facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2014 - lipiec/sierpień
Ks. Kazimierz Lewandowski. Współpracownik Sługi Bożego ks. Blachnickiego.

ks. Jarosław Wąsowicz, salezjanin

strona: 16



Wychował setki, jeśli nie tysiące, młodzieży. Stał się dla nich ważnym punktem odniesienia, autorytetem, do którego po radę zjeżdżali nawet jako dorośli już ludzie, matki i ojcowie. Ksiądz Kazik od zawsze był przez nich nazywany po prostu „Czarnym”.

Jeśli mówimy o historii Ruchu Światło-Życie w wydaniu salezjańskim, automatycznie kojarzymy ją z osobą ks. Kazimierza Lewandowskiego. Jako młody kapłan rozwinął wraz z innymi współbraćmi tę formę pracy z młodzieżą w północnych inspektoriach i pozostał wierny oazie do końca swojego życia. Miał okazję współpracować z samym założycielem ruchu Sługą Bożym ks. Franciszkiem Blachnickim. Przeprowadził dziesiątki rekolekcji, spotkań, uroczystych celebracji nabożeństw oazowych. Był wieloletnim moderatorem Ruchu Światło-Życie w inspektorii pilskiej.

Wychowanek salezjańskiej parafii

Ksiądz Kazimierz urodził się w Pile 1 marca 1948 r. W salezjańskiej parafii pw. Świętej Rodziny przyjął chrzest. Opatrzność sprawiła, że w tej samej świątyni przyjąć mu przyszło później kolejne sakramenty. Tutaj przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej i bierzmowania. Przez wiele lat był gorliwym ministrantem. Przypatrując się pracy duchowych synów ks. Bosko, postanowił zostać jak oni salezjaninem. Wreszcie w rodzinnej parafii 15 czerwca 1974 r. z rąk bpa Wilhelma Pluty przyjął święcenia kapłańskie. W pamiątko¬wym albumie z fotografiami dokumentującymi dzień prymicji, ks. Kazimierz zapisał: „Wielkie szczęście na nasz dom zstąpiło. Jakże wesoło dziś słońce świeci, jakby się ze mną weseliło. Nic mi tego dnia nie wydrze z pamięci”.
Kapłaństwo i posłannictwo salezjańskie kochał ponad wszystko. Już w seminarium gorliwie korespondował z nieco młodszymi kolegami, ministrantami z Piły, zachęcając ich do modlitwy o powołanie. Wraz z ks. Bolesławem Leciejem byli pierwszymi salezjanami z pilskiego środowiska. Po nich pojawili się następni. Parafia Świętej Rodziny do dziś jest prawdziwą kuźnią salezjańskich powołań.

Ciągnęło go do młodych i ich problemów

Zaraz po święceniach ks. Kazimierz z zaangażowaniem podjął się pracy duszpasterskiej i wychowawczej wśród młodzieży. Po święceniach został skierowany do Główczyc. To właśnie tam ks. Kazik podjął próby zorganizowania pierwszych wspólnot oazowych i rekolekcji dla młodzieży z kręgów salezjańskich. Ich uczestnicy mieli możliwość kontaktu z legendarnym już wówczas założycielem Ruchu Światło-Życie ks. Franciszkiem Blachnickim, sam zaś „Czarny” zacieśnił swoje kontakty z dzisiejszym Sługą Bożym w okresie jednorocznego pobytu na studium Formacji Pastoralno-Liturgicznej na KUL-u w Lublinie (1977-1978). Zaczął wówczas spotykać się także z młodzieżą trudną, zbuntowaną, narkomanami. Te doświadczenia później przydały mu się, kiedy po 1989 r. został dyrektorem pierwszych salezjańskich ośrodków wychowawczych dla młodzieży.
Tymczasem całkowicie koncentrował się na posłudze kapłańskiej w ruchu oazowym. Tak było również po powrocie z Lublina, kiedy pracował w Dębnie Lubuskim, Pile i Czaplinku, gdzie w 1985 r. został proboszczem i dyrektorem salezjańskiej wspólnoty. Oaza w środowiskach salezjańskich rosła w prawdziwą siłę. Co roku w rekolekcjach wakacyjnych uczestniczyły duże grupy dzieci i młodzieży z wielu placówek.
Nie był to jednak łatwy czas dla tego typu działalności. Ruch Światło-Życie był w rzeczywistości Polski Ludowej zjawiskiem niezwykłym, którego odpowiednika próżno byłoby szukać w innych państwach Europy Wschodniej. Oaza, opierając swoją działalność na solidnym formowaniu duchowym i społecznym młodzieży, stanowiła też bardzo konkretną alternatywę dla młodzieżowych organizacji inspirowanych przez komunistyczne władze. W latach 80. w ogólnopolskim programie formacyjnym kontynuowano realizację hasła: „nowa kultura”, podjętego przez Ruch Światło-Życie w okresie pierwszej „Solidarności”. Zakładało ono wychowanie młodych do zaangażowania apostolskiego w życie społeczne w celu jego odnowy w duchu ewangelicznym. Ten kurs formacyjny podjęty przez ruch oazowy był wysoce niepokojący dla komunistycznych władz. Powodowało to w konsekwencji represje wymierzone w księży, młodzież, ludzi zaangażowanych w animację oaz. Po latach „Czarny” wielokrotnie przywoływał je przy różnych okazjach.
Członkowie Ruchu Światło-Życie z kręgów salezjańskich już w latach 80. podejmowali niekonwencjonalne, jak na tamte czasy, inicjatywy ewangelizacyjne, np. w formie sejmików młodzieży, które odbywały się pod koniec wakacji w sanktuarium Matki Boskiej w Skrzatuszu, młodzież uczestniczyła w ewangelizacji na festiwalu muzyki rockowej w Jarocinie, wychodziła z ewangelizacyjnym przesłaniem na ulice. Dobrym patronem tych wszystkich przedsięwzięć był ks. Kazimierz.

Świadek Zmartwychwstałego Pana

Po 1989 r. w wyniku zapoczątkowanych wówczas przemian ustrojowych pojawiły się możliwości powrotu salezjanów do dzieł oświatowo-wychowawczych. W 1991 r. ks. Kazimierz został pierwszym dyrektorem Salezjańskiego Ośrodka Wychowawczego w Trzcińcu i jednocześnie pionierem tego typu działalności w Polsce. Posłudze trudnej nieco młodzieży poświęcił się już do ostatnich chwil swojego życia, kiedy w latach 2007-2011 został dyrektorem kolejnej tego typu placówki w Rzepczynie.
Ksiądz Kazimierz Lewandowski odszedł do Pana niespodziewanie podczas głoszenia rekolekcji w jednej ze szczecińskich parafii. Działalność kaznodziejska to jeszcze jedna z ważnych odsłon jego kapłaństwa, której poświęcał się bez reszty. Trzydzieści trzy lata służby przy chrystusowym ołtarzu znaczone były dziesiątkami rekolekcji i misji, które wygłaszał w kraju i za granicą. Ostatnie lata swojego życia posługiwał w ten sposób m.in. Polakom na Wileńszczyźnie, ale głosił je też i naszym rodakom w Stanach Zjednoczonych. W swojej posłudze słowa zawsze starał się nawiązywać do bieżących wydarzeń, stając się nieraz ostrym recenzentem duchowej kondycji naszego społeczeństwa. Skrupulatnie gromadził materiały do kazań, które wypełniały opasłe segregatory. Dziś ze zgromadzonych przez niego materiałów widać, że ponadprzeciętnie interesował się również polską historią.
31 marca 2011 roku pogrzeb księdza Lewandowskiego koncelebrowało ponad 200 duchownych – salezjanów, księży diecezjalnych, zakonników z całej Polski, a nawet z zagranicy. Wzięło w nim przede wszystkim udział wielu jego wychowanków, którzy żegnali ważną w ich życiu osobę kapłana i salezjanina. Tłum ludzi, uczestniczący w uroczystościach pogrzebowych, który nie mieścił się w pilskim kościele Świętej Rodziny, był wielką manifestacją wiary. Młodzież oazowa przy grobowcu salezjańskim, na pożegnanie „Czarnego” zaśpiewała zgodnie z jego życzeniem „Zmartwychwstał Pan! Alleluja!”. Ksiądz Kazimierz chciał nas wszystkich pozostawić z tą dobrą nowiną.