Po sfinalizowaniu transakcji pojechałem z nią do Jana Pawła II i powiedziałem, że ta pani kupiła pole w Lednicy. Po tej wizycie zaczęła cudownie zdrowieć jej córka, bardzo, bardzo ciężko chora. Tak powstała Lednica. Jan Paweł II od początku był bardzo zaangażowany w to, co tutaj robimy. Bardzo chciał przyjechać do Lednicy. Gdy w planie jednej z pielgrzymek do ojczyzny była wizyta w stolicy Wielkopolski pytał żartem, czy tej naszej bramy ryby nie można przenieść do Poznania.

Jan Paweł II w sposób fenomenalny umiał nawiązać kontakt z młodzieżą. Ojciec też to potrafi. Jaka jest recepta na to, by trafić do serc i umysłów młodych ludzi?

– Trzeba być sobą. Nie wolno udawać. Nie można podlizywać się młodzieży. Papież tego nie robił. Młodych ludzi traktował poważnie, a młodość nie jako stan przejściowy, ale autonomiczny. Dlatego młodzi go szanowali. A to rzadkie zjawisko w świecie, który z natury rzeczy jest światem sierocym, bo nie ma autorytetów. On autorytetem był, a równocześnie ojcem oraz punktem odniesienia. Był po prostu sobą. To imponowało wszystkim, także i młodzieży. Ja biorę z Niego przykład. Tak jak Jan
Paweł II patrzę młodym ludziom w oczy. To wystarczy. Ci wszyscy, którzy chcą powiedzieć brzydkie albo złe rzeczy, nie patrzą w oczy. W takim otwartym, szczerym spojrzeniu jest zawarty Jezus Chrystus – podstawowy kod miłości. Od Jana Pawła II uczyłem się tego, że młodych trzeba kochać, patrzeć im w oczy, nie zakładać ciemnych okularów. Trzeba też mówić bezpośrednio do nich, a nie do mikrofonu i nie z kartki.

W czasie spotkań nad Lednicą rozdaje Ksiądz młodym ludziom rozmaite, oryginalne prezenty. Raz dostali brewiarz. Czy sądzi Ojciec, że udało się przekonać ich do modlitwy brewiarzowej?

– To było wtedy, gdy tematem Lednicy był czas. Najpierw wpadłem na pomysł, żeby rozdać zegarki. Chińskie, bo na lepsze nie było mnie stać. Szybko jednak otrzeźwiałem i powiedziałem do siebie, że to będzie takie banalne. I wtedy Maciek z duszpasterstwa akademickiego powiedział: „Ojcze, najwłaściwszym zegarem czasu jest brewiarz. Przecież tam są godziny kanoniczne!”. To był świetny pomysł, ale nie mieliśmy pieniędzy na zakup tylu brewiarzy. Zwróciliśmy się do ludzi z całej Polski. Odzew był niesamowity. Nieżyjący dziś prymas Józef Glemp podczas konferencji episkopatu zarządził zbiórkę do kapelusza. Zebrał 7 tys. zł. Prymas powiedział żartem, że myślał, iż biskupi mają więcej gotówki. Tego samego wieczoru bp Wiktor Skworc przekazał mi informację, że sprzedał samochód i pieniądze przeznacza na Lednicę. Młodzież była trochę zdziwiona prezentem. Uzmysłowiłem im, że wyrośli już z dziecięcej modlitwy, a brewiarz, czyli psalmy, dają godne odniesienie do Boga. Uczą relacji z Bogiem. Psalmy są odważne, ja starałem się ich zachęcić, żeby odważyli się pójść za słowami psalmów, nawet gdy nie wszystko będą rozumieli. A kiedy nauczą się tych odważnych wersetów, to i do bliźniego oraz do samego siebie będą mówić słowami psalmów.

Europa, Polska laicyzują się. Tymczasem nad Jezioro Lednickie wciąż przyjeżdżają tłumy młodych ludzi. Co ich tam przyciąga?

– Kiedy mijało pierwsze tysiąclecie, ludzie budowali katedry mogące pomieścić tysiące. Kiedy mijało drugie – świątyniami stawały się lotniska, stadiony, hipodromy – tam papież gromadził słuchające go tłumy. Otwarte przestrzenie to najlepsze miejsce do ewangelizacji. Pola Lednickie to też katedra, ale w odróżnieniu od tych, murowanych, Lednica jest katedrą żywą. Bo Kościół tworzą ludzie, nie mury. Myślę, że dlatego młodzież tak tłumnie przyjeżdża. Poza tym przyciąga ich klimat tych spotkań i modlitwa w formie zabawy, bo w Lednicy wszyscy tańczą i śpiewają. Fenomenem Lednicy jest to, że tam, gdzie rosły buraki i zboże teraz rosną ludzie. Nowi ludzie trzeciego tysiąclecia. Nie wiem, czy Polska się laicyzuje. Ja, w Lednicy, jestem wśród młodzieży żyjącej radością wiary, wręcz pijanej Bogiem…
Już za mojej młodości mówiło się, że sacrum się kurczy. I dzisiaj tak się mówi. Ale ja się z tym nie zgadzam. Jest nowe pokolenie, które odważnie niesie Boga w przestrzenie, w których przedtem Go nie było. Trzeba tylko w tym pomóc i siać, siać, siać…. Niektórzy zarzucają mi, że, żyjąc obsesją Lednicy, nie umiem dostrzec realności. Możliwe, że tak jest, ale ja uważam, że największą realnością jest sam Pan Bóg. Wszystko więc trzeba widzieć w Bogu – bez Niego to puszenie się w świecie nie ma żadnego sensu. Moim problemem jest to, że nie rozumiem świata bez Boga.

Zaczynają się wakacje. Co się będzie działo w tym czasie w Lednicy, Jamnej, Hermanicach?

– O wakacjach myślimy już od Bożego Narodzenia. Zapraszamy wszystkich tych, dla których życie jest programem, zadaniem do spełnienia. Nasze trzy ośrodki duszpasterskie – Lednica, Hermanice i Jamna – proponują intensywny i edukacyjny program wakacyjny będący formacją osobowości ludzkiej i chrześcijańskiej. Wiara jest dzisiaj przez wielu traktowana jako przyprawa do życia. Obok innych działań i zaangażowań ewentualnie jest miejsce dla wiary. Tymczasem wiara nie może być obok, nie może być dodatkiem ani przyprawą do życia, ale musi być tą półką, na której stoją wszystkie przyprawy. Przyjedźcie do nas wzmocnić wiarę – tę półkę, która dźwiga całe wasze życie. ■

Więcej informacji na temat wakacji na Polach Lednickich pod adresem:
www.lednica2000.pl


Znaczy ksiądz. Jan W. Góra OP odpowiada na pytania Joanny Kubaszczyk
Boży wariat i charyzmatyczny wizjoner. Organizator spotkań nad Lednicą. Nieuleczalnie chory na „chorobę papieską”. W szczerej rozmowie nie przebiera w słowach, mówi wprost o: młodzieży, której kazał „zjeżdżać”, swoim ojcostwie „niechcianych dzieci”, przełożonych, którzy pomagali i przeszkadzali, cudach Jana Pawła II, których doświadczył, swoim cierpieniu i samotności, konieczności odnalezienia nowego sposobu przekazywania wiary, wielkich planach na przyszłość
Polwen 2014